🥀~Rozdział 36~🥀

510 46 2
                                    

🥀~Mama~🥀

Perspektywa Ray

Samuel, Drake, Edmund i Jake na początku mnie wystraszyli, szczególnie czarno włosy. Gdy do mnie powiedział " kogo tu mamy", przypomniałam sobie, gdy trawiłam do klubu właściciel skierował do mnie te same słowa.

Zaczęłam bawić palcami, ponieważ zaczynałam czuć się nie komfortowo.

- Aiden, choć na chwilę do mojego biura. - powiedział jak dobrze pamiętam, Samuel.

Spojrzałam na mężczyznę siedzącego obok mnie, a ten posłał mi pocieszający uśmiech.

- Zaraz wrócę. - odparł i ruszył za swoim bratem.

Odprowadziłam go wzrokiem, po czym nie pewnie skierowałam wzrok na pozostałych mężczyzn.

- Nie musisz się nas bać. - powiedział od razu Drake. - Aiden opowiadał nam o tobie i co musiałaś przejść.

Przełknęłam ślinę na jego słowa, po czym próbowałam się uśmiechać.

- To nie tak, że się was boję, po prostu to zostało w mojej głowie i. - zaczęłam machać rękami, jakby miało to w czymś pomóc.

- Nie ma problemu.- tym razem głos zabrał Jake. - Moim zdaniem powinniśmy uczcić to kolacją, na pewno jesteś głodna.

- Jeśli to nie problem to...

- Nie musisz być formalna. - machnął ręką Jake. - Bierz co chcesz.

Wstaliśmy wspólnie z kanapy, po czym skierowaliśmy się do kuchni i była ona jeszcze większa niż w mieszkaniu Aidena.

- Dziś jeszcze poznasz jedną osobą. - odparli bracia.

Usiadłam przy kuchennym blacie i wpatrywałam się w nich.

- Kogo? - zapytałam lekko się uśmiechając.

- Naszą mamę. - odparł Jake, a mi serce mocniej zabiło.

Cieszyłam się naprawdę, że poznam rodzicielkę mężczyzn, ale nic nie mogłam poradzić na to, że tęskniłam za swoją... Może nie była dobrą mamą i nie traktowała mnie z miłością, ale to i tak nadal moja mama...

- Wszystko dobrze, Ray? - zapytał z troską Drake, który położył dłoń na moim ramieniu.

- Tak..., po prostu..., ja nigdy nie miałam dobrych reakcji z moją mamą i przypomniały się nie chciane wspomnienia.

Mężczyzna od razu do się do mnie przytulił na co się wzdrygnęłam, jednak po kilku minutach odwzajemniła uścisk.

Trwaliśmy tak przez chwilę, gdy nie dotarło do nas chrząknięcie. Odsunęliśmy się od siebie, a ja spojrzałam na Aidena, który mocno ściskał ręce w pięści.

- Nie można was zostawić na pięć minut samych. - warknął, a ja spuściłam wzrok.

- Nie przesadzaj dziś Aiden. - odparł, jeden z braci.

Usłyszałam westchnienie, po czym reszta mężczyzn zaczęła swoje przygotowania do kolacji.

Spojrzałam na Aidena i lekko się uśmiechnęłam.
Mężczyzna poprosił mnie, żebyśmy na chwilę wyszli na ganek.

- Przepraszam. - wyznał, kiedy byliśmy już sami.

- Nie musisz mnie przepraszać. Nie zrobiłeś nic złego.-wytłumaczyłam, bo nie chciałam, żeby się winił.

- Wiesz..., ja czasami jestem naprawdę zazdrosny. Nie chce nie skrzywdzić, ale lepiej w mojej obecności nie przytulaj się do nich.

Pokiwałam głową, po czym przyglądaliśmy się krajobrazowi przed nami.

Kiedy zrobiło się zimno, postanowiliśmy wrócić do środka.
W moje oczy od razu rzuciła się kobieta, która zaczynała się przytulać z braćmi...

W tedy jeszcze nie wiedziałam co się zdarzy...

**********
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐙ł𝐚𝐦𝐚𝐧𝐚 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz