29

395 21 6
                                    

ANASTASIA


Wzięłam głęboki wdech i zapukałam do ciemnych drzwi. Widziałam, że były świeżo pomalowane i od razu zrozumiałam, że nie tylko ja borykałam się z poczuciem winy za ostatnią kłótnię. Cho zawsze gdy ją coś nurtowało zabierała się za prace domowe.

- Kto tam? - Usłyszałam cichy głos dochodzący z wnętrza domu i zatarłam zmarznięte ręce.

- Ana.

Przekręciła klucz w drzwiach i niepewnie wyjrzała zza drzwi. Uśmiechała się wciąż badając moją reakcję jakby zastanawiała się czy przyszłam ją opieprzyć czy rzucić się jej w ramiona.

- Cześć.

- Cześć. - Nie czekając na zaproszenie podeszłam bliżej i objęłam ją ramieniem. - Tęskniłam za tobą.

- Merlinie, ale ulga. Myślałam, że mi nie wybaczysz.

Weszłyśmy do środka i spędziłyśmy cały wieczór na plotkach i piciu kakao. Cho pokazała mi nowy nabytek, jaki kupiła na ulicy Pokątnej i obie obserwowałyśmy go jak pracuje do końca naszego spotkania.

Nie oceniajcie, patrzenie jak coś poleruje za was szkło jest bardzo przyjemne. 

- Chyba czas żebym wracała do siebie. 

Schowałam kubek po kakao do zmywarki i uśmiechnęłam się do zdjęcia wiszącego na ścianie. Cała nasza czwórka w szkolnych mundurkach machała do obiektywu a Roger jak zwykle robił głupią  minę.

- Nie zostajesz? - Spojrzałam na nią a ona uśmiechnęła się miło. - Jak cię nie było posprzątałam twój pokój i myślałam, że wrócisz. Wiesz, dopóki nie znajdziesz coś swojego.

- A mogę...? - Spytałam nieśmiało a ona rzuciła we mnie ręcznikiem kuchennym.

- Głupio się pytasz! Jasne, że możesz a nawet musisz! Mamy dużo spraw do obgadania a z tego co mówiłaś obie mamy jutro na popołudnie. - Wyciągnęła z lodówki likier i uśmiechnęła się podstępnie. - A ja zabrałam z domu rodziców domowy likier czekoladowy taty, chyba nie odmówisz?

Przekonana wysłałam do Zacka list aby wysłał moje rzeczy do mieszkania Cho i po około godzinie wszystko co miałam pojawiło się na miejscu. Część rzeczy miałam tu a druga część została na Bali, trochę żałowałam,  że nie wzięłam ze sobą paru pięknych sukienek, które tam kupiłam ale miałam nadzieję, że nie był to ostatni raz gdy odwiedziłam to miejsce z Draco.

Następnego dnia obudziłam się z bólem głowy i humorem. Dawno nie byłam w miejscu, w którym jest dobrze. Nie byłam z nikim skłócona, poróżniona ani w ciężkiej sytuacji. Z Cho się pogodziłam, z Zackiem znów byliśmy na stopie przyjacielskiej a Draco... z Draco było cudownie mimo tego wszystkiego co nas otaczało.

Zjadłam śniadanie i postanowiłam wyjść na miasto, tym razem ubrana w zimowe ciuchy. Cho nie mogła mi towarzyszyć z uwagi na wypicie parokrotnie więcej likieru niż ja więc samotnie udałam się do wyjścia, pod którym na podłodze leżała kupka listów.

Większość była do Cho a dwie sztuki zostały zaadresowane do mnie. Te nienależące do mnie położyłam na małej konsoli a moje szybko przejrzałam. Jeden z nich prawdopodobnie był od Ginny, która siedząca w Bułgarii lubiła do mnie pisać a ten drugi od Draco.

Od razu rozerwałam kopertę od blondyna i z uśmiechem patrzyłam na starannie napisane litery układające się w krótką wiadomość:

Widziałem, że masz wolną środę. Spotkamy się jutro wieczorem?

Mój błąd - przebudzone wspomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz