27

402 21 4
                                    

DRACO

Dzień, który miałem spędzić na pracy spędzałem na rozstawianiu ludzi po kątach. Zmuszony zniknięciem Anastasii zostałem na Bali, postanowiłem nocować w hotelu by w razie czego ją zobaczyć jednak przez całą noc się tu nie pojawiła.

Tak samo jak u Chang, w domu Zabinich czy w szpitalu.

Nie było jej nigdzie i zaczynałem odchodzić od zmysłów. Widziałem jak złamała ją wiadomość, którą jej przekazałem i bałem się wszystkiego.

Była taka krucha, nie chciałem by zrobiła sobie krzywdę.

- Nie ma jej w żadnym z miejsc, o którym Pan mówił, Panie Malfoy.

Uderzyłem w stół i olałem fakt, że wylałem cały dzban wody z cytryną.

- Nie obchodzi mnie, że tam jej nie ma. Macie ją znaleźć gdziekolwiek by nie była! Zawiadomcie Blaisa Zabiniego i osobiście sprawdźcie, czy nie schowała się u nich w domu.

Wysoki mężczyzna pokiwał głową i wszedł do windy.

Miałem ochotę rozpierdolić wszystko co stało mi na drodze. Jedyne co było dla mnie świętością było jedwabnym szlafrokiem należącym do Anastasii. Pachniał nią i kojarzył mi się z bliskością jaką udało nam się wybudować.

- Draco? - Winda się otworzyła a do środka wszedł Davies. Wyglądał dość spokojnie jak na przyjaciela dziewczyny, która, kurwa, zniknęła.

- Mów.

- Wiem gdzie jest.

- Gdzie? - Zerwałem się z miejsca i podszedłem do niego w paru szybkich krokach.

- Nie mogę ci powiedzieć.

No kurwa.

Ręce mi opadły a chęć przyjebania Daviesowi wzrosła o dwieście procent.

- Nie wkurwiaj mnie, tylko mów!

- Nie mogę! Ana mi zabroniła, wystarczy ci wiedzieć, że jest bezpieczna. Nie pozwoliła mówić ci czegokolwiek, doceń, że wiesz chociaż tyle.

Stuknąłem pięścią w stół parę razy i odpaliłem papierosa.

Jakim chujem nie chciała żebym wiedział gdzie jest? Przecież chciałem tylko ją spotkać, sprawdzić czy jest cała i zdrowa. Chciałem ją zapewnić, że wszystko będzie jak dawniej i że nadal będę się starał pozbyć Astorii.

- Wyjdź stąd.

- Malfoy, ona w końcu do ciebie...

- Wypierdalaj stąd, Davies!

Patrzyłem jak z rezygnacją odchodzi do windy i po chwili odjeżdża w dół. Głupie pierdolenie, gdyby chciał to by mi powiedział dokąd poszła.

Machnąłem różdżką i wszystkie moje rzeczy spakowały się do walizek. Rzuciłem zaklęcie, dzięki któremu kiedy pojawi się tu Anastasia od razu dostanę sygnał i teleportowałem się do swojej rezydencji.

Na kanapie z widocznym, ciążowym brzuchem leżała Astoria i podskoczyła radośnie na mój widok. A ja przełknąłem rosnące mi w gardle mdłości.

- Wróciłeś. - Uśmiechnęła się i podniosła z sofy. - Myślałam, że wczoraj już będziesz w domu. Mam Ci tyle do pokazania.

- Nie mam czasu, As. - Ominąłem ją i ruszyłem do swojego gabinetu.

- Nawet nas nie przywitasz?

Zatrzymałem się w miejscu i wziąłem wdech.

Żadnych, pierdolonych, nas.

Mój błąd - przebudzone wspomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz