Rozdział 61

6 2 0
                                    


„Pamiętnik z końskiego grzbietu"

Rozdział 61


  Kolejny dzień poświęcony całkowicie dla koni. Rano Komedia miała trening. Jeździłyśmy drążki w kłusie i cavaletti. Marcelina robiła jakieś foty. Komedia po raz pierwszy zrobiła UKŁONY z siodła ! :D <3 Ten koń jest boski ^^ <3 Potem jeździła trochę Ala na Lizie, ale z przykrością muszę stwierdzić, że ten koń robi z nią co chce, ale grunt to się nie poddawać ;) Marcelina pojeździła na Lizie, a potem jeszcze Ewka. Marcelina bez Dominiki jest naprawdę spoko. Nie wiemy co się stało z batem Marceliny. Był w stajni na 100%. Dzisiaj chciała go zabrać, ale jego nie było. (???) Może Dominika i Marta go wczoraj zabrały ? Andrzej był w stajni i powiedział, że jedzie na marcinki. Czyli to dzisiaj. W sumie dobrze. Pytał się czy jadę z nim. A dlaczego nie ? Pewnie że jadę ! Marcelina też była, ale ona przyjechała z rodzicami. Widziałam Sarę Z. i Werę. Komedia jechała bukmaną. Tam ją potem osiodłaliśmy w biały komplet. Andzia tam była. Filip przyniósł nam rogale. Moim zdaniem tu było lepiej niż na tych marcinkach u nas. Po krótkiej scence, Andrzej musiał okrążyć kapliczkę 3 razy co zwiastuje zdrowie konia przez cały rok. A potem był pochód z moją gwiazdą na czele. Na szczęście dzisiaj Komedia nie była taka zestresowana. Na przedstawieniu prawie skopała żebraka, no ale cóż xD Po pochodzie trzeba było wrócić do bukmanki. To Filip został w świetlicy, ja szłam z Andrzejem. A dokładniej jechałam, bo jechałam Komedii na zadzie ;D Super przeżycie, jedyna niepowtarzalna okazja i znów po raz PIERWSZY ! + zaufanie do konia, bo w końcu nie byłyśmy na ujeżdżalni, a koń był w stanie szczególnej uwagi. Ale było super ! xD <3 I te teksty dzieci : ,,Ej, to nie fair" Hehe :D Tak się robi pokazówę na wsi ! Mój rower znów spędza noc poza domem, bo wysiadłam pod domem jak wracaliśmy. Można powiedzieć, że Komedia podwiozła mnie do domu :P W sumie już drugi raz. A teraz głowa mnie boli i mam wrażenie, że jak zasnę to obudzę się dopiero za tydzień. Rzucałam Czarnuli piłkę.


  Miałam ochotę pojeździć na oklep, no więc pojeździłam. Kłusa prawie wcale bo koń zasuwał. Już widzę uboczne skutki niepoprawnego zbierania konia. Andrzej nie powinien jej tak szarpać za pysk... Ale uratujemy sytuację. Zabrałam tęczowy czaprak do prania i wyprałam go nawet dzisiaj. Głowa mnie bolała przez cały dzień i przestała dopiero, gdy byłam u koni. Magia ? Może Komedia jest jednorożcem ? :P przybiegła do mnie dzisiaj kłusikiem. Bawiłam się z Ginger. Ugotowałam wspaniałą zupę z kostki rosołowej i ketchupu. i ryżu bo był w lodówce xD Ale serio było dobre. Coś z niczego, bo nie było niczego do żarcia.


  Do koni na szybciora, nie zdążyłam zrobić nawet połowy tego co planowałam. Wyczyściłam tylko Komedię i zauważyłam że konie są rozkute. No i dobrze ! Podcięłam Komedii szczotki pęcinowe. Na jutro dużo planów aby nikt nam nie przeszkodził. Msza szkolna i spotkanie. Sara i Karolina wylosowały czekolady. Spotkanie było w kancelarii. Piekłam ciastka dla koni, bo trzeba w końcu wysłać je tej dziewczynie z konkursu.


  Dzisiaj miała więcej czasu w stajni, a i tak wszystkiego nie zrobiłam. Wyczyściłam Komedię, zaplotłam jej grzywę i ogon i ogarnęłam biały sprzęt. Teraz mamy nowy komplet :D Trzeba go tylko wyprać. Na dzisiaj zaplanowałam sobie skoki. Stacjonatę i oksera. Komedia miała idealny galop do skoków <3 Raz coś jej odbiło (ale to tak po marcinkach) że wyrwała do przodu w galopie, ale opanowałam sytuacje i jeszcze skakałyśmy ;) Komedia spisała się rewelacyjnie ! Były jeszcze drążki na galop. Przycięłam Lizie grzywę, bo była zniszczona. Komedia porobiła ukłony w stajni i uczymy się nowej sztuczki. Stefano po raz kolejny wygrał ,,Taniec z gwiazdami" <3 Dzisiaj uświadomiłam sobie, że Ginger to prawie wcale nie mruczy. Wieczorem głaskałam ją i poprosiłam żeby trochę pomruczała i ...mruczała ! :D <3 Marcelina pisała, że ma gotowe zdjęcia i ma przyjść jutro do stajni. Zaciągnęłam też Sarę żeby nagrała ukłony z siodła i pierwszego w życiu tripla ! :D Zobaczymy jak to wyjdzie :P


  Piszę dzisiaj za wczoraj, bo byłam na czuwaniu. Rano byłam w stajni. Wybrałam Komedii boks, a potem przyszła Marcelina. Zanosi się na to, że będzie przychodzić w weekendy. No cóż... to ma swoje złe i dobre strony. Bo Ala trochę sobie nie daje rady z Lizą, ktoś musi ją ustawić, ale też łamie moje postanowienie. Na szczęście to tylko weekendy i Marcelinie łatwo coś wmówić, więc trzeba myśleć że będzie dobrze. Tak właściwie chodzi tylko o jedno - aby nikt mi nie przychodził do stajni jak mnie nie ma. Sara przyszła nagrać mi filmiki. Po raz pierwszy skakałyśmy triplebarra. :D Komedia jest świetna <3 Potem ćwiczyłyśmy ukłony z siodła :) Z tego co widzę na filmiku, to uczyłyśmy się spinu, a wyszły zwroty na przodzie... No nic, ale za to umiemy zwroty ;D Marcelina pojeździła na Lizie, było ciężko, ale poskakały trochę mini x z kłusa. Do koni przyjechał kowal. Nie wiem po co te konie mają być wgl kute na zimę ?! Ale kocham tego kowala <3 Bo w końcu znalazł się jeden normalny co wygarnął Andrzejowi całą prawdę. Powiedział, że on nie przybije tych podków, bo są za małe. No i ma rację ! Jak już kuć to porządnie. Andrzej wybiera się w teren z rodzinką, Kasią i Patrycją... Kolejny powód do załamki. Kupił nowe ogłowie z ostrym wędzidłem. Ja jestem przeciw ! Nie rozumiem, po co Komedii ostre wędzidło jak ten koń potrafi chodzić nawet bez ogłowia !? Oni po prostu pie*dolą mi koni, brak słów... To równie dobrze można by porównać do tortur. Naprawdę żal mi konia... Najchętniej to bym im ją zabrała. Bo wgl nie liczą się z uczuciami zwierząt. Tylko że to jest ich koń, muszę to zaakceptować, ale to takie trudne... Ale i tak czuję, że sercem ten koń jest mój i myślę, że Komedia też tak myśli, szczególnie po tym jak się do niej dobrali. Ale nie chcę o tym myśleć, najlepiej wymażę ten ich teren z pamięci. Muszę się pocieszać, że będę mieć własną stajenkę <3 i na wiosnę już chcę tam iść zacząć remontować. Wtedy będę coraz bliżej celu i nawet jeśli nie będzie w niej jeszcze konia to i tak poprawia mi humor. Wieczorem na czuwanie. Marta nie jechała i to kolejne brak słów. Chyba zwichnęła nogę. No to została mi tylko Sara, która, przykro mi to mówić, zachowywała się jak dziwka. Jechała na czuwanie autem z chłopakami zamiast ze mną autobusem. Nie mogła odmówić ? To takie trudne ?! W drodze powrotnej też gadała z Karolem, a do mnie nie odezwała się ani słowem. Wie że Maciek jest z Martą, ale będą flirtować (grupowo) żeby być fajnym. No żal... a ja stoję sama z boku i ma mnie w dupie. Tak się zachowuje przyjaciółka ? W takim razie to ja dziękuję... Ja mam swoje zasady i trzeba się szanować. Jak go kocham to go przytulę, jak nie to nie. Bo inaczej wszystko traci na wartości. Były podziały na grupy. To nie było takie straszne. Byłam w grupie z Amadeuszem i Natalią M. W sumie fajnie, bo nawet chciałam ją lepiej poznać. Fajna jest i jak były rzeczy grupowe to chodziłyśmy razem. Po tych kościelnych rzeczach był mecz siatkówki (oglądałam) i te tańce (potańczyłam tylko trochę). Mają ładną stołówkę, ale szkoła wygląda jak szpital i jest bardzo duża, idzie się zgubić. Jak Sara dostała hiperactive to chodziłam trochę z Sandrą bo ta latała w te i wewte. Przez trochę siedziałam też sama i wtedy najbardziej żałowałam że nie ma Marty. Jechałam tylko dlatego, że ona chciała, a jej nie było... Znaczy się warto było jechać zobaczyć jak to jest i wgl. ale następnym razem raczej nie jadę. Chciałam pisać SMS-y z Patrykiem, ale dopiero potem skapłam się że o tej godzinie to on pewnie śpi. Wróciliśmy o 6.30, czyli już było w miarę jasno. Niby spełniło się moje "marzenie" żeby nie spać tak długo aż znów będzie jasno, ale byłam trochę zdenerwowana, bo nie lubię spać jak jest jasno. Przyszłam do domu to tata już nie spał i wtedy mi tak dziwnie. (Bo reszta u babci). Poszłam spać, a Ginger pierwsze co to wskoczyła mi do łóżka.

Pamiętnik z końskiego grzbietuOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz