Rozdział 34

5 1 0
                                    

„Pamiętnik z końskiego grzbietu"

Rozdział 34


Ginger ma 4 miesiące. Rano byłam z  Martą i jej rodzeństwem na basenie. Maciek takie teksty strzelał xD Pływaliśmy i było całkiem fajnie. Tylko ta ratowniczka taka debilna xd Dzisiaj poszłyśmy jeździć razem z Lizą na ujeżdżalni. Skoczyłyśmy 3 razy X z drągami na kłusa. Jeździłyśmy z Komedią wolty w kłusie i w galopie. Ćwiczyłyśmy spin i cofanie. Co do spinu było ok, z cofaniem gorzej. Komedia ani w przód, ani w tył... Przez to że był inny koń na ujeżdżalni Komedia znowu miała turbo doładowanie w galopie. I boję się żeby nie było czegoś takiego na zawodach. Ale potem rozwiązałam tą zagadkę inaczej. Miałam na Komedii podpięty popręg o dziurkę więcej niż zwykle. A ona to potem traktuje jako silniejszą łydkę. Kon z torpedą ale do opanowania ;) Potem jazda w zastępie i jechałyśmy rozstępować konie na łąki koła "Rancza". Ja jechałam na Komedii, ale Liza zaczęła stawiać fochy Dominice, chciała polecieć do stajni i Dominika z niej zeszła. Puściłyśmy konie na ujeżdżalni.  Andrzej kosił siano, a na placu byli ci jego pracownicy. A tu nagle ten jeden woła ,,-Koń wam uciekł ! - No ja, to go łap ! (krzyczy Dominika) - No ale na serio mówię ! " A ja zobaczyłam konia przez okno i ,,- No ej faktycznie! " Wychodzę przed stajnię, a tam Komedia ! No i wydało się... Komedia w tajemnicy przede mną trenuje do zawodów. Przeskoczyła przez pastuch na wysokości 130 cm ! Ah ten mój piernik... <3 Ona naprawdę chce wygrać ! :D Byłyśmy jeszcze nakarmić kucyki. Patrycja jeździła na Erze. Kasia zdołowana bo nie ma na czym startować. Patrycja skakała, ale... kiepsko :/ Era zrzuca takie przeszkody co Komedia chodzi na czysto. Ogólnie pełno zrzutek, wyłamania... A za to Komedia na treningu tylko 1 zrzutka, 0 wyłamań :D Mam zaciesz :P Choć raz to my jesteśmy lepsze ! Nie że źle jej życzę, ale w pewnym stopniu mnie to dowartościowywuje. Teraz tyko musimy dobrze wypaść na zawodach, a najlepiej zgarnąć flo i będzie idealnie :3


 Aż nie chce mi się wierzyć, że 1/4 wakacji już minęła... Dzisiejszy dzień jest po prostu ch*jowy... Rano do stajni i musiałam zabrać brata, bo nikogo nie było w domu. Nigdy więcej ! Jak on marudził... to jest z nim po prostu sto światów i 100 pytań do. Komedia nie chodziła najlepiej. Miałyśmy jeździć drągi w galopie, ale znowu nie wyszło tak jak chciałam. Galop był za szybki, a specjalnie nie podpisałam mocniej popręgu. Przejechałyśmy to raz, ale nie wyglądało zbyt elegancko. Dużo zawala to, że Komedia nie umie zmienić nogi po drągu. Po skoku tak, ale nie po drągu. Problem miałyśmy z wykręceniem, bo galop był za szybki. Przecież jak ona mi poleci takim galopem na zawodach to się pozabijamy ! Ale przeczuwam kolejną opcję jej zachowania. Może to przez moje białe bryczesy ? Komedia zawsze zachowuje się najgorzej gdy jeżdżę w białych bryczesach. Odkąd konie wróciły Komedia robi same postępy. A od wczoraj zaczęłam przychodzić do stajni w białych bryczesach i zaczęły się fochy. Nie wiem, muszę to jeszcze dokładniej obadać. Ale z tego co na razie, na wszystko wskazuje, to białe bluzki przynoszą szczęście, a białe bryczesy wręcz przeciwnie. W takim razie może pojadę w czarnych na zawodach ? Na wiejskich można. A dzisiaj właśnie kupiłam sobie nowe bryczesy. Takie same jak miałam z Fouganzy bo to moje ulubione. Wygodne, ładnie i tanie. A moje są dziurawe. Będę mieć białą bluzkę. Niby fajnie byłoby się tak odstawić na zawody... ale jeśli dzięki temu ma lepiej wyjść przejazd, to tak trzeba. W tym roku chcemy choćby rozetkę, nawet za to piąte miejsce. Niby wyszło źle i byłam zdołowana, ale przeczytałam książkę ,, Zwycięstwo" i jakoś podniosło mnie to na duchu. Trzeba uwierzyć, że damy radę i spróbować ! Dominika jeździła na Lizie, też nie szlo najlepiej. Konie będą spać na padoku. Jutro muszę prowadzić jazdę. Potem Dominika jeździła na Heinzu. Heinz prawie umie ustępowanie... dołuje mnie to. Chcę żeby Komedia też umiała ! ja wpadłam pierwsza na pomysł by konia tego nauczyć. Byłam taka zmęczona, że chyba jeszcze nigdy aż tak. Taka zdołowana, wściekła, rozklekotana psychicznie przez bracika i jeszcze ten upał ! Nie miałam ochoty nawet stawić krok. Chciałam tylko paść w domu na kanapę. Oglądaliśmy ,,Samoloty". Wieczorem jeszcze mama zrobiła awanturę Mikołajowi, jak się dowiedziała że był niegrzeczny, że miała dać mu szlaban, ale on się poryczał i obrócił sprawę, że my go nie lubimy. I mama wściekła na nas. Moim zdaniem cała ta awantura była bez sensu. Dobrze że taty nie było akurat w domu, bo poszedł z psem. A mama nie umie krzyczeć. Jestem taka nienażarta, że zjadłabym wszystko co się dało (a praktycznie nic nie ma) i tak chcę słodkie ! Więc poszłam mamie po maliny. Bo powiedziała, że zrobi ciasto. Ale ciasta nie ma. Siedziałam na balkonie z Alą i tatą. Potem Ginger i Czarna gryzły moją kołdrę :P

Pamiętnik z końskiego grzbietuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz