Rozdział 60

4 2 0
                                    


„Pamiętnik z końskiego grzbietu"

Rozdział 60


  Rano jak się obudziłam, oświecam światło, a tu pełno łapek, śladów z białej farby. Ginger wlazła w rozlaną farbę xD Koniki dzisiaj zaliczyły tylko czyszczenie i leniuchują na padokach ;) Komedia robi ładne ukłoniki, chyba trzeba spróbować z siodła :3 Jedyne o co się martwię, to żebyśmy się nie wywaliły :P Jeden z tych nielicznych dni, kiedy to nie musiałam się niczego uczyć. Fizyka przepadła :D Pozgrywałam sobie muzykę, ale tylko połowę.


  10 pkt za rozprawkę z polaka ! Ja mistrz ! Musiałam się trochę pouczyć, ale jakoś nie umiałam się skupić bo ciągle myślałam o koniach. Oby nikt się nie wepchnął do stajni przez te marcinki. Dzisiaj do stajni z Alą i Ewką. Koniki wyczyszczone. Potem z Komedią porobiłyśmy trochę ukłony i uczymy się nowej sztuczki (tej żebym mogła stanąć na kopycie - taka podpórka do wchodzenia na oklep :P ) Raz wyszło całkiem przyzwoicie ;) Mam wrażenie, że Czarna ostatnio pije więcej wody. A Ginger wymiotowała dzisiaj 3 razy. Może to ta farba jej zaszkodziła ? Oby nic jej nie było... Byłam na różańcu (bo jest za zmarłych) i na spotkaniu. Długo dzisiaj było. Jutro zapowiada się długi dzień, a ja chciałabym mieć już te marcinki za sobą. Ani nie pojadę do cioci... ale czego się nie robi dla konia ? Komedia już drugi raz zagra w przedstawieniu (szkoda że nie ze mną ;/ ) Fajnie byłoby zagrać w filmie.


  Marcinki zostały przełożone na poniedziałek, co oznacza, że mogę jechać do cioci ;D Dzisiaj deszcz lał, dobrze że do szkoły wzięłam kurtkę z kapturem. Ale przez tą okropną pogodę nie byłam dzisiaj u Komusi... A miałam tyle planów na dzisiaj. Trochę ubolewam, że nie będzie mnie w stajni przez 3 dni, no ale albo albo. Jakoś tak nie chcę tych marcinków. To tylko mnie denerwuje. Nie święto, ale to że Andrzej pojedzie na Komedii. Już jakoś oswoiłam się z poprzednim problemem. No bo niby kto jeszcze chciałby się pytać o jazdy u nas ? Mam nadzieję że nikt. Nie przejmuję się tym, że Komedia bardziej polubi Andrzeja, bo nie czarujmy się - to nie możliwe. On jest właścicielem, ma prawo na niej jeździć, ale gdybym mogła, to bym mu zabroniła. Nie lubię jak ktoś urzęduje w stajni. A szczególnie mnie irytuje jak sprzęt (mój sprzęt) nie leży na swoim miejscu. Ale muszę się z tym pogodzić... W końcu to święto świętego, także myślę, że nie dopuści do skandali. Wyczesałam Czarnulę i Ginger - były grzeczniutkie :)


  Jestem u cioci Basi - po raz pierwszy. Ładnie tu, ale myślałam że będzie większe (mieszkanie). W tym autobusie było tak duszno ! I długo się jechało. Byłyśmy w galerii i w conieco. Dobra kolacyjka ;) A tak to pół dnia oglądałam filmy na kompie. Dokończyłam oglądać koreańczyków. Spodziewałam się innego zakończenia. Obejrzałam z połowę odcinków Nany na yt.  Stwierdziłam, że chcę zacząć oglądać yt i być na bieżąco.  Obejrzałam 1 odcinek ,,Zaklinaczy koni" i jestem rozczarowana, bo jest fest pozmieniane w stosunku do książki :/ No ale film okey, tylko inny. Grałam w gry na facebooku, no i tak jakoś leci... Ciocia dała mi super spodnie <3


  Wróciłam od cioci. Wróciliśmy późno autobusem. Było już ciemno. Ludzie w tym autobusie to jakaś "mafia", tragedia. Czułam się jak jedyna normalna. Wujek Arek postawił nam gofry <3 Tak dawno nie jadłam gofrów ! Z bitą śmietaną i polewa truskawkową ^^ Pyszne były ! Ostatni raz jadłam gofry na zielonej szkole... Bo nigdzie nie było gdzie ich kupić, a tu proszę ! Big City :P Ale naprawdę, Tala w mieście to jak mucha w kosmosie. Zgubiłabym się tam. Tak jak byliśmy tam jeszcze dzisiaj w H&M i szukałyśmy się na ruchomych schodach xD Ja i Ala w górę, ciocia i mama w dół xD Widziałam zawaloną kamienicę. Podobno mówili o tym w TV. Zobaczyć takie coś na żywo jest całkiem inaczej, tak wstrząsa, masakra... Tak jak podziemny parking xD No jest super, ale wszystko takie zmechanizowane ! Taka technologia ! Wtedy naprawdę czuję się jakbym ze stodoły wyszła. Podobno tata coś mówił Ali, że idzie na wiosnę coś tam porobić do mojej stajenki. Jak to brzmi... moja stajenka <3 MOJA ! Chciałabym mieć takie fajne drzwiczki... ^^ Ale obecnie to tacie znów coś odbiło ze spaniem. Siedziałyśmy przed kompem, a on wpada do pokoju, że jest po północy i ble ble ble. No i co z tego ?! Teraz muszę siedzieć w warunkach ekstremalnych i pisać przy telefonie xd Czy on jest świadomy, że nie muszę iść jutro do szkoły !? xd


  Tak jak przypuszczałam długi ten dzień. Rano dzwonił do mnie Andrzej (to dobrze) żebym wyczyściła Komedię, przyjechała z nią pod kościół i trzymała na przedstawieniu (to bardzo dobrze) ! Cały dzień dla koni. Rano Komedia miała trening ujeżdżeniowy. Potem jeździła Ala na Lizie i się pobeczała, że ona nie umie, jak Liza zaczęła trochę fochy stawiać. No z takim podejściem za dużo nie zrobi... Więc "byłam zmuszona" wejść na tego świrusa. Ale tak szczerze (jak na Lizę) to była bardzo grzeczna. Ja nie chcę być wredna, ale tego się nie da nauczyć, to trzeba po prostu zrozumieć i samemu do tego dotrzeć, tylko jak to wytłumaczyć komuś kto nie potrafi ? Potem Ewka ją rozstępowała. Wgl to Dominika i Marta przyszły z Haną do stajni po szalik i gumki do wędzidła. Wyczyściłam Komedii boks, a potem jeszcze raz Komedię bo była mokra po treningu. Jechałyśmy pod ten kościół we wsi obok. Łiii ! Zawsze chciałam xD Tam w lesie na ścieżce rowerowej jechałyśmy kłusem, a przy szkole koń stwierdził, że będzie szedł do tyłu, a nie do przodu. No i kapa. Musiałam zejść i potem aż do końca drogi rowerowej biegłam z nią kłusem w ręce, bo ja myślałam że trzeba tam być na 17.00 a Andrzej chciał na 16.00 i miałyśmy 5 minut -,- potem znowu od sklepu do kościoła kłus i dziwię się sobie, że tyle przebiegłam O.O Gdyby był czas to taka przejażdżka byłby o wiele przyjemniejsza. Nie było co się martwić, nikt nie pytał się o jazdy. Tam nawet nie było jak pytać się o jazdy. Komedia była tak zestresowana odkąd tylko zobaczyła Andrzeja. Ale na samym przedstawieniu była cała mokra, cała się trzęsła, a oczy aż miała czerwone. To było straszne. Jak ją trzymałam to tylko ciiii... mówiłam żeby ją uspokoić. Ogień, ludzie... moim zdaniem nie powinno się angażować koni w takie rzeczy. Aż się serce krajało, a jak odstawiła jeszcze piaffy na asfalcie to tylko powtarzałam sobie w duchu żeby im się nic nie stało ;'/ Dobrze że już po wszystkim. Oby jej się przez to nie zrujnowała psychika. A jak Filip mi powiedział, że mają jechać jeszcze na marcinki na inna wieś to mnie zdołowało. Nie chcę znowu tak stresować konia ! :'( Przynajmniej teraz śpi sobie szczęśliwa w boksie. Marcelina do mnie pisała na fejsie czy może przyjść po bacik i jeszcze pojeździć na Lizie. Nie ma problemu. Może na nią wsiąść, ale nie chcę żeby przyłaziła od tak se do stajni. Ale ona taka nie jest. Z resztą zapytała się tak jakbym miała ją wydać na ścięcie. Także jutro przyjedzie do stajni. Czasem mam wrażenie, że tata marudzi o takie pierdoły i niesłuszne rzeczy, że chcę mieć 18-stkę i się wyprowadzić -.- Wieczorem oglądałam ,,Czas wojny" w telewizji <3 *-* <3 ^-^ <3 :') <3

Pamiętnik z końskiego grzbietuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz