38

380 21 9
                                    

DRACO

Przez chwilę próbowała mi się wyrwać i ukraść różdżkę, która należała do niej. Nie oddałem jej, wiedziałem, że pierwsze co zrobi to się stąd teleportuje. Jej twarz wyrażała tak dużo emocji naraz, że ciężko było mi określić co się stało i do czego będzie zdolna.

Byłem w panice, Anastasia zachowywała się kompletnie inaczej niż jeszcze dwadzieścia cztery godziny wstecz i nie wiedziałem co robić. Nie chciała nic powiedzieć ani na mnie spojrzeć a złość nakręcała się we mnie z każdą chwilą coraz mocniej. Krzyczałem na nią a ona wciąż płakała, próbując ukryć wypływające z jej oczu łzy. Rozcięcie na wardze na nowo zaczęło jej krwawić i wzrosła we mnie chęć zajebania tego, kto jej to zrobił.

Nie ważne czy ten ktoś był obecnie w ciąży czy nie.

- Możesz się w końcu zatrzymać? 

Patrzyłem jak krąży po piaszczystym kawałku szlaku co chwila patrząc na horyzont. Była rozbita, nie wiedziała co ma zrobić i bałem się, że Astoria jej powiedziała zbyt dużo. W głowie miałem ułożony plan co jej powiedzieć jeśli dowiedziała się o moim drobnym poleceniu dla Catherine i miałem nadzieję, że to mi uwierzy. 

- Anastasia, do Merlina. - Ponownie tego dnia złapałem ją za łokieć i poczułem się zmęczony tą ciągłą walką. 

Było już tak dobrze, żyliśmy jak zwykła, normalna para. No, może nie w stu procentach ale nawet taki odłamek normalności był dla mnie czymś zajebistym. Miałem nadzieję, że Blaise i reszta nas nie wyśledzą i za nami nie pójdą, w domu nie miałbym szans na to żeby z nią porozmawiać. 

- Nie chcę rozmawiać. - Wysyczała przez zaciśnięte zęby obracając głowę w bok bym nie mógł patrzeć jej w oczy. Szarpnąłem ją lekko a ona drgnęła,  nie odsuwała się już, stała w miejscu i patrzyła na nasze buty próbując powstrzymać trzęsienie się brody.

- Co się stało? - Spytałem z nadzieją, że tym razem odpowie. Przełknęła ślinę i odwróciła wzrok w lewo czyli tak jak robią ludzie gdy kłamią. Parę lekcji mowy ciała, które zafundował mi Lucjusz w pewności, że wykorzystam to kiedyś w dążeniu do sukcesu się opłaciły. - Kurwa, odezwij się w końcu.

- Zabierz mnie z powrotem do domu. - Zażądała zaciskając pięść. Wzięła głęboki wdech i unosząc lekko oczy w górę patrzyła teraz na moją brodę. Nie miała odwagi unieść ich wyżej. - Muszę odejść.

- Dokąd? - Pochyliłem się nad nią i warknąłem, denerwowała mnie niewiedza i ta dziwna sytuacja, w której się pojawiliśmy. - Astoria cię porwała, tak? Powiedz mi kto to zrobił. 

Postawiła krok w tył i drgnęła gdy napotkała za sobą barierki oddzielające urwisko od ścieżki. Była uwięziona co mnie zadowoliło, nie miała jak uciec i to było dla mnie najważniejsze.

- Proszę cię, zacznij w końcu mówić. - Oparłem swoje czoło o jej i położyłem dłonie na jej ramionach. Westchnęła i przymknęła oczy, wyglądała tak jakby na to czekała i w końcu odetchnęła z ulgą. - Nie rób mi tego.

W końcu spojrzała mi w oczy a po poliku spłynęła jej łza.

- Muszę odejść. - Powtórzyła drżącym głosem i chyba nie mogąc dłużej wytrzymać objęła mnie rękoma w pasie i wcisnęła twarz w moją pierś. Zaczęła głośno łkać co wystraszyło mnie jeszcze bardziej. Przyciągnąłem ją do siebie i zamknąłem w mocnym uścisku na co zareagowała westchnieniem ulgi. - Przepraszam, Draco. To nie ma związku z nami, po prostu muszę. 

- Nie musisz. A nawet nie możesz, nie ma takiej opcji. - Dlaczego musiała odejść? Nie mogłem jej na to pozwolić, chciałem się dowiedzieć wszystkiego. - Powiedz kto cię porwał i dlaczego tak się zachowujesz?

Mój błąd - przebudzone wspomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz