Rozdział 46

5 2 0
                                    

„Pamiętnik z końskiego grzbietu"

Rozdział 46


 Konie dzisiaj startowały w maratonie. O tej godzinie pewnie są już w stajni. Ginger dalej ugniata poduszki :) Od rana zabrałam się za montowanie filmiku. Wolałam zmontować 1 długi niż co chwilę zaśmiecać stronkę. Nie wyszedł raczej taki mega zaczepisty (prawie wszystkie kadry są z ujeżdżalni) ale i tak jest ok. Choć w następnym musi być więcej detali i rożne plenery. Popołudniu przyszła tu Ola, Oliwier i Lila na urodziny Mimika. Jakoś dzisiaj z Olą nie umiałyśmy znaleźć tematów do płynnej rozmowy. Wczoraj tak nie było. Ola chyba myśli że my też będziemy na weselu Sandry i Bartka, ale my nie dostaliśmy zaproszenia. W sumie zbytnio się nie dziwię, nie jesteśmy aż tak rodziną. Podobno wczoraj ciocia Kasia tańczyła na stole (ah szkoda że nie widziałam...) a dzisiaj już nic nie pamięta. Zrobiliśmy wymianę. Mikołaj poszedł spać do Oliwiera, a Lila została tu i śpi z Alą. Ola chciała żebym pojechała z nimi, ale mama nie była zbytnio przekonana, żeby nie robić kłopotu, a ja też zbytnio nie napierałam. Jak nie miałyśmy o czym gadać... a chwile ciszy są niezręczne. Z resztą byłam zmęczona. Poszli to dalej montowałam mój filmik.


 Rano kompletnie nic mi się nie chciało. Ostatni tydzień wakacji i taka kiła. Jeszcze trzeba załatwić książki, a tego nienawidzę. Mam po nie iść w czwartek o 16.00, nie widzi mi się to, bo wolałabym być w tym czasie w stajni... no ale i tak już kazałam dziewczynie długo czekać. Chyba przestanę prowadzić jazdy. Od jakiegoś czasu tak mnie to zadręcza. Czemu mam iść innym na rękę żeby mogli sobie pojeździć ? Potem ja na tym tracę, bo wolę sama pojeździć. Wykąpałam Ginger. Popołudniu pojechałam do stajni. Najpierw Dominika i Marcelina jeździły na Lizie, potem zaproponowały Julii żeby wsiadła O.O pozytywny szok ! To pokłusowała trochę ;) Potem ja jeździłam w siodle western :D Komedia ślicznie w nim wygląda *-*  Kłus ćwiczebny w tym siodle jest wiele wygodniejszy :) Ogólnie siodło wygodne, tylko dziwnie przyzwyczaić się do innych strzemion, szczególnie w galopie. Na pewno jeszcze nie raz tak pojeździmy :) Ta Wiktoria przyszła... stała chyba godzinę pod bramą. Mówiła że czeka na Andrzeja, jak my skończymy jeździć, to może iść osiodłać Komedię i sobie pojeździć. Że WTF do cholery komuś szajba odbija ?! Na pewno NIE na mojej Komedii i na pewno NIE jak nikt nie patrzy ! No ja przecież nienawidzę tego dziecka... Kazałam Julii ją zawołać i wsadziłam ją na 3 kółka stępa. To wspomnienie wolę wymazać z pamięci. Tłumaczyłam się tym że to siodło western i nie da się bardziej skrócić strzemion. Kazałam jej mieć luźną wodzę tak że koń praktycznie sam jechał. Ale Komedia się fochła. Jak mogłam ją komuś dać ? Uszy do tyłu i chciała ich gryźć. Wyrwała do przodu, od razu koń nie do poznania. Jakby stare nawyki wróciły. Taki foch ! Wsiadłam jeszcze na galop itd. konisia przeprosić i ja uspokoić. Potem było w porządku, jak wcześniej ;) Siodło western - taka frajda :D Potem siedziałyśmy jeszcze z Julią przy padoku od koni i gadałyśmy i robiłyśmy zdjęcia. Zmieniłam Komusi kantar na tęczowy, a limonkowy wzięłam do prania. Dawałam Komusi trawę, a potem położyłam się na trawie i zostałam napadnięta przez Komusię liżącą po twarzy i smyrającą w ucho <3 :D Kochana <3 Jutro idę z Komedią jeździć u Patrycji :) Konie na zawodach zdobyły... ostatnie miejsce xP Ale jak to się mówi ,,ostatni będą pierwszymi". Liczy się to, że konie wróciły całe i zdrowe ;) Za to kolega Andrzeja podobno pierwsze miejsce. Gratki ;) No ale nie dziwię się, w końcu to nie on ćwiczył z nimi tylko raz...


 Deszcz lał i już myślałam, że z mojego treningu u Patrycji nici, ale trochę pokropiło, a potem w sam raz na jazdę przestało. Konie były suche bo stały w stajni, więc poszłyśmy ;) Jazda bardzo udana :) Szkoda że było ślisko :/ Jeździłyśmy drążki w kłusie i galopie, cavaletti, linie na kłus i galop ze skokami, przeszkodę z niespodzianką, a mianowicie moją kamizelką na drągu :P Na szczęście Komedia ma to gdzieś :D i skoczyłyśmy też większego x'a :) Komedia chodziła bardzo ładnie i się starała ;) W galopie trochę zbytnio wyrywała do przodu, ale stały cały dzień w stajni i energia ja roznosiła. Lubie treningi od Patrycji. Bardzo podoba mi się to jak prowadzi :) I pomyśleć, że kiedyś prowadziła mi tak codziennie... Trzeba mieć głowę pełną pomysłów, żeby tak wymyślać ciekawy trening ! Patrycja pytała się mnie czy jadę zawody. Dobre pytanie... Tak szczerze to mi się nie chce... te przygotowania, treningi, znowu stres, zwątpienie, bo te drągi tam są straszne. Taki ze mnie leń okropny ! Ale Patrycja zaproponowała mi miejsce w bukamnie, także wypadałoby się skusić. Ciekawe kiedy one dokładnie są, bo 7.09 są gwarki i Andrzej zabiera konie. A to bez sensu jeśli ja zacznę ćwiczyć, a potem nie będę miała na kim jechać. Chociaż w sumie to chyba strach bardziej mną przemawia... Te drągi są takie grube i to nowe miejsce, a co jeśli Komedia znowu zacznie lecieć takim szybkim tempem ? Ale Marcelina z Lizą też jadą, czyli chyba nie narobimy sobie największej siary. Trzeba się wziąć za siebie i jechać te zawody... Przecież po tych poprzednich chciałam jechać, a teraz co ? Nie ma cudowania ! Jechać i tyle ! U nas w stajni dziołszki urzędowały z Lizą. Julia została z nimi.

Pamiętnik z końskiego grzbietuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz