🥀~Rozdział 29~🥀

564 47 4
                                    

🥀~Galeria~🥀

Perspektywa Aidena

Dzisiaj nie było na szczęście korków ulicznych, naprawdę chciałem już wrócić do mojego miasteczka, gdzie wszyscy rozpoznają mój samochód i robią dla mnie miejsce.

Kątem oka spoglądałem na Ray, która nadal przyglądała się butom, które jej dałem. Szczerze Nie miałem pojęcia, że je jeszcze mam. Myślałem, że wszystkie rzeczy wyrzuciłem, które z nią miałem...

Westchnąłem cicho, po czym zaparkowałem na parkingu, przy jednej z największych galerii.

— Nie zgubimy się tutaj? — zapytała,a ja zmarszczyłem brwi.

— Ty tak na serio? — odparłem i nałożyłem okulary przeciwsłoneczne.

Wysiedliśmy oboje z samochodu, a Ray od razu do mnie podeszła, jakby naprawdę bała się, ze się zgubi.

— Nigdy nie byłam w tak dużych sklepach. — rozmarzyła się, gdy weszliśmy do środka.

Po kręciłem głową, czułem, że naprawdę może być ciężko. Poszliśmy najpierw do pierwszego sklepu, gdzie szatynka zaczęła chodzić między regałami.

W końcu po tylu zapewnieniach zaczęła sobie wybierać ubrania. Było to trochę komiczne, gdyby porównać Ray i inne dziewczyny, ponieważ promyczek wybierał bluzy i koszulki z różnymi wzorkami i postaciami z bajek, a nie rozcięte spodnie z dziurami i wielkimi dekoltami.

Usiadłem przez przebieralnią i czekałem na Ray.  Po dziesięciu minutach zobaczyłem jak wybrała dwie koszulki, trzy bluzy i dwie pary spodni.

— Nie zamało? — zapytałem zaciekawiony, gdy odkładała pozostałe rzeczy. Czułem, że wybrała najtańsze.

— Nie chcę, żebyś przepłacał, a tyle mi naprawdę wystarczy. — odparła i lekko się uśmiechnęła.

W ziołem od niej rzeczy i ruszyłem do kasy i tak zamierzałem jej jeszcze kupić trochę rzeczy, ale nie musiała o tym wiedzieć.

Niestety kolejka do kasy była strasznie długa, razem z Ray zajęliśmy swoje miejsce i czekaliśmy na swoją kolej.

— Aiden, patrz. — odparła po chwili szatynka, a ja spojrzałem w tamtym kierunku i lekko się uśmiechnąłem.

Promyczek wzięła łapcie w puchate króliki, a mi się chciało śmiać. Była naprawdę uroczo-dziecinna.

— Weź sobie. — zachęciłem ją.

— Naprawdę? — dopytała z niedowierzaniem.

— Pewnie. — wzruszyłem ramionami.

— Dziękuje. — w tym momencie w końcu widziałem jej pełny uśmiech.

W końcu nadeszła nasza kolej i mogłem zapłacić
za zakupy. Nie był to dla problem, w końcu miałem cel na co będę wydawać pieniądze, nagromadzone na moim koncie.

— Jeju dziękuje, to jest śliczne. — wyznała po chwili Ray, a ja pokręciłem głową.

— Nie ma sprawy, a teraz chodź. Zjemy coś. — odparłem i pokierowałem dziewczynę w stronę pizzerii.

Zajęliśmy miejsca przy oddalonym stoliku,po czym spojrzałem do karty. Lubiłem sam przygotować sobie obiad, ale chciałem zrobić przyjemność szatynce, która zza chwytem przyglądała się miejscu, jakby chciała wszystko zapamiętać.

Po kilku minutach podeszła do nas znudzona kelnerka, a ja ledwo powstrzymywałem się, żeby do niej czegoś nie powiedzieć.

Płomyczek postanowił mi zaufać i sam mogłem wybrać nasze jedzenie. Miałem nadzieję, że na nic nie jest uczulona. Gdybym chciał mógłbym mieć wszystkie informacje o niej, ale wiem, że to by się nie zbyt dobrze skończyło.

Bo warto ufać drugiej osobie....

*********
Witajcie kochani
Kolejna część dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek.❤️

"𝐙ł𝐚𝐦𝐚𝐧𝐚 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz