🥀~Rozdział 54~🥀

448 35 8
                                    

🥀~Dzień przed wypadkiem~🥀

Perspektywa Aidena

Kiedy woda, w końcu się zagotowała, nalałem nam do kubków, żeby zaparzyć herbatę.
Udało mi się trochę uspokoić szatynkę, jednak czułem, że to nie potrwa zbyt długo.

Ray siedziała opatulona w kocyk i wpatrywała się pustym wzrokiem w telewizor.
Położyłem herbaty, po czym zająłem miejsce obok niej.

Dopiero w tedy zamrugała i spojrzała na mnie. Uniosłem dłoń i pogładziłem jej policzek. Była taka drobna, dlaczego ten świat musi być tak okrutny.

- Naprawdę nie musisz się martwić, kochanie - wyszeptałem.

- Boję się, że stracę Ciebie - odparła i wtuliła się w moją rękę. - Ja sobie nie poradzę, jeśli odejdziesz...

- Zawsze będę obok - Ray, posłuchaj doradcą swojego brata, nie wybrał mnie bez powodu. Tylko dla Ciebie staram się pokazywać uczucia, na co dzień i przy innych jestem bezwzględnym mordercą.

Promyczek po patrzyła na mnie nie ze strachem, którego się obawiałem, ale z czymś nie do opisania.

- Dla mnie zawsze będziesz najlepszy - wyszeptała.

Uśmiechnąłem się lekko na jej słowa. Zrobiło mi się cieplej na sercu. Prawdę mówiąc bałem się,że nazwie mnie mordercą.

Przytuliłem ją do siebie i pocałowałem w czoło.
Gdyby nie ta feralna sytuacja, w końcu powiedziałbym co do niej czuję, jednak postanowiłem wyznać, gdyby będzie już spokojnie.

Jednak nie wiedziałem, że mogłem jej więcej nie zobaczyć...
Była dla mnie wszystkim co się liczyło...
Sprawiała, że każdy dzień miał sens...
Jednak, gdy widziałem jej ból, moje skamieniałe serce pękało...

Perspektywa Rogera

- Szefie, ja nadal nie rozumiem...- wyznał mój capo.

- Czasami trzeba dać im złudną nadzieję, żeby poczuli się bezpiecznie, a później uderzyć - wzruszyłem ramionami. - Przyprowadź, kobietę.

Mój pod szef kiwnął głową, a ja szyderczo zacząłem się uśmiechać. Wszystko jak na razie szło po mojej myśli.

- Czego znów ode mnie chcecie! -krzyczała ciotka drobnej szatynki.

Szczerze byłem bardzo bardzo ciekawy co by zrobiła Ray, gdyby dowiedziała się, że mamy jej matkę. Czasami myślałem, żeby ją oszczędzić i trochę się pozbawić z nią, jednak w tedy moja zemsta nie miałaby, żadnego sensu.

- Witam, Panią - odparłem, gdy capo rzucił ją na środek mojego gabinetu.

- Ja już nic nie wiem o niej. Powiedziałam wszystko co wiedziałam - wysyczała kobieta.

Niesamowite było to, jak można było kierować ludźmi. Znaleźć ich słabe punkty i najlepsze odbierać to co kochają.

- Mam dla Ciebie zadanie - warknąłem. - Nie powiem zaczynała drażnić mnie ta kobieta. Dobrze, że za niedługo mogłem się jej pozbyć.

- Ale to będzie kosztować - fuknęła, a ja wywróciłem oczami.

- Dostaniesz co swoje, a teraz mnie masz dokładnie słuchać.

Kobieta pokiwała głową, a ja lekko podniosłem kącik ust.

Koniec Aidena i Ray zbliżał się wielkimi krokami, już nie mogłem doczekać się, gdy zobaczę złamaną duszę Aidena, gdy jego szatynka wyzionie ducha...

*********
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdeczek ❤️

"𝐙ł𝐚𝐦𝐚𝐧𝐚 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz