🥀~Rozdział 8~🥀

744 54 2
                                    

🥀~Korytarz~🥀

Perspektywa Aidena

Kiedy ludzie zaczęli się schodzić, postanowiłem ruszyć do miejsca, gdzie zniknęła Ray.
Przecisnąłem się przez tańczących ludzi i w końcu dotarłem do korytarza.

Pomieszczenie było przygaszone, tylko nie wiele lamp się świeciło. Zaczynało mi się to nie podać, jednak ruszyłem dalej.

Jednak nie udało mi się dojść do końca, ponieważ znów wpadłem na tą dziewczynę. Nie wiedziałem, dlaczego tak często ją widuje. Nie wierzyłem w żadne znaki, na niebie i inne miłosne bzdety.

Już dawno z tego wyrosłem. Gdyby nie patrzyć każdy kiedyś marzył o pięknej miłości i o innych drugich połówkach.
Życie w mafii nauczyło, mnie, że w kryzysowych sytuacjach mogę liczyć tylko na siebie, albo na braci.
Ten świat nie jest taki piękny, gdyby mogło nam się wydawać.
Rzadko jest szczęśliwe zakończenie, najważniejsze jednak jest to, żeby walczyć do końca, a nie jak los z nami zagra.

— Znów się spotykamy. — odparłem i spojrzałem na szatynkę.

Miała mokre włosy, co świadczyło, że nie dawno brała kąpiel. Chociaż tyle, że mają tutaj łazienkę. Nie po kojące było jednak to, że dziewczyna cała drżała. Była ubrana w poprzecieraną koszulę nocną, z krótkimi rękawami i mogłem się domyślić, że jej zimno.

Nie myśląc długo nad tym, zdjąłem swoją marynarkę i położyłem na jej ramionach.

Ray spojrzała na mnie tymi oczami, a ja dostrzegłem w nich bardzo znajomy błysk. Kiedyś gdy nie byłem tą osobą, którą się aktualnie stałem, miałem nadzieję, że wszystkim da się pomóc, jednak się myliłem..., nie da się wszystkim pomóc, gdy sami tego nie chcą.

— D-dziekuje. — wyszeptała. — Ale tobie może być teraz zimno.

— Nie martw się tym. Dlaczego nie jesteś cieplej ubrana lub nie leżysz w łóżku? Po wykąpaniu powinnaś się chwilę ogrzać, tym bardziej jak jest tutaj klimatyzacja. — odparłem i zmarszczyłem brwi, czekając na jej odpowiedź.

— Ja...— spuściła głowę, a jej dłonie opadły wzdłuż tułowia.

Podniosłem jej podbródek dwoma palcami, zmuszając tym samym, żeby patrzyła mi w oczy.

— Nie zrobię Ci krzywdy. Możesz mi...— przełknąłem na sekundę ślinę, bo dziwnie było mi wypowiedzieć słowa, których dawno nie mówiłem. — Możesz mi zaufać.

W jej oczach na moje słowa dostrzegłem łzy, nie wiedziałem co się dzieje, czy powiedziałem coś złego, ale była to dziwna reakcja.

— Mam tylko to ubranie, do snu. — wyszeptała, a ja zmarszczyłem brwi. — Nie mam kocyka, ani pościeli...

Zrobiło mi się jej żal. Ja w porównaniu do niej miałem wszystko, to nie znaczy, że jestem rozkapryszony. Żeby nawet nie miała kocyka?
A druga rzecz była zastanawiająca, dlaczego tutaj mieszka..., nie widziałem, żeby była prostytutką. Nawet na taką nie wygląda..., jest strasznie blada i krucha. Mam obawy co z nią robią.

Dziewczyna chciała coś jeszcze powiedzieć, ale z korytarza nagle wyłonił się pijany mężczyzna, na co prychnąłem. Nie rozumiałem takich osób, dla nich najważniejsze to się schlać i nic nie pamiętać.

Ray jednak cała się spięła i trochę przesunęła się do mnie. Było to zaskakujące, ale po tym jak pijaczyna podniósł wzrok na nas, a szczególnie na szatynkę, nie wróżyło to nic dobrego.

— Ooo..., czyli dobrze trafiłem. — wybełkotał, a później chwiejnym krokiem zaczął iść w naszą stronę. — Facet ja ma karnet i umówioną godzinę, więc... teraz ja się wyżyje.

Zmarszczyłem brwi i spojrzałem na dziewczynę, która zaczęła cała się trząść i przy dobrym spojrzeniu można było dojrzeć jej łzy.

Nie wiedziałem co ten pijak, chcę od niej, ale na pewno nie dam mu jej skrzywdzić. Czułem, że to będzie moją zgubą w nie dalekiej przyszłości...

*********
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐙ł𝐚𝐦𝐚𝐧𝐚 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz