Rozdział XLII

145 15 3
                                    

Steve:
Właśnie uświadomiłem sobie
coś bardzo ważnego

Bucky:
Chyba naprawdę
musi być ważne,
skoro piszesz do mnie
o pierwszej w nocy

Steve:
Kiedy o tym pomyślałem,
nie mogło mi to dać spokoju
przez następne pół godziny,
więc stwierdziłem, że napiszę
ci o tym teraz, zamiast
czekać do rana

Bucky:
Więc?

Steve:
Jesteśmy ze sobą już ponad dwa
tygodnie, a do tej pory ani razu
nie byliśmy na żadnej randce

Steve:
Więc pomyślałem,
że powinniśmy to zmienić

Bucky:
Czekaj, czekaj

Bucky:
Czy ty właśnie zaprosiłeś
mnie na randkę?

Bucky:
To ja powinienem był to zrobić

Steve:
Czy to znaczy, że się nie zgadzasz?

Bucky:
Oczywiście, że się zgadzam.
Nawet nie mogę się już doczekać

Bucky:
Ale jednak trochę mnie boli,
że to nie ja zaprosiłem ciebie

Bucky:
Dokąd więc zamierzasz nas zabrać?

Steve:
Co powiesz o restauracji
stylizowanej na lata 40-ste?

Bucky:
Tam będą ludzie?

Steve:
Pewnie tak

Bucky:
W takim razie nie ma opcji

Steve:
Co? Dlaczego?

Bucky:
Nie lubię miejsc, gdzie są ludzie.
Mam wrażenie, że wszyscy się
wtedy na mnie patrzą i
wiedzą, kim jestem

Steve:
Musisz wyjść do ludzi

Steve:
Później będzie tylko gorzej

Bucky:
Nie na opcji

Bucky:
Nie moglibyśmy pójść albo
pojechać tam, gdzie nie będzie
nikogo z wyjątkiem nas?

Steve:
Nie tym razem

Bucky:
Proszę

Steve:
Nie zmienię decyzji. Albo
się zgadzasz i idziemy tam,
albo się nie zgadzasz
i żadnej randki nie będzie

Bucky:
No dobrze, dobrze

Bucky:
Zgadzam się

Bucky:
Masz szczęście, że cię kocham

Bucky:
Aczkolwiek uważam,
że to jeden z najgorszych
pomysłów twojego autorstwa

Bucky:
Aleee pod jednym warunkiem

Steve:
Nie będziesz mi stawiać
warunków w momencie,
kiedy to ja postawiłem
warunek tobie

Bucky:
Będę to robić, bo to jedyna
opcja dojścia do kompromisu

Steve:
Czego oczekujesz w takim razie?

Bucky:
Pozwolisz mi się wprowadzić
do twojego pokoju

Steve:
Co?

Bucky:
Przecież jesteśmy razem,
żyjemy w wolnym kraju
i mieszkamy w jednym budynku

Bucky:
Powinniśmy zamieszkać razem

Bucky:
Normalnie zaproponowałbym
ci mój pokój, ale twój jest
większy, więc łatwiej nam
będzie się pomieścić

Bucky:
Przystajesz na tę propozycję?

Steve:
Przyznam, że trochę
mnie zamurowało

Bucky:
Przecież nie mieszkamy w zakonie

Bucky:
Zgadzaj się i już. Obaj będziemy
zadowoleni i na kilka sekund
będziemy mogli cieszyć się życiem,
po czym wrócimy do szarej,
okropnej rzeczywistości, ale po
chwili znów zrobi się nam lepiej
z myślą, że idziemy na randkę
i zaraz zamieszkamy razem

Steve:
Okej, w porządku

Steve:
Ale wiesz, że będę musiał
o tym porozmawiać z Tonym?

Bucky:
Po co?

Steve:
To przecież jego budynek.
Powinien wiedzieć, co tu
jest grane itp

Steve:
W końcu trzeba będzie
przenieść meble i w ogóle

Bucky:
Po co ty chcesz meble przenosić?
Na luzie zmieścimy wszystkie
nasze rzeczy u ciebie

Steve:
Tak, ale mam tylko jedno łóżko

Bucky:
To nie problem. Jest szerokie,
zmieścimy się oboje

Steve:
Przepraszam, co?

Bucky:
Bo chyba ci to nie
przeszkadza, prawda?

Steve:
Nie

Steve:
Po prostu to będzie dla mnie
zupełnie nowa sytuacja




⍟ ⍟ ⍟ ⍟ ⍟ ⍟

Już zapomniałam, jaką radość
sprawia mi pisanie tego fanfiction

Mam nadzieję, że
nadal się wam podoba
i dziękuję, że dalej to czytacie <3

Sugar and Honey ★ Stucky ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz