52

374 18 3
                                    

DRACO

Ubrany w pierwszą, lepszą koszulkę i spodnie dresowe, które znalazłem w szafie siedziałem przy stole w kompletnej ciszy. Wszyscy przetwarzaliśmy to co powiedziała moja matka i zastanawialiśmy się czy to wystarczy? 

Anastasia wsunęła swoją drobną dłoń w moją i masowała jej wnętrze kciukiem. Sama była zaskoczona i zapewne robiła w głowie listę za i przeciw. Uniosłem głowę w górę i spojrzałem na Narcyzę, która jak zawsze elegancko ubrana siedziała wyprostowana rzucając ostrożne spojrzenia na resztę.

- Więc jak? - Spytała splatając dłonie ze sobą. - Tylko tyle mogę zrobić żeby pomóc. Lucjusz nie może się dowiedzieć.

- Nie jestem pewny czy to wystarczy. - Odpowiedziałem a ona uśmiechnęła się smutno.

- To Azkaban, synu. Stamtąd nie ma ucieczki.

- Black uciekł. - Weasley zmarszczyła brwi i odchyliła się na krześle. - I z tego co pamiętam to Pani siostra również.

Narcyza kiwnęła twierdząco głową.

- Masz rację. Ale nie zrobiła tego samodzielnie, wtedy było inaczej, śmierciożercy mogli liczyć na pomoc. - Uniosłem wzrok na dźwięk słowa śmierciożerca, który wypadł z ust matki. Zawsze za wszelką cenę starała się go uniknąć. - A Syriusz, cóż. Od dziecka należał do tych z silnym instynktem przetrwania. Bycie animagiem zdecydowanie mu pomogło.

- Skąd pewność, że Dołohowi nikt nie pomoże? - Matka Anastasii, która siedziała obok Narcyzy przetarła zmęczoną twarz dłonią. - Dobrze wiesz, że Antonin zawsze miał i będzie miał swoich popleczników.

- Dementorzy się zmienili. - Anastasia drgnęła gdy mama wspomniała o kreaturach, które zaatakowały szpital i spojrzałem na nią z troską. Nie chciałem by złe wspomnienia wciąż do niej wracały, w tak krótkim czasie spotkało ją tyle złego, że wydawało się to nie do udźwignięcia. - Nigdy nie było tak źle jak teraz, Madeline. Dlatego tak mocno się martwiłam, że Greengrass zabierze tam Lucjusza.

- Teraz już nic mu nie grozi?

- Nie, dzięki Dołohowi. - Ścisnąłem dłoń Anastasii i westchnąłem. - Zabrał Greengrassowi wszystkie dowody na ojca bo myślał, że jeszcze razem coś stworzą.

- Nie mówiłeś mi o tym. - Spojrzała na mnie i zmarszczyła brwi.

- Bo nie było o czym.

Odwróciłem wzrok ale wciąż czułem na sobie jej spojrzenie. Miała pretensje, że jej o tym nie powiedziałem ale mało mnie to obchodziło. Tak było lepiej, nie chciałem by czuła się zobowiązana to tego, by w jakikolwiek sposób uznać, że powinniśmy być za coś wdzięczni temu człowiekowi.

- Draco, nie mogę być tu długo. Ojciec myśli, że jestem w odwiedzinach u Bell, niedługo zacznie coś podejrzewać. Wszystkie dowody na Dołohowa macie tutaj w skrzyni. - Nawiązała ze mną kontakt wzrokowy, obydwoje wiedzieliśmy, że takich skrzynek w naszej piwnicy były tysiące. Na każdego nawet najmniejsze dowody były magazynowane w naszych podziemiach, nie chciałem mówić głośno o tym, że połowa osób będących w tym pokoju również miała swoją skrzynkę. - Wystarczy, że ktoś z was wróci i zaniesie je do Ministerstwa. Przysługuje wam tytuł koronnego świadka, nikt się o niczym nie dowie.

Wstała a razem za nią wstali pozostali. Tylko ja zostałem w pozycji siedzącej wciąż przetwarzając w głowie to co powiedziała. 

- Możemy porozmawiać? - Uniosłem w górę głowę i napotkałem spojrzenie matki. Kiwnęła głową i pożegnała się z pozostałymi. Anastasia uścisnęła ją lekko a gdy mnie mijała rzuciła mi podejrzane spojrzenie. - Zaraz wrócę. 

Mój błąd - przebudzone wspomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz