Szłaś sobie spokojnie przez miasto, gdy nagle go ujrzałaś. Szedł spokojnym pewnym krokiem w tylko sobie znanym kierunku. Ludzie patrzyli na niego dziwnie, bo oczywiście miał na sobie swój ciężki wojskowy strój, co przy panującym upale było dość zaskakujące. Ty jednak doskonale wiedziałaś, że najpewniej znów jest na misji, a to oznaczać mogło tylko jedno – nie pamiętał cię. Stałaś tak, wpatrzona w niego i niezdolna, by wykonać jakikolwiek ruch, a przez twoją głowę przelatywały setki wspomnień z całego okresu, gdy byliście razem. Niestety większość z nich była bardzo bolesna. Poza tym miałaś już serdecznie dość bycia na celowniku jego broni. Dlatego się rozstaliście. Dlatego zostawiłaś go dosłownie z dnia na dzień, bez słowa wyjaśnienia. Po prostu odeszłaś, zostawiając na jego stoliczku nocnym swoją obrączkę. Gdyby nie to... Tak naprawdę tylko dzięki temu przetrwałaś, a HYDRA dała ci wreszcie spokój. Choć tak bardzo za nim tęskniłaś, nauczyłaś się żyć samotnie. Wiedziałaś, że nie pokochasz już nikogo innego.
Otarłaś szybko łzy, by powstrzymać niechciane emocje, ale wciąż stałaś w miejscu jak przymurowana. Serce nieomal zatrzymało ci się w piersi, gdy mężczyzna spojrzał w twoim kierunku. Przez chwilę patrzył na ciebie, lekko przekrzywiając głowę, by w końcu ściągnąć swoje ciemne okulary. Niemal dostrzegłaś, jak przez jego głowę przelatują wspomnienia, których go pozbawiono: wasze pierwsze spotkanie, pierwszy pocałunek, potajemne randki... Wasz pierwszy raz, ślub. Przypomniał sobie z niejakim zdziwieniem, jak się wtedy czuł, widząc cię w tej oszałamiającej sukni, jaka radość i duma rozsadzały jego serce, gdy wsuwał ci obrączkę na serdeczny palec. Jak niesamowicie szczęśliwy był, gdy powiedziałaś mu, że będzie ojcem i ten rozrywający serce ból, gdy przez nieszczęśliwy wypadek poroniłaś, aż wreszcie ten żal do samego siebie, że nie potrafił dać ci szczęścia, widząc twoją obrączkę i brak twoich rzeczy. Przypomniał sobie te pierwsze dni rozłąki, gdy pił na umór, by o tobie zapomnieć.
Spojrzałaś w jego oczy i nawet pomimo tej dzielącej was odległości dostrzegłaś jego łzy. Ewidentnie cię rozpoznał. Ale twoje serce było rozdarte zbyt mocno, by ot tak to wszystko naprawić. Odwróciłaś wzrok i szybko uciekłaś w boczną uliczkę, by jak najszybciej zostawić go w tyle, lecz dogonił cię z łatwością.
- T.I. – wyszeptał, łapiąc cię delikatnie za nadgarstek. – Kochanie...
Rozpłakałaś się w jego ramionach.
- Błagam, zostań – jęknęłaś, mocząc mu przód bluzy.
- Nigdy cię nie zostawię – obiecał. – Przepraszam.
- Nie, Bucky, to moja wina. To ja odeszłam, krzywdząc cię tak mocno.
- T.I.... To ja winnym cię przepraszać. To przeze mnie poroniłaś – wyszeptał, a po jego policzkach spływały łzy. – Nigdy sobie tego nie daruję. Nie potrafiłem zapewnić ci należytego bezpieczeństwa. Przepraszam, kochanie.
- Zostań – jęknęłaś znowu przez mocno ściśnięte gardło. Jak przyjemnie było wtulić się znów w jego silne ramiona, poczuć ciepło jego ciała...
- Już zawsze będę.
CZYTASZ
Marvel one shots |Zakończone
De TodoKrótkie opowiadania z bohaterami Marvela. Nie przyjmuję żadnych próśb co do bohaterów. Najwyższe notowania: #1 w opowiadania - 25.06.2019 #2 opowiadania 25.05.2021 #126 w wintersoldier - 25.02.2019 #133 w wintersoldier - 22.02.2019