Rozdział LXXVIII

104 12 6
                                    

Chat grupowy

Steve:
Chcąc nie chcąc doszliśmy do „tego” momentu

Bucky:
Po 1. Wszyscy nie mogliśmy się doczekać tego WSPANIAŁEGO momentu, ty też, mnie nie oszukasz. Po 2. CzY tY mUsIsZ bYć Aż TaK dRaMaTyCzNy? To niestety nie jest nic AŻ tak wielkiego

Clint:
Co to za zmiany wielkości liter? I jeszcze jakieś cyfry? Co ty szyfrem piszesz?

Clint:
Nawet nie chce mi się tego czytać, bo od samego patrzenia oczy bolą

Nat:
I nie musisz, bo to tylko, nikomu do życia niepotrzebne, wywody Barnesa

Bucky:
Te „wywody” są BARDZO potrzebne. Niektórym ofc. Na przykład Steve'owi

Clint:
Ja rozumiem, że słabo ogarniasz telefon i możesz być nerwowy, albo niedowidzący, ale caps locka używa się tylko do powiększania pierwszej litery w zdaniu

Nat:
Nie tylko do tego służy caps lock, Clint

Clint:
Wiem, ale nie jestem nauczycielem angielskiego, więc tylko dałem mu na szybko okrojoną instrukcję używania klawiatury, bo klika w co popadnie bez zastanowienia

Bucky:
Nadal uważam, że cholernie potrzebujemy od nich wakacji

Nat:
O, właśnie! Jak tam wasz wakacyjny wyjazd?

Clint:
Razem z Nat w żartach nazywamy to miesiącem miodowym

Nat:
Czy mógłbyś przestać zdradzać nasze sekrety komu popadnie?

Clint:
Przecież to ja jestem naczelnym shipperem

Steve:
Okej, zanim wywołacie tu kolejną wojnę domową, pozwólcie, że dokończę pisać to, co zamierzałem na początku

Steve:
W związku z tym, że wyjeżdżamy z Buckym na wakacje, chcieliśmy się z wami pożegnać

Steve:
Wyjeżdżamy lada moment, a ponieważ wy jesteście w terenie na misji pozostało nam tylko żegnanie się w taki sposób

Bucky:
Powinieneś jeszcze wspomnieć, że nikomu innemu nie poświęciliśmy tyle czasu na pożegnania

Bucky:
Cieszcie się tyle, ile możecie

Nat:
Wow, dzięki za łaskę

Nat:
Aczkolwiek muszę przyznać, że to serio miłe z twojej strony, no i nie spodziewałam się tego po tobie

Steve:
Tsa, ale to ja zainicjowałem ten pomysł

Bucky:
Ale to ja się na to zgodziłem

Steve:
Okej, nie ważne

Steve:
Mamy nadzieję, że jakoś sobie poradzicie z resztą bandy, i że nie rozwalicie Avengers Tower

Bucky:
No, korzystniej ją sprzedać i oddać hajs na zbiórkę charytatywną

Bucky:
Albo przelać mi na konto, które założę, jak tylko znajdę pracę, kiedy zachcę mi się uczciwie pracować

Clint:
To brzmi tak, jakbyście wyjeżdżali na zawsze

Clint:
Nie wyjeżdżacie na zawsze, prawda????? Weźcie, bez was będzie stypa. To nie tak, że was nie lubię, po prostu czasem jesteście irytujący. Sorry za te pizze

Steve:
Spokojnie, nie wyjeżdżamy na zawsze

Bucky:
Ale nie zaprzeczymy, że byśmy nie chcieli

Steve:
Po prostu nie ustaliliśmy, jak długo potrwają nasze wakacje. Wstępnie mają trwać dwa tygodnie, ale w każdej chwili możemy przedłużyć pobyt w hotelu

Bucky:
Zrobimy to na pewno

Steve:
I bardzo nie wykluczone, że zajedziemy jeszcze do kilku innych miejsc. W tym do Wakandy

Steve:
Generalnie rzecz biorąc, najpóźniej wrócimy za pół roku

Clint:
Pół roku? 6 miesięcy? Nie za dobrze wam?

Bucky:
No takie 5/10 bym powiedział

Nat:
Z bólem, bo też chciałabym wyjechać do ciepłych krajów, i z radością, bo w końcu od was i waszej głupoty odpocznę, życzę wam miłego pobytu, gdziekolwiek jedziecie

Steve:
Dzięki, to bardzo miłe i ciekawe słowa

Bucky:
No, kupimy ci jakąś pamiątkę

Clint:
Mi też kupicie pamiątkę? Może być pizza

Steve:
Oczywiście, dostaniesz magnes w kształcie pizzy

Clint:
Jesteście super. Miłych wakacji! Nie pozabijajcie się tam i no nie wiem, spędźcie ten wyjazd w możliwie najbardziej przyjemny sposób

Clint:
Czekajcie, zaraz wymyślę więcej życzeń

Nat:
Jedźcie już, bo zaraz mnie szlag trafi i specjalnie do was przyjadę i siłą was wepchnę do tego quinjeta


KONIEC


⍟ ✪ ⍟ ✪ ⍟ ✪

Tak, właśnie doszliśmy do końca tego fanfiction. Będzie mi go cholernie brakować, bo to był ten typ fanfiction, którego pisanie zawsze poprawiało mi humor. Nie ważne, czy rozdziały były smutne czy wesołe. Serce mnie boli na myśl, że to koniec fanfiku, który tak mocno pokochałam, ale czasem lepiej coś skończyć szybciej, a z pomysłem, niż ciągnąć na siłę w nieskończoność.

Kontynuacji na pewno nie będzie. Od samego początku zakładałam, że ta historia zakończy się tak, jak się zakończyła, zresztą wyczerpałam pomysły na nowe wątki najbardziej, jak tylko się dało. Serio, mamy 78 rozdziałów, a początkowo miałam rozpiskę na zaledwie 45.

Dziękuję bardzo wszystkim, którzy wytrwali do samego końca tego fanfiction. Dobrze wiem, że czasem bywało tu cringe'owo i niektóre wątki były przepełnione zbyt wielkim dramatyznem, ale czyż takie nie jest życie, hah?

Dziękuję zarówno tym, którzy tylko czytali, jak i tym, co zostawiali gwiazdki i komentarze. Serio, bardzo poprawialiście mi humor, kiedy tylko widziałam waszą czynną aktywność pod tą „książką”.

Mam nadzieję, że jeszcze kiedyś tu zajrzyjcie, albo przynajmniej nie zapomnicie o tym ff jakoś bardzo szybko.

Zapraszam was również do innych moich książek. Tak się składa, że aktualnie u mnie jest całkiem sporo marvela i myślę, że mogę zdradzić, iż w przyszłości napiszę więcej fanfików ze stucky.

Trzymajcie się, gdziekolwiek jesteście i z jakimi trudnościami musicie się mierzyć,

I love you 3000

Sugar and Honey ★ Stucky ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz