16

496 22 8
                                    

ANASTASIA


- I jak wrażenia?

Byłam ciekawa jak Emma zareagowała na Rogera. Wcześniej nie miała okazji go poznać a teraz w końcu  się spotkali. 

- Pierwsze co mnie zdziwiło to to, że opisałyście go idealnie. - Ściągnęła kurtkę i włożyła szpitalny fartuch. - Świetny chłopak aż szkoda, że zajęty.

- Muszę go zapytać dlaczego nie wrócił z Carmen. 

Schowałam różdżkę do kieszeni i razem z Emmą ruszyłam do gabinetu Pani McConaughey, która miała dziś ogłosić szczegóły zbliżającego się balu stażystów. To tam mieliśmy się dowiedzieć, która z par wygrała w wynikach i kto z nas weźmie udział w wycieczce połączonej z kursami.

- Dobrze, skoro już wszyscy tu jesteście to proszę usiądźcie. - Uzdrowicielka stanęła przed nami i oparła się o biurko. - Bal ma się odbyć w tę sobotę i tak jak wszyscy dobrze wiecie to na nim dowiecie się, kto z was uda się na ufundowane przez naszego nowego darczyńcę wakacje. Tablica z waszymi wynikami została zdjęta już dwa miesiące temu i patrząc na wasze wyrównane szanse pewnie sami nie wiecie, kto może okazać się wygranym.

Emma szturchnęła mnie w żebro i puściła oczko, obie cicho liczyłyśmy na wygraną i wylegiwanie się nad hotelowym basenem.

- Na balu obowiązywał będzie strój formalny. Z doświadczenia wiem, że w dobrym smaku będą długie suknie oraz smokingi. Chciałabym również zaznaczyć, że wyjazd odbędzie się zaraz po balu więc proponuję aby każdy przygotował walizkę z potrzebnymi rzeczami. A teraz kiedy wszystko już wiecie zapraszam na oddziały.

Każdy z nas rozszedł się w swoim kierunku, ostatnim oddziałem, na którym miałyśmy pracować podczas stażu były Zakażenia Magiczne, na których musiałyśmy zachować szczególną uwagę. Cały dzień pracy potrafił porządnie wymęczyć a na koniec jedyne czego chciałam to łóżko.

Przez nawał pracy spowodowany nagłym atakiem skrofungulosa z szpitala wyszłam dopiero o dziesiątej wieczorem. Emma ciągnąc po ziemi z zmęczenia podeszwami wlokła się za mną przed budynek gdzie czekała na nas niespodzianka.

- Cześć dziewczyny. - Roger trzymający kwadratowe pudełko patrzył na nas z uśmiechem. - Głodne?

- Jak wilki! Cześć! - Emma nie pytając go o zgodę otworzyła pudło z pizzą i oderwała jeden parujący kawałek. - Merlinie, jak dobrze, że cię poznałam.

- Chyba jaka szkoda, z twoim apetytem nie zostawisz mi ani kawałka. - Oburzyłam się i pocałowałam Rogera w policzek. - Dzięki, ty zawsze potrafisz zadbać o swoje dziewczyny.

- Jak zobaczyłem jak chude jesteście to nie miałem wyjścia. - Zażartował i przeczesał włosy. - A teraz łapcie mnie za ręce bo teleportuję nas w cieplejsze miejsce.

W ostatniej chwili zmienił zdanie i z śmiechem uniósł do góry ręce byśmy mogły się pod nie wsunąć. Objął nas i teleportował wprost do nieznanego mi mieszkania, które opływało w luksusie.

- Wow, gdzie jesteśmy? - Spytałam kładąc na błyszczącej podłodze torbę.

- U mnie. - Uśmiechnął się i rzucił na wielką, welurową sofę. - Oto jeden z plusów bycia zawodowym graczem Quidditcha moje drogie. 

Mój błąd - przebudzone wspomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz