28

425 21 9
                                    

ANASTASIA

- Panno Raseri, to już nie wakacje tylko praca! Proszę się zabrać za swoje obowiązki!

Podskoczyłam w miejscu gdy usłyszałam donośny głos Pani McConaughey, kobiety, która do niedawna była moją przełożoną a teraz stała się koleżanką z pracy. Pokiwałam głową i szepnęłam szybkie przepraszam, po czym ruszyłam do pracy. 

Dopiero co wyszłam z informacji, w której zebrałam parę kart pacjentów i czytałam je mało uważnie po drodze do izby przyjęć. Wciąż z tyłu głowy krążyła mi myśl, że byłam nie tam gdzie powinnam, że powinnam pójść do niego i wszystko naprawić.

Nie potrzebnie zgłosiłam się do weekendowej pracy, mogłam ostatnie dwa dni spędzić u Zacka a nie w szpitalu. Tam przez cały dzień byłam sama i miałam czas do przemyśleń i to właśnie tam i dzięki niemu zrozumiałam tak wiele. Zack mnie zaskoczył, mimo swojej niechęci do Draco był po jego stronie i dużo mi wytłumaczył.

- Ana, weźmiesz jeszcze faceta z poparzeniem twarzy? - Koleżanka ze stażu podbiegła do mnie i wrzuciła na stos niesionych formularzy kolejny z opisem pacjenta. - Dzięki!

- Nie ma za co. - Burknęłam olewając fakt, że nawet się na to nie zgodziłam. 

Pierwszy dzień pracy zapowiadał się męcząco i intensywnie. W szpitalu zatrudniono nowe skrzaty, które paliły w piecu jak oszalałe i wszędzie było gorąco. W połączeniu z nowym uniformem, który dostałam ugotowanie się było murowane.

- Anastasia?

Ponownie ktoś wyrwał mnie z zamyślenia, tym razem stanęłam jak zamurowana i tylko odwróciłam głowę w bok. Blondwłosy, przystojny jak zwykle i ubrany w czarny garnitur Draco stał na środku korytarza, który miałam zamiar ominąć i zaciskał pięści.

Gdyby wzrok mógł zabijać to pewnie leżałabym już martwa.

- Musimy porozmawiać. - Warknął i zbliżył się do mnie w paru krokach. 

O razu uderzył mnie jego zapach. Zabrał mi karty pacjentów i złapał za łokieć, za który pociągnął w kierunku pokoju lekarskiego. Szłam jak zaczarowana, nie potrzebowałam myśleć by ciało wiedziało co robić. Szkoda, że ten brak myślenia udzielił się mi również w przypominaniu sobie scenariuszy, które tworzyłam w głowie przez cały wczorajszy dzień.

- Miałaś zamiar w ogóle się do mnie odezwać?! - Krzyknął a ja podskoczyłam w miejscu. Nigdy na mnie nie krzyczał ale rozumiałam, że zasłużyłam. Chciałam odpowiedzieć, że tak, że chciałam do niego przyjść ale zaskoczył mnie kolejnym wyrzutem. - Przeszło ci, kurwa, chociaż przez chwilę przez głowę co musiałem przez ciebie przejść?! 

- Przepraszam... - Skuliłam się i uniosłam w górę wzrok.

Pierwszy raz widziałam jak nabrał innych kolorów niż kolejny odcień bladego. Policzki miał ledwo co zaczerwienione a oczy pełne czerwonych żyłek. Wyglądał na wyczerpanego i poczułam okropne wyrzuty winy, jeszcze większe niż miałam do tej pory.

- Jakim prawem się teleportowałaś bez mówienia mi gdzie będziesz?! I jakim, pierdolonym, prawem nie odzywałaś się przez praktycznie trzy dni?! - Z każdym podniesieniem głosu pochylał się lekko w moją stronę a do moich uszu dobiegały głośniejsze dźwięki. Gęsią skórkę miałam zapewne na całym ciele a serce łomotało jak oszalałe. - Gdzie byłaś?!

Przełknęłam zgromadzoną w ustach ślinę i oblizałam usta. Bałam się mu spojrzeć w oczy a czułam jak jego wzrok wypala na mojej twarzy ślady.

- Nocowałam u Zacka.

Przez chwilę zawiesił się w jednej pozycji aż w końcu głośno parsknął nerwowym śmiechem. Widziałam, że kręci na boki głową aż w końcu uderza pięścią w ścianę.

Mój błąd - przebudzone wspomnienieOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz