18

487 18 0
                                    

ANASTASIA


- ANASTASIA!!! 

Otworzyłam oczy i podskoczyłam w miejscu.

Wpół leżący obok mnie Draco przecierał z rozbawieniem oczy a ja dopiero co wybudzałam się ze snu. Jedynym czynnikiem, który zmusił mnie do zerwania się z kanapy był krzyk Cho, która ubrana w swoją biurową garsonkę stała właśnie na środku salonu. 

- Chcesz żebym dostała zawału? - Gdyby wzrok mógł zabijać to przysięgam że i ja i perfidnie uśmiechający się Draco już byśmy nie żyli.

- Nie komentuj, tylko wstawaj. - Warknęła i pociągnęła mnie za rękę na tyle mocno, że w sekundę stałam obok niej. - A ty wyjdź z mojego domu!

- Wow, a myślałem, że już nie mieszkasz z matką. - Draco wstał powolnie z kanapy i zmierzył wzrokiem Cho. - Widzę że kij z niektórych nie wychodzi nawet po szkole.

- Draco! - Krzyknęłam wyczuwając rosnącą między nimi złość.

- Co? - Założył ręce na piersi i stanął naprzeciwko nas dumnie unosząc głowę w górę. - Przecież mówię samą prawdę.

- WYNOCHA! - Wskazała ręką drogę do wyjścia i zacisnęła usta. Draco parsknął śmiechem i powoli ją ominął specjalnie się nie spiesząc. - Nie chcę cię tu więcej widzieć!

- Nie pochlebiaj sobie, Chang. Nie mam zamiaru cię więcej odwiedzać.

- Zamknijcie się. - Warknęłam i pchnęłam go w kierunku wyjścia. 

Wciąż czułam się zaspana i serce biło mi jak oszalałe, za każdym razem gdy ktoś tak raptownie wybudzał mnie ze snu byłam zdezorientowana i wystraszona. Draco wyglądał na rozbawionego całą sytuacją, chyba nie zdawał sobie sprawy z tego co będę musiała przeżywać gdy zostanę z Cho sam na sam.

- Musisz się tak do niej odzywać?

- Musiała się przypierdalać?

Zacisnęłam zęby słysząc jego odpowiedź i patrzyłam jak ubiera na siebie kurtkę. Dobrze wyglądał tak zaspany, włosy miał zmierzwione a skórę na policzku lekko odgniecioną.

Opierał go na mojej głowie.

Nawet nie miałam okazji się nacieszyć faktem, że mieliśmy razem taką chwilę. A zanim zasnęliśmy było mi tak dobrze ...

- Chyba muszę iść, wiem,  że chciałabyś żebym został ale ewidentnie nie jestem tu mile widziany. - Głośniej wypowiedział ostatnie sześć słów a ja ponownie go szturchnęłam. Zachowywał się jak dzieciak, który próbuje za wszelką cenę wygrać bitwę na słowa. 

- Może gdybyś nie zachowywał się jak dupek to nikt by nie miał problemu z twoją obecnością.

Staliśmy blisko siebie a on lekko się nade mną pochylał. Nie mówiliśmy głośno, żadne z nas nie chciało by cokolwiek doszło do uszu wściekłej do granic możliwości Cho. 

- Dzięki za wspólną noc, mała. - Puścił mi oczko a ja nabrałam w płuca powietrza.

Mała.

Mówił tak do mnie jeszcze w Hogwarcie, od tamtej pory minęło sporo czasu a na mnie robiło to wciąż wrażenie.

- Idź i nie przychodź tu więcej, Cho prawdopodobnie mnie za chwilę ukatrupi. - Zaśmiałam się cicho. Otworzyłam mu drzwi wejściowe i trzymając klamkę poczekałam aż powolnie obok mnie przejdzie. - Jak będziesz chciał się spotkać, po prostu wyślij mi sowę.

Mój błąd - przebudzone wspomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz