🥀~Dostanie rozkazu~🥀
Perspektywa Aidena
Po godzinie treningu, postanowiłem wsiąść prysznic i obmyślić plan, dzięki któremu wejdę do tej całej ochrony.
Kiedy krople wody spokojnie ze mnie spływały, niosąc tym samym ukojenie, zacząłem rozmyślać.
W duchu czułem, że ewidentnie coś tutaj nie gra. Ray wydaje się samą posturą strasznie osłabiona. Jedynie ten Thomas wydaje się o nią dbać.
Kiedy zobaczyłem ją w tamtym pokoju, miałem ochotę po strzelić wszystkim łby.Gdy przebrałem się w suche rzeczy, spojrzałem na telefon, który pokazywał jedną nie odebrane połączenie.
Zmarszczyłem brwi i od razu od dzwoniłem do brata, który próbował się do mnie dodzwonić.
— Aiden, mam dla Ciebie zadanie. — przeszedł od razu do konkretów, na co wywróciłem oczami.
— Co tym razem? — zapytałem, jednak znałem już odpowiedź na to pytanie.
— Nie płacenie długu. — westchnął. — Devils Morton. Dorwij go, Aiden. Ma ponad sto tysięcy długu.
— Dobra. — syknąłem, po czym rozłączyłem się.
A mogłem nie brać prysznica, za pewne znów będę cały we krwi.
Przebrałem się tym razem cały na czarny, po czym zabrałem broń.
Na szczęście była naładowała,więc nie musiałem się przejmować, żeby uzupełnić.Wpisałem w nawigację nazwę klubu, po czym ruszyłem do niego.
Wiedziałem, gdzie go znaleźć, prawie większość ludzi, którzy od na pożyczali byli hazardzistami lub pijakami.
Zaparkowałem przed obskurnym klubem, po czym od razu dostrzegłem Mortona.
Kiedy do niego podchodziłem mężczyzna nie był świadomy.— Witam, panie Morton. — zakpiłem.
— Co do...— nie dokończył zdania, ponieważ złapałem go za brudną koszulę i zaprowadziłem do zaułku.
— Kim Ty jesteś? — syknął, gdy się zatoczył.
— Nie musisz tego wiedzieć, jakieś ostatnie słowa? — zapytałem i zacząłem bawić się pistoletem.
Facet otworzył szerzej oczy, po czym upadł na kolana i zaczął mnie błagać. Był to naprawdę żałosny widok.
— Błagam, dajcie mi czas. Jeszcze jeden dzień... — wyszeptał, jednak nie dałem mu skończyć.
Wymierzyłem w jego głowę pistolet, po czym strzeliłem.
Jak zwykle moje ubrania zalała krew tego śmiecia.
Rozejrzałem się po czym odszedłem od zwłok.Gdy byłem już w samochodzie, odjechałem z piskiem opon ruszając z powrotem do domu.
Perspektywa Ray
— Pan Thomas? — wyszeptałam, gdy usłyszałam kroki.
— Księżniczko. — powiedział, a ja wychyliłam głowę i dostrzegłam zatroskaną sylwetkę mężczyzny.
Od razu do oczu napłynęły mi łzy, gdy wygrzebałam się spod łóżka i wtuliłam się w ochroniarza.
— To było straszne. — załkałam. — Nie chcę, żebyś odchodził.
— Przepraszam Cię, księżniczko. Zostałem przeniesiony, ale obiecuje, ze będę cię odwiedzać. — odparł i lekko pogłaskał mnie po plecach.
Odsunęłam się od niego, po czym spojrzałam na jego twarz. Widziałam, po nim, że tak naprawdę nikt go nie przenosi. Pan Thomas nie umiał kłamać, zawsze można było to wyczuć po jego oczach.
Nie miałam mu tego za złe, każdy mnie zostawiał i nie mogłam liczyć na nic. Jednak za każdym razem kiedy odchodzili, tak samo bolało.
Spuściłam głowę i objęłam się ramionami. W tym momencie znów poczułam samotność...
— Księżniczko..., proszę nie zamykaj się na mnie
— wyszeptał, a ja zamknęłam oczy.— To moja wina. Jestem beznadziejna. Dobrze, że odchodzisz..., nie będziesz musiał już się ze mną użerać. — wyłkałam i odwróciłam się do niego plecami.
Tak strasznie miałam nadzieję, że Pan Thomas, nie wyjdzie..., że przytuli mnie i zapewni jeszcze raz..., ale wszystko runęło jak domek z kart, gdy usłyszałam zamykanie się drzwi.
Spojrzałam w stronę, gdzie widziałam ochroniarza, ale już go tam nie było.
Upadłam na kolana i już nie szczędziłam łez. Tak bardzo to bało. Traktowałam go jak tatę..., ale jak zwykle żyłam w marzeniach, że pewnego dnia będę szczęśliwa...
Szkoda, że w tedy nie wiedziałam, co jeszcze się wydarzy...
********
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️
CZYTASZ
"𝐙ł𝐚𝐦𝐚𝐧𝐚 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐚"
RomanceKażdy miał w swoim życiu przeżycia, o których pragnąłby jak najszybciej zapomnieć, jednak to nie jest łatwe. Aiden należy do nie typowej rodziny, jednak wie, że może na nich liczyć tak samo jak oni na niego. Gdy jego brat wręcza mu misję, od razu w...