🥀~Rozdział 10~🥀

748 54 0
                                    

🥀~Zdobycie przepustki~🥀

Perspektywa Ray

Przysunęłam się bliżej ściany pod łóżkiem, kuląc się, żeby choć trochę być nie widocznym. Strasznie piekło mnie miejsce po ostatnim uderzeniu, w policzek.

Próbowałam nie płakać, ale to było silniejsze ode mnie. Wiedziałam, że jestem słaba i już nie próbowałam się bronić, że jest inaczej. Kto by mi uwierzył, jak każdego dnia od tych wszystkich dni, każdy ze mnie drwi.

Na wszystkie wspomnienia, skuliłam się jeszcze bardziej. Zaczynało mi być strasznie zimno, może to wina otwartego okna? Jednak nie dało się go zamknąć..., klamka była już uszkodzona ze starości.

Kiedy usłyszałam kroki, skuliłam się jeszcze bardziej, o ile było to możliwe.

— Ray? Ray jesteś tutaj? — zapytał Pan Thomas, na co wypuściłam wstrzymane powietrze.

— Tutaj. — szepnęłam, na tyle głośno, żeby mnie usłyszał.

— Księżniczko, proszę wyjdź. — odparł i wiedziałam, że uklęknął.

— Nie chcę. — wyłkałam, bo nie umiałam zapanować nad emocjami.

— Mała, proszę. Przyniosłem dla Ciebie lód, chodź zabandażuję Ci ręce. — powiedział łagodnie.

Westchnęłam cicho, po czym poddałam się i wyszłam z mojej małej kryjówki. W niej czułam się bezpieczniej, tam przy najmniej nikt mnie nie bił i nie znęcał się.

Jak tylko wyszłam z pod łóżka Pan Thomas, od razu mnie przytulił do siebie.

— Mogłabym wyjść jutro, na powietrze? Jest niedziela? — zapytałam z nadzieją.

W co drugą niedzielę, mogłam wychodzić na świeże powietrze. Oczywiście czasami ulegało to zmianie..., jednak Pan Thomson czasami mi pomagał. Był moim opiekunem i ochroniarzem od kiedy tutaj trafiłam.

Zobacze co da się zrobić. — uśmiechnął się. — Proszę, przyłóż sobie.

Po tych słowach podał mi woreczek z lodem, a ja przyłożyłam sobie go do policzka.

W tedy jeszcze nie wiedziałam co może się wydarzyć...

Perspektywa Aidena

Wpatrywałem się przez chwilę w mężczyznę, który już raczej nigdzie nie pójdzie, po czym z szyderczym uśmiechem wyjąłem mu przepustkę.

Czasami śmieszyły mnie naiwności takich biednych ludzi. Włożyłem pistolet do kurtki, po czym odszedłem z parku, żeby nikt mnie nie rozpoznał.

Pomyślicie, że jestem teraz bez duszy, że zabiłem człowieka, ale po pierwsze miałem przepustkę, żeby w końcu zobaczyć co jest za tymi drzwiami, tym samym dam raport Samuelowi, a po drugie, ten facet więcej nikogo nie skrzywdzi.

Był to nie kto inny jak Rejon Demlin, gwałciciel i złodziej. Policja jak zwykle nic z tym nie robiła,albo im się nie chciało.

Prychnąłem, po czym skierowałem się do domu. Musiałem poczekać na jutrzejszy dzień,bo dzisiaj już nie mogłem wejść, bo było zbyt późno.

Wsiadłem w samochód, po czym z piskiem opon ruszyłem do siebie. Już dałem znak policji, że mogą sprzątnąć zwłoki mężczyzny. Jak zwykle oni zgarniali pochwały, a my pieniądze. Chociaż tyle było z tego, tak naprawdę nie miały dla mnie znaczenia,ale dobrze je mieć, oczywiście.

Zaparkowałem na podjeździe, po czym otworzyłem dom i od razu zabrałem się do pracy. Włączyłem ekspres do kawy, po czym odpaliłem komputer.

Po kilku minutach napisałem do brata, że załatwiłem Rejona, po czym wróciłem do przepustki. Bardzo łatwo udało mi się ją pod robić, z czego w duchu się cieszyłem, bo nie musiałem dużo robić.

Zamknąłem komputer, po czym ruszyłem do sypialni, żeby przespać się na chwilę.

Szkoda, że nie wiedziałem, co tam zastanę...

*******
Witajcie kochani
Kolejna część dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐙ł𝐚𝐦𝐚𝐧𝐚 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz