🥀~Rozdział 37~🥀

522 45 2
                                    

🥀~Rozmowa z mamą ~🥀

Perspektywa Ray

Spojrzałam na kobietę, która przeniosła na mnie wzrok i nie miałam pojęcia co mam zrobić. Nigdy nie byłam w takiej sytuacji.

Spuściłam wzrok na moje skarpetki, które podarował mi Aiden i czekałam co się stanie.

Usłyszałam stukot obcasów i zamknęłam oczy. Byłam naprawdę pewna, że zacznie na mnie krzyczeć, że nie powinno mnie tutaj być, że mam się wynosić..., ale zrobiła całkiem coś innego. Przytuliła mnie tak po prostu.

Było w nim coś innego, to nie był przytulas z braćmi, tylko taki od mamy... Wtuliłam się w kobietę, która była ode mnie o kilka centymetrów wyższa.

— Tak mi przykro,moje dziecko. — wyznała, kiedy mnie puściła.

— Ja..., dzięki Aidenowi, w końcu wiem jak wygląda świat. — wyszeptałam, gdy przenieśliśmy się do ogromnego stołu.

— Teraz będziesz z nami bezpieczna. — mówiąc to złapała mnie za rękę i lekko pogłaskała. — Musimy Cię, skarbie podtuczyć, jesteś strasznie chudziutka.

— I tak, mamo nabrała kształtów, gdy pierwszy raz się zobaczyliśmy była strasznie chuda. — wyznał, po chwili Aiden, który się do nas przysiadł i pocałował mnie w policzek.

Zarumieniłam się, nadal nie mogłam się przyzwyczaić do tych drobnych gestów.

— Jesteś naprawdę dobry synu. Cieszę się, że porzuciłeś przeszłość. — odparła kobieta.

Mężczyzna na jej słowa spiął się, ale nic nie powiedział. Czułam, że darzą się szacunkiem i miłością rodzinną, której ja nigdy nie doświadczyłam...

Byli naprawdę do siebie podobni, niczym dwie krople wody....

Perspektywa Rogera

— Mamy ich? — zapytałem, gdy schodziłem do piwnicy.

— Tak, szefie. Łatwo było ich złapać. — odparł jeden z moich ludzi.

Pokiwałem głową i wszedłem do pomieszczenia, gdzie czekały na mnie jedna osoba, które mogłyby mi wiele ułatwić.

— Witam, witam Pani Smift. — wyznałem i szyderczo się uśmiechnąłem.

— Oddam wam te pieniądze za narkotyki. — zaczęła kobieta.
Pokręciłem głową, po czym złapałem ją za szyję.

— Jeśli chcesz kolejną działkę, powiedz mi teraz wszystko o swojej kochanej siostrzenicy. — warknąłem i puściłem jej szyję.

— Nic o niej nie wiem, oddałam tego bachora, gdy miała może z dwa latka. — odparła i wzruszyła ramionami.

Zacisnąłem pięści i próbowałem się uspokoić, żeby nie zabić tej kobiety.

— Jeśli będziesz ze mną współpracować to dostaniesz zapas narkotyków. — odparłem, a oczy kobiety się za świeciły.

Uśmiechnąłem się, po czym wyszedłem z pomieszczenia. Od razu dołączył do mnie mój człowiek.

— Po co, szefowi ona? — szepnął, a ja że miałem dobry humor postanowiłem odpowiedzieć.

— Bo nasza mała szatynka, dawno nie widziała ciotki. — zaśmiałem się.

Kochałem mścić się na takich ludziach jak Aiden, czy ta bezbronna i nic nie warta Ray. Sprawiało mi to czystą przyjemność widzieć jak upadają i łamią się...

*******
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐙ł𝐚𝐦𝐚𝐧𝐚 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz