🥀~Rozdział 26~🥀

575 46 0
                                    

🥀~Witam u mnie~🥀

Perspektywa Ray

Tak strasznie się bałam, gdy słyszałam strzały, myślałam, że mój próg strachu już się uodpornił, jednak byłam w błędzie.

W tamtym momencie naprawdę ufałam Aidenowi, byłam naprawdę mu wdzięczna, że mnie wydostał z tego strasznego miejsca.

Aktualnie siedziałam na łóżku lekarza i zaczęłam się lekko denerwować. Nie byłam nigdy w takiej klinice, zwykle gdy miałam coś złamane Pan Thomas mi pomagał.

— Dobrze, więc Ray...— zwrócił się do mnie, a ja cała zesztywniałam. — Ściągnij koszulkę to Cię przebadam.

Na jego słowa cała zbladłam, tak strasznie tego nie chciałam. Wiedziałam, że już jestem sporym kłopotem dla mężczyzny, ale wolałabym, żeby Pani doktor mnie zbadała.

Spojrzałam na niego ze strachem, gdy zaczął się do mnie zbliżać. Wzrok starałam się wyszukać Aidena i wypłacać, żeby mnie nie badał.

— Czemu ona tak się boi? — zapytał z irytacją mój doktor.

— Zostawisz nas na minutę? — poprosił mężczyzna.

Lekarz wyszedł z prowizorycznego gabinetu i zostałam sama z Aidenem.

— Promyczku. — westchnął, a ja skupiłam na niego wzrok. — Nie bój się go, Raul nie zrobi Ci krzywdy. Mam zostać z tobą?

— Ale ja się... — zaczęłam, bo nie wiedziałam, jak mu to powiedzieć.
Spuściłam wzrok i zaczęłam bawić się palcami. — Trochę się wstydzę.

— Nie masz się czego wstydzić. — odparł od razu i pogłaskał mnie po włosach.

Po kilku minutach przyszedł do nad Pan Raul i zaczął mnie badać.

Kiedy już mnie przebadał, od razu nałożyłam koszulkę i wlepiłam wzrok w podłogę.

— Dobrze więc...., nie mam zbyt dobrych wiadomości dla was. — odparł. — Ray masz naprawdę straszne te siniaki, powinnaś odpocząć, bo inaczej może się to dla Ciebie źle skończy.

Pokiwałam głową i przeniosłam wzrok na mężczyzn. Zaczęli mówić o swoich sprawach, a ja nie za bardzo wiedziałam o co chodzi.

— Chodź zbieramy się. — odparł w końcu Aiden, a ja podniosłam się i stanęłam obok niego.

— Dziękuje Panu. — wyszeptałam.

— Nie ma sprawy. — machnął ręką. — Przyjaciele Aidena są moimi.

Przez chwilę zastanawiałam się nad jego słowami. Naprawdę uważał mnie za przyjaciółkę? Było to naprawdę miłe.

Razem z Aidenem ruszyliśmy do jego samochodu i odjechaliśmy w znanym mężczyźnie kierunku.

— Teraz naprawdę musisz na siebie uważać, a ja będę tego pilnować. — wyznał, gdy zatrzymaliśmy się przed prześlicznym domkiem.

— Naprawdę mogę z tobą zostać? — zapytałam nadal w to wszystko nie wierząc.

— Jeśli nie będziesz próbowała mnie okraść, czy inne głupie rzeczy, które Ci się na rodzą w swojej głowie, to możesz spokojnie tutaj być. — powiedział i wyszedł z auta.

Zrobiłam to samo i od razu ruszyłam za mężczyzna, który już wchodził do domu.

— A więc witam u mnie. — oznajmił, a ja leciutko się uśmiechnęłam.

Od razu ściągnęłam skarpetki, żeby mu nie na budzić.

— Co robisz? — zmarszczył brwi.

— Nie chce Ci tutaj na budzić. — wyjaśniłam.

— Jutro jak po jedziemy na zakupy od razu jedziemy po buty dla Ciebie.

— Ale ja nie...

— Nie denerwuj mnie nawet takimi słowami. — wysyczał, a ja pokiwałam głową.

Mężczyzna poprowadził mnie na górę, gdzie znajdowały się różne pomieszczenia. Jednak ja podziwiałam cały budynek. Było tutaj naprawdę pięknie.

— Tutaj jest Twoja sypialnia. — wyjaśnił i wszedł do pomieszczenia.

Było naprawdę niezwykłe. Nigdy nie miałam takiego pomieszczenia i mebli.

— Naprawdę? — zapytałam i nie pewnie usiadłam na łóżku.

— Tak, poczekaj przyniosę Ci ubrania na zmianę. — odparł i zostawił mnie samą. Bałam się trochę, że mogę się zgubić tutaj..

Nawet nie wiem, w którym momencie zamknęły mi się oczy i odpłynęłam w głęboki sen...

*********
Witajcie kochani
Kolejna część dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐙ł𝐚𝐦𝐚𝐧𝐚 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz