Rozdział 43

4 1 0
                                    

„Pamiętnik z końskiego grzbietu"

Rozdział 43


 Już ? Przecież te wakacje niedługo się skończą, a ja nie mam zamiaru wracać do szkoły. Czuję się tak jakby wakacje miały trwać wiecznie, a tak nie będzie... :'( Ale u mnie panuje zasada ,,Konie są ważniejsze niż szkoła" i tego muszę się trzymać. Dostałam SMS-y od Dominiki czy biorę Lizę dzisiaj na jakąś jazdę, ale jak na razie to nie mam żadnych umówionych jazd. Wymiana zdań była sztywna. Ale ja naprawdę nie mam ochoty bawić się w żadne kłótnie i pytałam się jej czy mam czekać przy łące. ,,Jak chcesz to możesz" taką dostałam odpowiedź. Myślę że to nie było miłe z jej strony, ale jeśli chce mnie tym też oburzyć to na marne. Ja nie mam zamiaru się na nikogo gniewać. Kompletnie mi to niepotrzebne. Miałam potem przez tego SMSa zj*bany humor. Chciałam w tej chwili pogadać z kimś, kto mnie zrozumie, ktoś kto będzie popierał moją stronę. A przepraszać nie będę, bo nie mam za co. Myślałam nawet czy nie napisać się wyżalić Patrykowi, ale... Powiedziałam Dominice, że będę na nią czekać. Tak szczerze to wgl nie miałam na to ochoty. Po wczoraj nie miałam ochoty się z nią widzieć. Czułam że cała droga na stajnię będzie przejechana w ciszy. Ale tak nie było. Nie wyczułam żadnego focha już do końca dnia. Normalnie rozmawiałyśmy o koniach tak jak zawsze. Może przez to, że czekałam na nią po tym wszystkim zrozumiała, że nie mam ochoty się kłócić ? Marcelina też była. Przyszła Sara żeby nagrywać mi filmiki. Dzisiaj miałam ambitny trening skokowy. Postanowiłam piąć się wyżej. Dzisiaj 80 cm. Komedia super ;D 0 zrzutek i 0 wyłamań. A ja nawet nie bałam się tej wysokości. Ta 80-tka wcale nie wydawała mi się taka wielka jak kiedyś. Była taka w sam raz. Potem gdy Marcelina skakała na Lizie 60 cm to przeszkody wydawały mi się takie malutkie. Z Komedią ćwiczyłyśmy też zatrzymania bez wodzy i spin. Na filmikach przekonałam się, że ten spin nie wychodzi nam jeszcze tak ładnie jak myślałam. Marcelina jeździła niecały parkur z zawodów. Średnio jej szło. Potem wsiadła Dominika. To były pierwsze skoki z Lizą od czasu tego upadku na zawodach i Dominika sama przyznała że się cyka. Zniżyłam jej jedna stacjonatę na 50 cm i jakoś przejechała. W takich chwilach jestem z siebie dumna, że nie cykam się skakać 80-tek ^-^ xP Potem do kucy. Najpierw jeździł Golik, a potem Heinz. Jutro planujemy ambitny teren na 3 konie : Ja z Komedią, Dominika z Heinzem i Marcelina na Lizie.


 Rano wykapałam Czarnulkę :) Dzisiaj jechałyśmy w teren. Ja na Komedii, Dominika na Heinzu i Marcelina na Lizie. Liza szła całkiem spoko jak na teren po takiej przerwie. Komedia rewelka :D Po raz pierwszy byłyśmy czołowe przez cały teren :D I był nawet galop :D i nadal żyjemy :D ! Kłus był świetny, galop taki nawet też, ale małe problemy techniczne z Lizą, bo chciała wyprzedzać. Ale ogólnie to fajnie było i jestem dumna z mojego konia :D Potem szłyśmy jeszcze do kucy, bo Marcelina jeździła na Goliku. Ten pokazywał zaś fochy. Też trochę na niego wsiadłam, ale do niczego to nie prowadziło. Potem Dominika go przejęła i moim zdaniem trwało to za długo. Potem jak lunęło ! Miałam kurtkę przeciwdeszczową, ale ta też cała przemokła. Nigdy jeszcze nie jechałam rowerem w takim deszczu ! Byłam dosłownie cała przemoczona. Weszłam do domu cala przemoczona, zostawiając za sobą mokre ślady i dostałam jeszcze opier*ol... że mam wracać do domu o normalnej godzinie, bo jest ciemno na dworze, a ja nie mam świateł, bla bla bla... A było dopiero koło 20.00. Co ja jakaś wróżka, że wiedziałam że tak się zachmurzy i rozleje i będzie szybko ciemno ? Ku*wicy kiedyś dostanę ! Chcę się już stąd wyprowadzić, mieć 18 lat i robić co mi się podoba. Jak tak bardzo narzeka to mogę wgl do domu nie wracać. Pojechałabym sobie do Patryka. A uwierzcie mi, byłabym do tego zdolna gdyby nie to, że mam tu swoje zwierzaki i ich nie zostawię. Gdyby nie zwierzęta, to równie dobrze mogłabym się zabić. Nie miałabym po co żyć. A tak jestem tu chociaż dla nich. Kostka zrobiona, nareszcie można wchodzić z końmi do stajni. Uczesałam Komedii grzywę. Miałam natchnienie artystyczne i wymyśliłam nowy sposób na ogon - tak jak warkocz wzdłuż grzywy, tylko że z dwóch poziomów. Na stronce zrobiło furorę :D Patryk lajkuje prawie wszystko ;) Jutro jadę do babci, chyba z Alą.


  Rano byłam sama w stajni. Jeździłam na Komedii, a potem na Lizce. Było tak ślisko po wczorajszym deszczu, że Komedia nie chciała chodzić szybkim tempem. Popołudniu autobusem z Alą do babci. Byłyśmy w Biedronce i w TESCO. Wieczorem szłam z panią Izą na spacer z borderami. Jechała też w aucie z nami jej mama do sklepu. Nie żeby coś, ale chyba nie wierzy w moje umiejętności jeździeckie. No ale cóż... muszę jej to wybaczyć, gdyż jest już starsza i schorowana.


  Po kościele poszłyśmy z ciocią i babcią na lody. Ja miałam 3 gałki : granatową, kokosową i ananasową. Potem na frytki. Do cioci przyjechała mama i Mimik. Wieczorem byłam na spacerze z borderami. Dzisiaj było trochę fajniej niż wczoraj. Miałyśmy o czym więcej rozmawiać. Babcia opowiadała o swojej podstawówce i śpiewała i biegała wokół pokoju xD :P


  Byłyśmy w Biedronce. Na obiad przyjechali ciocia Basia i Arek, mama i Mimik. Pod wieczór poszłam z Alą na sklepy. Szkoda mi było wydawać kasę, ale kupiłam limonkowe gumki do grzywy dla Komedii. Widziałam buty w chińskim *.* Teraz będę je chciała ! ^^ Takie kowbojki na jesień. Pani Iza nie pukała. Może nie szła, albo to przez pogodę. No ale nic się nie stało. Ala nagrywała z babcią film o tym WF-ie xD Oglądałam zawody konne w telewizji.


  Rano do cioci i do kościoła. Potem na loda świderka i frytki. Do babci przyjechali ciocia Basia z Arkiem na obiad. Rok temu byliśmy na ich weselu. Byłam z panią Izą na spacerze z borderami :) Wczoraj nie pukała, bo mieli remont. Fajny spacer, szkoda że ostatni. Jutro jedziemy do domu. Pójdę do mojej Komusi <3


  Przyjechałyśmy do domu. Już z autobusu widziałam, że przeszkody są ustawione i na pewno ktoś był w stajni. A ja od razu wiedziałam kto - Dominika i Marcelina. Dominika jeszcze bezczelnie do mnie dzwoniła i mówiła, że Marcelina jedzie na Lizie zawody u Dajany i codziennie były ćwiczyć. No ale kurła mać (bo już inaczej nie mogę) miało ich nie być w stajni jak mnie nie ma ! To był warunek. Tym bardziej, że mówiły że nie będą przychodzić, a konie miały mieć wolne ! Kilka dni mnie nie ma i już wszystko się wali... Nie spodziewałam się, że z Dominiki może być taka siksa ! No ale teraz królowa wróciła do swojego królestwa i ja tam zrobię porządek ! To jest moja stajnia, ja się nie poddam. Będę walczyć, tak że na pewno wygram. Ja mam tam większą przewagę, więcej do gadania. Wystarczy że zadzwonię do Andrzeja i Dominiki na Lizie już więcej nie zobaczę. Julia przyjechała. I obrażona na cały świat. Siedziała tam princzesa jako widownia i rzucała kąśliwe uwagi. Najpierw do Julii, a potem do mnie. A ja sobie nie pozwalam ! Julia nie jeździ idealnie, ale ona się dopiero uczy i co roku przychodzi tu na jazdy, a Dominika od niej wymaga jak od zaawansowanej. Nosz cholera ja prowadzę jazdę to niech się nie wtrąca ! Julia prawie się popłakała... Niech się trochę laska opamięta, a jak się nie podoba to do widzenia stąd i niech nie wraca. Bo ja na samym początku mówiłam, że jazdy są prowadzone na Lizie, a w stajni mają być tylko wtedy kiedy ja jestem. A Komedii mają mi nawet nie tykać ! Ja jestem cierpliwa, ale jak się w końcu odgryzę to pożałują. Zasady to zasady, a ja coraz bardziej zaczynam wątpić w to, że koniarze to wspaniali ludzie. Większość tylko pod przykrywką ! A potem okazują się bandą parszywców ! Jutro przychodzi Maja na jazdę. Zaś będą cyrki, ale gówno mnie to. Ja będę robić swoje. Ich też moje zasady gówno obchodzą. Chcą grać nie fair, to tak też będzie. Ja też potrafię być złośliwa. Ale w słusznej sprawie warto. Bo dla Komedii wszystko. Podobno pani Hila zasłabła, przewróciła się i jest cała potłuczona. Dzisiaj z Komedią jeździłam drążki w galopie. Dominika powinna przestać uważać się za pępek świata. Myśli, że jest najlepszym jeźdźcem na ziemi. Pozamiatała oburzona, jakby myślała że musi to zrobić, bo nikt inny by tego nie robił. Ja bym pozamiatała, jak zawsze, ale jeśli jej tak zależy... Z resztą naprawdę jej zachowanie jest dziecinne, można patrzeć i się śmiać. Ja się w tej stajni czuję jak w domu, ale ona nie powinna... Poszła sobie, a ja siedziałam jeszcze z Julią przy padoku i gadałam. Naprawdę tej Dominice chyba muszę wygarnąć ro co myślę, bo tak nie może być, a gorzej już nie będzie. Komedia zarżała jak do niej przyszłam. Chyba też się trochę stęskniła. Wróciłam do domu w złym humorze. Na szczęście mam Czarnulkę i Ginger <3 Dawid coś mi tam pisał na fejsie. Po raz pierwszy od zawodów. A już myślałam, że też się obraził. Wstawiłam fotki z limonkowej sesji na fejsa i Patryk wszystkie polajkował i nawet jedno skomentował :P :D To mi trochę poprawiło humor :) Ten cyrk w stajni będzie teraz pewnie tak, aż do roku szkolnego. Chce żeby ten cyrk się już skończył, ale nie chce końca wakacji...

Pamiętnik z końskiego grzbietuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz