Rozdział XLV

146 15 1
                                    

Bucky:
Przepraszam

Bucky:
To był jednak zły pomysł

Bucky:
Myślałem, że będzie lepiej,
a jest tak samo

Steve:
Przecież to nie twoja wina

Bucky:
Moja i nawet nie próbuj
temu zaprzeczać

Steve:
Nie mogłeś przewidzieć, że
nadal będziesz mieć koszmary
i co się wtedy wydarzy

Bucky:
Powinienem był to przewidzieć

Bucky:
Uderzyłem cię

Steve:
Nie przejmuj się tym.
Prawie nie bolało

Bucky:
Prawie złamałem ci rękę

Bucky:
Nie powinienem był ci
proponować wspólnego pokoju

Steve:
Wtedy nie wiedziałbym jak
poważny jest twój problem

Steve:
Powinieneś mi o tym powiedzieć

Bucky:
Myślałem, że to przejdzie

Bucky:
Ale z dnia na dzień
jest coraz gorzej

Bucky:
Widzę ich wszystkich

Bucky:
Jak ich zabijam

Steve:
To wszystko nie powinno ci się
przydarzyć. To moja wina

Steve:
Nie zasłużyłeś na to, co cię spotkało

Steve:
To powinienem być ja

Bucky:
To nie twoja wina. To nie
wydarzyło się przez ciebie

Steve:
To przeze mnie. Przeze mnie
spadłeś z tego pociągu

Bucky:
Gdybym nie spadł z tego pociągu,
nie mógłbym być teraz z tobą

Steve:
Ale wtedy nie stałbyś się
Zimowym Żołnierzem

Bucky:
Wtedy Hydra znalazłaby kogoś
innego na moje miejsce. Kogoś,
komu nikt nie mógłby pomóc

Bucky:
Wiesz, trochę o tym myślałem

Bucky:
I chyba lepiej będzie, jak odejdę

Steve:
Co? O czym ty mówisz?

Bucky:
Nie potrafię tego kontrolować,
a prawdopodobieństwo, że znów
o wszystkim zapomnę i znów
zacznę zabijać, jest zbyt wysokie

Bucky:
Wolę odejść, dopóki w miarę
mam nad tym kontrolę

Bucky:
Nie chcę ponownie
nikogo skrzywdzić

Bucky:
Tak będzie najlepiej

Steve:
Nie. Tak wcale nie będzie najlepiej

Steve:
Znajdziemy inny sposób

Bucky:
Nie ma na to czasu

Steve:
Nie. Obiecałem ci, że ci pomogę
i dotrzymam słowa

Steve:
Bo jestem z tobą aż do końca

Sugar and Honey ★ Stucky ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz