🥀~Rozdział 20~🥀

606 47 2
                                    

🥀~Nowy właściciel~🥀

Perspektywa Ray

Kiedy się rozciągnęłam, spojrzała na Aidena, który się we mnie intensywnie we wpatrywał. Było to trochę nie po kojące.

- Em czemu tak na mnie patrzysz? - zapytałam, bardziej się przykrywając.

- Wybacz. - odchrząknął. -Jesteś strasznie chuda, źle się na to patrzy, a Twoje włosy są straszne. Czy ty w ogóle je myjesz?

Po tych słowach poczułam, jakby mnie uderzył w policzek. Spuściłam głowę i próbowałam powstrzymać łzy. Jeśli ktoś obcy Cię obraża to może mnie boli, ale jeśli osoba bardziej bliższa to jest naprawdę okropne uczucie.

Dlaczego każdy w tych czasach ocenia po wyglądzie, nikt już nie patrzy na to co masz w środku? I w cale nie chodzi mi o różne narządy wewnętrzne tylko osobowość.

- Ja..., to nie tak. - szepnęłam, po czym objęłam się ramionami.

- Przepraszam nie powinienem. - na te słowa od razu na niego spojrzałam. Na ułamek sekundy dostrzegłam w jego wzroku skruchę i współczucie. - Nie chciałem Cię obrazić, po prostu mam tendencje do mówienia to co myślę.

Perspektywa Aidena

Naprawdę nie chciałem jej obrazić, czy sprawić przykrości, ale po prostu zaczęło mnie to martwić.

- Powinnaś odpocząć, ja zaraz wrócę. W porządku? - zapytałem.

Ray w odpowiedzi tylko pokiwała głową,a ja wstałem i ruszyłem do wyjścia.

Musiałem dzisiaj iść do biura nowego szefa. Okazało się, że wcześniejszy miał jakieś zatargi z lokalną władzą i dlatego go odsunęli.

Zapukałem w drzwi, po czym wszedłem do środka.
Nic się nie zmieniło od mojej ostatniej wizyty. Nadal był wyczuwalny zapach papierosów i taniego alkoholu.

Przy biurku siedział niski dryblas, a w prawej ręce trzymał papierosa.

- Witam, Panie Aiden. - odparł, aja się skrzywiłem. W jego głosie było coś dziwnego i to mnie zainteresowało. - Zapraszam.

Zająłem miejsce na przeciwko nowego szefa i zacząłem się w niego wpatrywać.

- Chcę Panu oznajmić, że zasady, które tutaj panowały już nie obowiązują. - zmarszczyłem brwi, nie wiedząc o co mu chodzi. - Za pewne nie wie Pan o co chodzi?

Na te słowa przytaknąłem. Ta rozmowa coraz bardziej mi się nie podobała.

- Jesteś ochroniarzem, tej dziewczyny..., czekaj Frey, Hrey?

- Ray. I nie przypominam sobie, żebyśmy przeszli na ty. - warknąłem. Nienawidzę jak taki śmieć jak on zwraca się do mnie po imieniu i obraża niewinnych.

- A no tak, Ray. - prychnął i wypluł te słowa. - Wcześniej miałeś zadanie ją chronić, a teraz możesz również korzystać z jej usług.

O nie ten stary wieśniak zaczyna przeginać granicę. Nie ma prawa tak się wyrażać o dziewczynie. Czułem, że razem z Samuelem musimy jak najszybciej tutaj wkroczyć.

Już wiele razy mieliśmy styczność z takimi bucami, co myśleli, że mają władze nad innym człowiek. Ich miny były piękne, gdy upadali i ich pewność siebie malała.

To właśnie kochałem w byciu mafiozem, patrzenie jak ci wszyscy ludzie, którzy cię poniżali upadają i stają się bezbronni.

Jednak kiwnąłem głową i ruszyłem do wyjścia. Ten człowiek, nawet nie ma pojęcia z kim zadarł.

Trzasnąłem drzwiami i jak najszybciej wyszedłem z klubu. Może powinienem wrócić do Ray i zapewnić jej ochronę, ale na początku musiałem chwile ochłonąć. Bałem się, że pod wpływem gniewu mogę zrobić jej krzywdę..

Nie wiedziałem, że ktoś jest jeszcze w stanie mnie ocalić...

**********
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐙ł𝐚𝐦𝐚𝐧𝐚 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz