Rozdział 57

4 2 0
                                    


„Pamiętnik z końskiego grzbietu"

Rozdział 57


  Dopiero wtorek, a ja już chciałabym koniec tygodnia. Długo w szkole, dwa kółka... z czego na historii byłyśmy tylko my 4 (nasza paczka). Na koniach nie mogłam być zbyt długo, bo coraz szybciej robi się ciemno... więc moje skoki dzisiaj nie wypaliły :/ Było oklepowo ;) Nie wiem jak mi idzie z tym kłusem, ale się trzymam także jest dobrze ;D Jechałam też kawałek tyłem :P Wieczorem dużo osób mi pisało na fejsie xP Marta, Sara, Julia i nawet Patryk :D Ej no, on znowu ma nowego konia, a ja nie mam żadnego ! Chyba wpadnę w depresję... Riviera - jego konie przynajmniej mają ładnie na imię ;) Tacie tak się spodobało na koniach, że zdeklarował się wozić mnie do stajni jak będzie ciemno, i git. Tata też już się rozmarzył, że fajnie byłoby mieć swojego konia, ale on tu nie mówi o jednym, tylko o dwóch jak i nie trzech xD Super ! Jestem za ! Jak chce konia do towarzystwa to Patryk mi da kucyka ;D A mama też zakochała się w czapraku Eskadrona Brilliant Dura Ice blue i pomoże mi zbierać forsę :P Ewentualnie dostanę na gwiazdkę, chociaż już na gwiazdkę wolałabym co innego. Nie czarujmy się, moja lista zakupów jest dłuuuuuga.


 Od wczoraj mam wrażenie, że szczęście mi sprzyja =) Na fizyce powiedzmy, że nic nie robiliśmy, mata przepadła, jutro też. Szkoda że deszcz leje od rana do teraz... Przez to Komedia dzisiaj wagaruje. Byłam na różańcu.


  Byłam na różańcu i spotkaniu. Jutro jedziemy na czuwanie o 19.30. Nie jestem co do tego do końca przekonana. Boję się, że będzie sztywno, plecy będą mnie boleć, będę śpiąca albo słabo mi się zrobi. Oby było okey. Na dworze zimno jak w lodówce. Przez cały dzień dzisiaj nie widziałam słońca. Nie byłam w stajni. Ale jutro nie ma bata ! Koniś od jazdy się nie wywinie. A przez weekend chciałabym w końcu wybrać się do Patrycji. Sprzedałam płytę na allegro i tata dał mi też jakąś forsę :D Więc powolutku zbiera się na mój czaprak <3 To nie takie proste, bo potem jeszcze są owijki... No i derka by się przydała ! Bo robi się coraz chłodniej. Podobno w przyszłym tygodniu ma spaść śnieg :O


  Rano było tak dawno, że ciężko mi uwierzyć, że to nadal ten sam dzień. Po szkole jechałam do koni. Zimno na dworze ! Dzisiaj z Komedią poskakałyśmy :) Trzeba wykorzystać czas póki jeszcze się da. Ustawiłam mini parkurek z 3 przeszkód : 2 stacjonaty 60 cm i x z 80-tek. Komedia the best <3 Wszystko idealnie tak jak powinno ^^ Świetne tempo galopu do skoków. Energicznie, ale nie przesadnie, czyli bardzo ładnie xp Świetne wybicia, dobrze odmierzone foule. Komedyjcia tak płynęła... Po skokach trochę ujeżdżenia - koniś ma się zbierać. Jakoś bardzo wygodnie jeździło mi się dzisiaj kłusem ćwiczebnym ;) Potem wybrałam cały boks, ciągle w stresie czy zaraz pani Hila mnie nie opieprzy, że słomę wywalam, no ale co jakiś czas trzeba ją wymienić. Była już cała szara. Kombinowałam i to równo przy wybieraniu, ale nie przyłapała mnie :) Przyjechałam do domu to myłam włosy, Sara miała przyjść po angielskim. Potem robiłyśmy napad na sklep i jedziemy na czuwanie. Autokar i nasz ulubiony kierowca z podstawówki :D W autobusie było fajnie, zabawnie. Szkoda bo nie jechaliśmy długo. Najpierw śpiewaliśmy i Daniel darł mordę xD Potem było jakby kazanie/opowiadanie księdza, który uderzająco przypominał mi Dawida. I nawet te okularki i podobnie mówił. Cały czas tylko skupiałam się na tym, że przypomina mi Dawida i to tak jakoś wzbudziło moją sympatię do tego księdza. Potem szliśmy na zamek procesją różańcową, ale było strasznie zimno ! A ja dodatkowo zostawiłam swoje rękawiczki w autobusie... Potem niby ten poczęstunek, co mogliśmy tylko zabrać herbatę i nawet nie było gdzie usiąść, mało tego, nie było gdzie stanąć. Wszystko na szybko i już do kościoła na adorację. Była spowiedź. Miałam iść, ale się bałam. Nie byłam tak dawno i zawsze nie wiem co mówić na końcu. Ale Sara poszła, potem Marta też... a ja zaczęłam się cała trząść z nerwów. Chciałam iść, ale nie umiem. Jakaś pani poszła. Zapytałam Marty co trzeba mówić. Tylko ,,amen", to nic takiego. Z resztą teraz zapytałam, teraz już nie ma odwrotu, muszę iść. Trzęsłam się coraz bardziej. Ale niby czemu ? Przecież to nie takie straszne. Już miałam wrażenie jakby złe duchy wmawiały mi : ,,Nie idź". Dygotałam i potrzebowałam czasu żeby ochłonąć. Na szczęście pani długo siedziała w konfesjonale, ale w końcu przyszła. No nie ! Idę. Przecież chciałam iść. Jak już uklękłam poszło gładko. Nie było strasznie. Stres uciekł. Wróciłam do ławki i byłam zadowolona z siebie. Tak ! Zrobiłam to ! Na koniec była Msza i wracaliśmy do domu. Było koło 1.00. Ogólnie było okey ;) Nie zasnęłam :P


  Pozgrywałam parę rzeczy, zadania robiłam i takie tam... Zastanawiałam się czy będą dzisiaj u Lizy, widziałam mamę Marty jak jechała autem. Byłam prawie pewna że tak a tu na całe szczęście nie. Najpierw wybrałam boks, a potem szybko czyścić konia i robić siateczkę :) Te siateczki to mi jeszcze zbytnio nie wychodzą :P W końcu udało nam się pojechać na trening do Patrycji. Jakoś przez cały dzień stresowałam się tym, ale nie jazdą, tylko Dominiką i Martą, bo nie miałam ochoty się z nimi spotkać. Ale były ok, nie zachowywały się wścibsko. Marta jeździła na Goliku, nic szczególnego. Teraz tak się skumplowały... a jeszcze jakiś czas temu Dominika nie chciała się do niej przyznać. Nie moja sprawa. Fajnie było pogadać z Patrycją, bardzo lubię jej treningi <3 Mówiła, że Dominika jedzie odznakę na Erze, czy nie chcę jechać z nimi. Ale ja bym to zawaliła... Koń zestresowany tak samo jak ja i nic z tego nie wyjdzie. Z resztą po co mi odznaka ? Jak ona chce to niech jedzie, mi to bez różnicy. Trochę to takie dziwne, bo w końcu to Patrycja uczyła tego Erę, a Dominika dostaje jakby gotowca. No ale nie wtrącam się. Trening bardzo pozytywny :D Najpierw część skokowa, 90 cm zaliczone :D A potem ujeżdżeniowo : Komedia koń zebrany :) Zbierała się całkiem okey, ale u nas na placu wychodzi lepiej. No ale to wiadome. Parę foszków było, ale inne miejsce, więc wybaczam. W naszych treningach pojawia się nowa rzecz, a mianowicie zagalopowanie ze stój, dzisiaj wyszło :D Komedia ujeżdżenie pro :P Potem Patrycja trochę pojeździła na Komusi ;) Ona może. Jej pozwalam, chyba jako jedynej. Dlaczego ? Bo jakoś tak strasznie ją lubię ? Choćby nie wiem co czuję do niej taki dług wdzięczności, że była moją trenerką i tego wszystkiego mnie nauczyła. Za to w jaki sposób to robi. Czasem wątpię, że inni mają tak samo jak ja. I to co również jest ważne : nie robi czegoś takiego że mówi ,,a ty to masz ułatwione zadanie, bo ten koń grzecznie chodzi" jak jakaś gówniara (tak jak pewnie zrobiłaby to Dominika, czy Marta, by tylko udowodnić że "podobno" ten koń lepiej chodzi pod nimi i ich racje są słuszne). No ale hello ! Ten koń chodzi grzecznie dzięki mnie, bo to ja ją tego nauczyłam. Ale Patrycja to rozumie. Powiedziała, że to kawał dobrej odwalonej roboty, bo koń jest świetny. To pochwaliło nie tylko konia, ale i mnie. I strasznie mi miło, gdy ktoś to docenił =) Mówiłam coś o ukłonach i Patrycja chciała żebym jej pokazała, ale Komedia najwidoczniej nie miała ochoty, leniuszek nie chciał się skłaniać. Schyliła tylko głowę i tyle. A Patrycja się zachwycała, no ale bądźmy szczerzy, to było brzydko xD To nawet nie był ukłon ! xD Teraz muszę nagrać prawdziwy ukłon i wrzucić na stronkę, żeby było dla porównania. Bo to dzisiaj to było nic. Ale ogólnie bardzo mi się podobało ;) Sara coś mówiła, że może jutro przyjść, ciekawe czy serio będzie.


Pamiętnik z końskiego grzbietuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz