🥀~Rozdział 42~🥀

482 44 2
                                    

🥀~Kochasz ją ~🥀

Perspektywa Aidena

Waliłem ile sił w worek treningowy, nie przejmowałem się bólem, który zaczynałem odczuwać w kostkach.

Zawsze kiedy miałem problem, czy nie mogłem znieść natrętnych myśli przychodziłem na siłownię. Od momentu, gdy ojciec mnie zabrał tutaj stało się moim dobrym miejscem.

Jednak teraz nic nie mogło dać ukojenia, nie jednak była osoba, ale ją skrzywdziłem...

Chociaż całym sercem czułem, że źle robię to rozum mówił co inne. Jako capo nie mogłem pozwolić sobie na kierowanie się dobrocią, czy uczuciami, bo już dawno byśmy zginęli, ale teraz pierwszy raz zagubiony.

Walnąłem z całej siły worek, po czym upadłem na matę. Musiałem dać chwilę odpoczynku moim kostką.
Jednak kiedy usłyszałem otwieranie się drzwi wejściowych, od razu przeniosłem się do pozycji siedzącej.

Był to tylko mój brat - Samuel, dlatego znów znalazłem się na swoim miejscu.

- Aiden, musimy popadać. - odparł, na co jęknąłem. Jeszcze jego było mi potrzeba.

- Czego? - powiedziałem wstając i patrząc w jego oczy.

- Brat..., wiem co musisz czuć, ale...

- Tylko tak nie mów. - warknąłem. - Ty tego nie zrozumiesz!

- Nie! Przecież sam straciłem Larise, prawie! - ryknął wściekły.

- Dobra, ale ja nie zamierzam już ryzykować. - odparłem wzruszając ramionami.

- Kochasz ją. - wyznał.

Kiedy miałem już odpowiedzieć, nagle zaschło mi w ustach i nie byłem w stanie nic z siebie wydobyć dźwięku.

- Nie prawda. - powiedziałem w końcu i odwróciłem od niego wzrok.

- Aha..., czyli jednak dobrze zrobiłem. - na jego słowa gwałtownie spojrzałem na niego.

- Co zrobiłeś? - syknąłem.

- A co Cie to? - wzruszył ramionami. - Przecież...

- Gadaj, kurwa co zrobiłeś! - ryknąłem, przeklinając. Zazwyczaj próbuje się powstrzymać ale dziś już bylem wyprowadzony z równowagi.

- Powiedziałem jej, że jutro jak opuści szpital ma o nas zapomnieć. - powiedział, a ja ledwo pilnowałem się, żeby nim nie rzucić.

- Nie nawiedzę Cię. Przecież jest postrzelona, nie może nadwyrężać...

- Na moje życzenie ją wypisują. - odparł.

Zmroziłem go wzrokiem, po czym wybiegłem z siłowni, żeby jak najszybciej biec do szpitala.

Perspektywa Samuela

Mój brat Aiden nie miał łatwo i miał ciężki charakter, jednak zawsze mogłem na niego liczyć. To on pomógł mi z Larisą, żeby została ze mną, gdy dowiedziała się, że jestem donem mafijnym.

Popełnił błąd w przeszłości, ale to nie znaczy, że teraz nie może być szczęśliwy.

Kiedy opowiadał mi o Ray wiedziałem, że coś jest na rzeczy. Na początku miałem podejrzenia co do tej dziewczyny, jednak gdy ją poznałem szybko zmieniłem zdanie.

To nie tak, że było mi łatwo powiedzieć takie słowa w stronę szatynki, jednak musiałem coś zrobić w tej sprawie. Gdybym nie potrząsnął Aidenem na pewno by się nie obudził.

Miałem nadzieję, że Ray mi wybaczy i to wszystko w końcu się skończy. Musiałem jeszcze dorwać Rogera, czułem, że wszystko to jego wina....

Szkoda, że nie wiedziałem jak nami los po kieruje...

**********
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐙ł𝐚𝐦𝐚𝐧𝐚 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz