Rozdział 49

4 2 0
                                    


„Pamiętnik z końskiego grzbietu"

Rozdział 49


 Najpierw na Mszę, a potem rozpoczęcie roku. Zaczęło się... Dzisiaj nie było źle, ale w końcu się zdołuję. Siedziałyśmy na schodach, a pan z infy mówi do Marty, że spódnica jej się podwinęła xD Jak śpiewałyśmy hymn. Pierwszaki i te ich miny xD Nowi "zieloni" (czyli uczniowie technikum leśnego zaraz obok naszego gim) przybijali nam piątkę :P Potem do stajni. Jeździłam na oklep. Kłus już wychodzi nam coraz lepiej, ale dalej strasznie wybija :P Nawet anglezowałam :D Trochę zabawy w woltyżerkę.


 Pierwszy dzień w szkole. Jakoś żyję, ale to może się zmienić po jutrzejszej fizyce... Teraz NIENAWIDZĘ ŚRÓD ! Plan mamy przez te kółka prawie zawsze po 8 godzin... masakra. Ciekawe jak tam Patryk ? W dalszym ciągu do mnie nie dociera, że chodzi do pierwszej klasy. Nie miałam kluczy, nikogo nie było w domu, musiałam czekać na Alę na klatce... Uczesałam Komedii siateczkę :) Dzisiaj zwykła jazda, nic szczególnego. Skoczyłyśmy kilka razy 70cm, ale było ślisko i szału nie było. Nogi tak masakrycznie mi latały, but wpadł w strzemię, ani porządnie nie umiałam wziąć konia na siebie, bo skupiałam się na strzemionach. Sama spie*doliłam jazdę, bo nie ubrałam czapsów. Od teraz chcę zawsze jeździć w czapsach ! Tak w sumie zastanawiając się, to po co są te całe podkolanówki jeździeckie ? To wcale nie pomaga utrzymać łydki, bo nogi się strasznie ślizgają. Ewentualnie chronią od otarć i ładnie wyglądają. No i jest cieplej zimą. Tyle z tego pożytku. Rzucałam Czarnuli patyk na dworze.


 W szkole jak w szkole. Te pomysły Szymona i teksty Amadeusza... Mamy zajęcia artystyczne z panią Anną :d Ale jest całkiem spoko. Fizyka ! :o Zgłosiłam się do zadania, bo było proste i jestem z siebie dumna :3 Co przyszłam do domu to poszłam do koni. Ania dzwoniła żeby poprowadzić jazdę takiej dziewczynie, ale Dominika to prowadziła, ja się nie mieszam w takie układy. W niedzielę jest parada, ciekawe jak to będzie... Komedia dalej ma spuchnięte nogi i chyba na razie odpuszczamy skoki, przynajmniej te wyższe, bo musimy jakoś ćwiczyć do zawodów. Dzisiaj parkur prosto z kosmosu wzięty, każda przeszkoda inna wysokość xD X z 110 cm, stacjonaty 80 cm, 70cm, 60 cm i 30 cm z cavalettek :P Dobrze było tylko źle rozstawiłam najazdy i trochę kicha, nie wyszło idealnie tak jak chciałam, ale dało się. Zaliczyłam piękny skok na jednym strzemieniu, ale serio nawet się trzymałam i nadal żyję :P Tata dzisiaj chyba chciał mi dać do zrozumienia, że konie są ważniejsze od szkoły xD


 Popołudniu byłam w stajni. Jeździłam z Komusią po padoku. Pierwszy raz był galop, kłus bez żadnych fochów jeśli chodzi o jazdę na trawie :D Zielona trawka, zachodzące słońce, idealna jazda by zrelaksować się po długim dniu w szkole. Potem przyjechały dziewczyny jeździć na Lizie. Marcelina skakała, albo raczej chciała, bo dzisiaj wychodzilo wyjątkowo tragicznie. Dominika się wku*wiła, Marcelina poszła, nie wiem czy się nie poryczała. Wiedziałam, że jeszcze one się kiedyś pokłócą. Dominika znowu do mnie jak do najlepszej BF. Ala przyszła z rancza. Potem stępowała Lizę. Wgl Dominika chciała żebym weszła na Lizę poprawnie przejechać parkur, ale ja na niej nie skakałam od wieków. W końcu nie doszło do skutku. Wracałyśmy razem do domu, bo one u kucy były już wcześniej. Ja z Alą i Dominika z nami, a Marcelina jechała dalej za nami, potem odłączyła się całkowicie. Nie wtrącam się... Wieczorem oglądałam ,,Igrzyska śmierci" w TV bo leciało.


 Piątki w szkole mamy na lajcie. Luźne lekcje tylko do 12.00. Miałam w końcu czas siąść na chwilę na kompa, ale też nie za długo. Mamy sponsora na konkurs rzeczowy. Da kokardki do grzywy i może uwiąz. Z Komedią skakałyśmy 3 przeszkódki 60cm. Stacjonata i okser były ok ;) Słoma dość wąska, tylko z dwóch balików, Komedia wyłamywała, ale dało się ? Dało ! Także musimy nad tym trochę popracować ;) Pod koniec walnęłyśmy kilka rundek szybkim galopem <3 Jak ja lubię tak zapieprzać ! :D Dominika prowadziła jazdę na Lizie, ja w tym czasie robiłam porządki w stajni to Komedia rżała choćby ją kto ze skóry obdzierał. Jak wchodziłam na plac to już myśl : kto jest w stajni i co robi z moim koniem ? Wchodzę, nie ma Lizy. Pani Hila pyta gdzie ten drugi koń ? Już pomyślałam zwiała czy co ? Ale stała na padoku pod drzewem. A pani Hila Komedię zamknęła w boksie bo podobno zaczęła świrować na padoku i latała jak oszalała. Może wystraszyła się grzybiarzy ? Robiłam siateczkę na (prawie) całym ogonie. Szczerze, taki fryz się nie opłaca. Długo się robi, gumek na to schodzi masa, szybko się rozwala, a efekt końcowy - szału nie ma. Nie opłaca się.


 Nareszcie mogłam sobie pospać dłużej ! :D Posiedziałam trochę przed kompem, zrobiłam sobie plan lekcji z Komedią w tle :P Patrycja założyła fejsa :P I tak jak podejrzewałam był lajk dla naszej stronki :P Ona przynajmniej dała lajka, a nie to co Kasia że podgląda a nie lajknie. Ma takie śliczne zdjęcia *-* Normalnie aż można się szczycić że znam taką ładną osobę. Też chciałabym być ładna... Dzisiaj z Komedią jeździłyśmy bez nachrapnika. W sumie to żadna różnica. Tylko naczółek ładniej się prezentuje. Przy podpinaniu popręgu Komedia wymachnęła głową i tak walnęła się o sufit... Tak sobie wgniotła, że ma ranę. Ma za swoje, może teraz nauczy się że nie wolno gryźć przy podpinaniu popręgu. Ale i tak mi jej żal. Biedna :'( To musiało boleć... Na jeździe ćwiczyłyśmy zatrzymania i przejścia, ósemki, slalom na kole, korytarze, poprawiłyśmy się w skokach przez tą wąską słomę - 0 wyłamań.Pod koniec 2 kółka szybkim galopem i galopik na padoku ;) Po jeździe Komedia miała kąpiel. Wyczyściłam też szczotki. Wróciłam do domu i byłam sama. Reszta była na ognisku u Oliwiera i wrócili po 22.00.


 Konie nie były w pochodzie. Pewnie Andrzejowi nie chciało się jechać. W sumie może i dobrze. Rzucałam Czarnuli piłkę. Julia przyjechała na jeden dzień i jeździła na Lizie. Dzisiejsza jazda to była jakaś tragedia. Już dawno tak nie było (że nie tęskniłam). Zagalopowania to był chyba jakiś żart, ręce opadają... Komedia nie galopowała na dobrą nogę, nie chciała zmienić nogi po skoku. Przeszkody na ósemce wgl nie wychodziły. Ogólnie zauważyłam że Komedia ma problem z 70-tkami, albo zrzuca albo zbyt mocno wybija. Nie wiem co jej dzisiaj było... Może to przez te nogi ? Może ją bolą ? Przody są już w porządku, ale tyły dalej opuchnięte. Galop miała taki dziwny do wysiadywania, nie tak jak zwykle "od tyłu do przodu" tylko jakby takie podskoczki "góra dół". Albo to ja ją zraziłam do skoków bo za często skaczemy ? W każdym bądź razie mam wyrzuty sumienia za dzisiejszą jazdę. Na razie kategorycznie koniec ze skokami ! A zawody, no cóż... nie wiadomo nawet czy na pewno się odbędą. A nawet jeśli, to najwyżej nie wystartujemy, trudno, zobaczymy jak to będzie. Ale wolę nie startować niż jeśli miałoby to się odbić na zdrowiu konia.

Pamiętnik z końskiego grzbietuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz