9

502 21 1
                                    

ANASTASIA

Łzy leciały mi z oczu jak oszalałe i cała się trzęsłam.

Siedziałam w szatni dla stażystów i słuchałam kolejnej opowieści Emmy, która rozwaliła mnie na łopatki. Śmiałam się bez opamiętania a ona rozbawiona moją reakcją dołączyła do mnie i teraz obie zginałyśmy się w pół nie mogąc wytrzymać.

- Jesteś nienormalna, serio. - Nie mogłam uwierzyć, że akurat ją spotyka tyle śmiesznych historii. - Albo to wymyślasz albo masz ciekawsze życie od każdego kogo znam.

- Nie wymyślam! Przysięgam, że tak było!

Byłam przekonana, że jej charakter pozwoliłby na dopasowanie się do każdego towarzystwa. To, że była ślizgonem z krwi i kości uznałam już dawno ale fakt, że Cho pokochała ją równie mocno co ja tylko umocnił mnie w przekonaniu, że była jak kameleon. Nie mogłam się doczekać aż wróci Roger i ich sobie przedstawię - to by było spektakularne.

Wyszłyśmy na oddział i od razu uderzyło w nas atmosferą niepokoju i strachu. Ludzie krążyli z spuszczonymi głowami a Emma złapała mnie za rękę. 

- Co się dzieje? - Spytałam gdy ochroniarz stanął nam na drodze. - Musimy się dostać na nasz oddział.

- Nigdzie się stąd na razie nie ruszacie. - Kiwnął głową w stronę dziwnie ponurej części zamku i razem z Emmą zauważyłam, że ściska z całych sił różdżkę. - Dementorzy przyprowadzili więźnia.

Teraz to ja praktycznie gniotłam dłoń Emmy a ona nie będąc mi dłużną wbijała mi paznokcie w skórę.

Dementorzy w szpitalu?

- Ale... z Azkabanu? - Blondynka spojrzała ochroniarzowi w oczy a on z smutkiem kiwnął głową.

- Doszło tam do czegoś, nie chcieli mówić czego. W każdym bądź razie byli na tyle łaskawi, że chcą go utrzymać przy życiu. - Wypuścił z płuc powolnie powietrze i prychnął. - Skurwysyny pewnie chcą go dłużej torturować.

- Długo tu będą?

- Aż go wyleczą. - Odwróciłyśmy się by iść do informacji ale na zatrzymał. - Dziewczyny, nie wchodźcie im pod nogi. Dostałem rozkaz i żaden pracownik personelu ma nie opuszczać dyżuru aż do końca tej dziwnej... sytuacji. Wszystkie ręce się przydadzą jeśli coś pójdzie nie tak.

- Ministerstwo przecież z nimi żyje w zgodzie. - Emma założyła ręce na piersi i obciągnęła w dół górną część szpitalnego fartuszka. - Powinniśmy być bezpieczni.

- W Hogwarcie też powinniśmy być bezpieczni a na moim drugim roku wysysali wspomnienia z uczniów i okrążyli szkołę. - Przypomniałam sobie dziwną sytuację z pociągu gdy zatrzymali nas na środku trasy. 

Pamiętałam jak Blaise wtedy do mnie przybiegł i zabrał do swojego przedziału. Płakałam a on opieprzał Malfoya za to, że się ze mnie śmieje. 

Podbiegłyśmy do informacji by dowiedzieć się czegoś więcej jednak wszyscy byli zbyt wystraszeni by powiedzieć cokolwiek. Nasza przełożona pełna zaangażowania i powagi przeprowadzała Uzdrowicieli z gabinetu do gabinetu i prawie się przewróciłam gdy za jej plecami z jednego z pokoi wyłonił się dementor. 

- Panno Raseri. - Usłyszałam jej poważny głos i przełknęłam ślinę. - Proszę na chwilę pozwolić.

Nie odrywając wzroku od okropnej, zakapturzonej postaci podeszłam bliżej niej a ona złapała mnie za rękę.

- Zostałyście mi tylko wy dwie. Wszyscy uzdrowiciele pracują ze mną by jak najszybciej pozbyć się tego... problemu. - Widziałam, że sama drży i zazwyczaj ciepła otoczka, którą wokół siebie roztaczała dziś była przerażająco smutna. - Zajmijcie się pacjentami. Jesteście dobrze wyszkolone, nie ma dziś nic na tyle poważnego żebyście potrzebowały pomocy. Nie będzie nas pod ręką ale w ostateczności możecie mnie wezwać.

Mój błąd - przebudzone wspomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz