🥀~Rozdział 17~🥀

636 48 2
                                    

🥀~Rozmowa z ochroniarzem~🥀

Perspektywa Aidena

Wyprostowałem się, po czym poszedłem do byłego ochroniarza. Musiałem go stąd wyprosić, jak dobrze pamiętam moim obowiązkiem jest nie wypuszczanie do Ray nikogo, kto nie ma przepustki.

- Proszę... - zacząłem, jednak nie dokończyłem.

- Daj mi, proszę chwilę. Mówiłem już szefowi, że będę Ray odwiedzać i mam na to pozwolenie. - po tych słowach wyciągnął za pleców kartę, a ja wziąłem ją i zacząłem czytać.

Thomas nie kłamał naprawdę miał zgodę. Lepiej było dla niego, gdyby stawiał opór już inaczej byśmy porozmawiali.

Odsunąłem się na bok, dzięki temu mężczyzna zajął moje wcześniejsze miejsce. Zamknąłem drzwi, bo nie chciałem, żeby ktoś nam przerywał i robił nie potrzebne widowisko.

- Księżniczko, naprawdę Cię przepraszam. Nie powinienem tak cię zostawiać. Ale obiecuje, że nie zostawię Cię samej. - powiedział Thomas, a ja oparłem się o ścianę i przysłuchiwałem się ich rozmowie.

- Naprawdę nie mam ci tego za złe. - wyszeptała Ray. - Ale wiem, że z czasem o mnie zapomnisz i...

Mężczyzna na słowa dziewczyny, szybko ją przytulił i zaczął gładzić po plecach. Zmarszczyłem brwi, bo naprawdę nie mogłem tego pojąć jak obcy facet może okazywać całkiem obcej dziewczynie. Ja bym tak na pewno nie umiał.

Thomas uspokajał Ray z dobre dwadzieścia minut, a po wszystkim, gdy szatynka usnęła położył ją na bardzo zepsutym łóżku. Wyciągnął z materaca kocyk, którym przykrył dziewczynę.

Patrzył chwilę na Ray, po czym swój wzrok przeniósł na mnie.

- Opiekuj się nią. - odparł, a ja uniosłem brwi ze zdumienia.

- Słucham? - zapytałem.

- Ona nie jest niczemu winna, proszę Cię, żeby pod moją nie obecność ją pilnował. Chociaż daj jej jedzenie. - powiedział i podszedł do mnie.

- Nie dostaje jedzenia? - mówiąc to, miałem naprawdę coraz obawy co do tego miejsca.

- Gdyby dostawała regularnie to nie wyglądałaby jak chodzące kości. - warknął.

Na te słowa spojrzałem odruchowo na szatynkę, było mi jej naprawdę szkoda. Tak jeszcze mam ludzkie odruchy. Gdy na nią patrzyłem wyglądała naprawdę strasznie, cały czas była skulona i nerwowo trzymała kocyk.

- Postaram się. - odparłem w końcu, odwracając tym samym wzrok od Ray.

- Dziękuje, jednak jesteś w porządku. - odparł po chwili.

- A czemu miałbym nie być? -zapytałem z ciekawością.

- Większość ochroniarzy, ma gdzieś co się dzieje z ich podopiecznymi. Jak wiesz już pewnie Ray jest jak żyła złota dla tego klubu. Kiedy miałem zmiany z innymi ochroniarzami sami się na niej wyżywali.- odparł. - Kiedy opiekowałem się Ray, starałem jej dać trochę namiastki normalności. Jest naprawdę biedną dziewczyną. Trafiła tutaj, gdy miała dwa latka i jej piekło zaczęło się od nowa. Była naprawdę w opłakanym stanie. Od tego momentu traktuje ją jak córkę.

- Przez rodziców tutaj trafiła, to ich wina. - wyznałem.

- Dokładnie. - potaknął. - Tutaj masz mój numer, jeśli coś by się działo, proszę dzwoń.

Pokiwałem głową, po czym pożegnałem się z mężczyzną, który musiał już iść.

Stałem przez chwilę i rozglądałem się jak szybko można by się stąd wydostać. Przez małe okienko nie dałoby radę. Musielibyśmy wtedy coś podstawić, żeby skoczyć. Jednak po lewej stronie były jeszcze jedne drzwi, miałem już zobaczyć co tam się kryje, ale szybko jednak zaprzestałem, gdy usłyszałem krzyk Ray...

W tedy jeszcze nie wiedziałem, jak los może być przekorny i co chwila się zmieniać, a szpony przeszłości mogą dopaść nas w każdym nieoczekiwanym momencie...

******
Witajcie kochani
Kolejna część dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐙ł𝐚𝐦𝐚𝐧𝐚 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz