114. Szansa

1.5K 61 3
                                    

Właśnie kończył się kolejny zwariowany dzień i Sebastian odprowadzał cię do domu. To właśnie była twoja szansa.

- Sebastian, muszę ci coś powiedzieć — mruknęłaś nerwowo.

- Co takiego? - zapytał, uśmiechając się. To sprawiło, że stałaś się jeszcze bardziej nerwowa.

- Ja... - wzięłaś głęboki oddech. - Proszę, nie bądź na mnie zły.

- A dlaczego w ogóle miałbym?

- Bo jestem w tobie zakochana — w końcu to powiedziałaś, lecz nie widząc u niego żadnej reakcji, mruknęłaś. - Posłuchaj, rozumiem, jeśli nie czujesz tego samego... - twoje słowa zostały ucięte przez jego usta. - Pocałowałeś mnie...

- Ponieważ też cię kocham — powiedział, czule gładząc cię po policzku.

Pewnej nocy usłyszałaś dzwonek do drzwi. Za drzwiami stał Sebastian.

- Co ty tu robisz? - zapytałaś zaskoczona późną porą.

- Cóż, pamiętasz tamten dzień, gdy mi powiedziałaś, że mnie kochasz, a ja odparłem, że ciebie też? Musimy sobie coś wyjaśnić...

- Co takiego? - zmarszczyłaś brwi.

- To nie jest oficjalne, dopóki nie zgodzisz się zostać moją dziewczyną... Więc T.I., zostaniesz moją dziewczyną?

- Tak, oczywiście! - pisnęłaś, rzucając mu się w ramiona.

- Dzięki Bogu — mruknął w twoją szyję.

Marvel one shots |ZakończoneOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz