🥀~Rozdział 43~🥀

490 42 2
                                    

🥀~Rozmowa~🥀

Perspektywa Ray

Nie mogłam usnąć w nocy, rana strasznie mnie bolała, jednak to nie było najgorsze... Dla mnie straszne było, że nie mogłam opanować spływających łez po policzkach.

— Niech Pani już nie płacze. — powiedziała, po chwili pielęgniarka.

Spojrzałam na nią i starałam łzy. Cały czas byłam w tej samej pozycji, w której ostatni raz widziałam Samuela.

— Tylko to mi zostało. Nie mam już nic. — wyszeptałam.

— Może uda się coś wykombinować? — odparła mając nadzieję, która dla mnie już dawno umarła.

— Dziękuje, że Pani chcę pomóc, ale już nic mi nie pomoże. Straciłam osobę, której ufałam...

— Przykro mi, przyszłam tutaj, bo za dwie godziny dostaniesz wypis i musisz opuścić szpital. — odparła z lekkim uśmiechem.

— Dobrze. — wyszeptałam i jeszcze bardziej o ile było to możliwe zwinęłam się w kłębek.

Kiedy usłyszałam, jak wychodzi znów się rozpłakałam czując tą straszną pustkę.

Nawet nie wiem, kiedy powieki opadły, a ja przeniosłam się do krainy koszmarów...

Perspektywa Aidena

Zaparkowałem mustanga na szpitalnym parkingu, po czym jak wariat zacząłem biegnąc do budynku.
Jak nigdy w życiu zacząłem się modlić. Musiałem naprawić swój błąd.

Kiedy bylem w środku, wbiegłem na korytarz i od razu skierowałem się do drzwi szatynki.
Wpadłem do środka i zacząłem skasować wzrokiem pomieszczenie.

Odetchnąłem z ulgą, gdy zobaczyłem dziewczynę zwiniętą w kłębek i co chwila drżącą. Wyrzuty sumienia wzrosły jeszcze bardziej niż poprzednio.

Powolnym krokiem zacząłem iść do łóżka. W tym momencie chciałem przytulić do siebie promyczka i ochronić przed całym sobą.

— R-ray.. — wyjąkałem i usiadłem ostrożnie na łóżku.

Szatynka przez chwilę przestała drzeć, ale to była tylko chwila, po czym usłyszałem jej szloch.

— Przepraszam Cię, kochanie. Tak naprawdę przepraszam. Wiem, że Cię skrzywdziłem. Ja po prostu jestem takim beznadziejnym człowiekiem, że zraniłem ważną dla mnie osobę Ciebie. Nie chciałem tego, ja po prostu czasami na tym nie panuje. — wyschnąłem. — Wszystko co powiedział Samuel, było nic nie wartę, zrobił to specjalnie i znów przeze mnie. Jeszcze raz przepraszam kochanie.

Spuściłem głowę, ukrywając twarz w rękach. Kolejny raz płakała przeze mnie.
Nagle poczułem ruch i poczułem jak Promyczek przytula się do mnie.

— Przepraszam, kochanie. — wyznałem, po raz kolejny dzisiejszego dnia. Pocałowałem ją w czoło i uważając na ręce wtuliłem się w nią.

— W porządku. To nie Twoja wina, ja sama bym sobie nie wierzyła. — wyszeptała.

— Nie. Nie możesz tak myśleć, ufam Ci, jak nikomu innemu. W tedy przypomniało mi się pewne wydarzenie i obiecuje Ci, ze kiedyś opowiem o tym.

Ray nic już nie mówiła tylko mocniej się we mnie wtuliła.

Gdy byłem blisko niej, czułem, że jestem na miejscu i wewnętrzny spokój...

**********
Witajcie kochanie
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

Kochani bardzo bardzo bardzo dziękuje wam za tak piękna liczbę wyświetleń, jesteście najlepsi ❤️

"𝐙ł𝐚𝐦𝐚𝐧𝐚 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz