🥀~Rozdział 39~🥀

494 45 2
                                    

🥀~Strzelanina~🥀

Perspektywa Aidena

Coś było nie tak, czułem to całym sobą i naprawdę musiało być na rzeczy.

Kobiety moich braci przyjechały nad ranem, przez co nie miałem czasu porozmawiać o tym z nimi. Jeszcze bardziej nie podobało mi się, że zaczęły obgadywać Ray.

Ja wiedziałem, ze tak będzie. Po tym co się stało nie dawno, wszyscy stali się ostrożniejsi, ale to nie był powód, żeby od razu na nią naskakiwać.

W salonie, bo tutaj postanowiliśmy wszyscy się zgromadzić, próbowałem uspokoić Promyczka.

— Ray, możesz nam powiedzieć, czym się zajmowali Twoi rodzice? — zaczęła Larisa, a ja ledwo się powstrzymywałem, żeby czegoś nie palnąć jak ona.

— N-nie pamiętam, była w tedy mała. Wiem, że taty często nie było w domu, a mama...— zaczęła drżącym głosem.

— Porzuciła Cię? — zakpiła Laila.

Szatynka już nic się nie odezwała, tylko podkuliła do siebie nogi. Dobrze, ze nie było mojej mamy, która razem z Penny wybrały się na zakupy.

— Dość. — warknąłem. — To że popełniłem błąd, nie oznacza, że możecie karać Ray. Ona nie jest niczemu winna. — ryknąłem i spojrzałem ostrzegawczo na nie.

Bracia również mięli to samo zrobić, ale nagle w tym samym momencie, jakby czas stanął. Przez okno balkonowe wleciał kamień, tym samym rozbijając szybę.

Jak przez mgłę pamiętam piski kobiet i wrzaski mojego brata. Obróciłem kanapę, za którą schowałem się ja i przerażona Ray, a reszta, po ukrywała się w zakamarkach.

Po kilku sekundach rozległa się strzelanina, a ja odruchowo przytuliłem do siebie Ray, która cała dygotała jak galareta.

Kiedy wszystko ustało, chciałem jako pierwszy się wychylić, ale uniemożliwia mi rękę szatynki.

— Oni na pewno tam są. — wyłkała.

— Myślę, że nie. Uspokoiło się. — odparłem ze wzruszeniem.

— Nie możesz tam iść. — upierała się przy swoim, a ja wywróciłem na to oczami.

— Nic mi się nie stanie. — warknąłem, bo musiałem jak najszybciej działać, żeby sprawcy nie uciekli.

— Aiden zaufaj mi, jak ja tobie. — odparła, a ja już miałem dość. Wszystko przez adrenalinę, która krążyła w moich żyłach.

— Ray, ja nie mogę tak chować i bać się wszystkiego jak ty! — wyrwało mi się, przez co w jej oczach zobaczyłem ból i mogłem usłyszeć trzask jej i tak złamanego serca.

Szatynka, jakby nigdy nic wstała i pobiegła na środek domu. Nie wiedziałem o co jej chodzi, ale gdy usłyszałem strzał i głośny huk. Zrozumiałem co się stało.

Z bijącym serce próbowałem podejść do źródła hałasu, ale powstrzymał mnie w tym Drake z pistoletem.

Chcąc nie chcąc musiałem zacząć strzelać do oprawców, którzy zaczęli wchodzić do domu. Jednak cały czas bałem się, że przeze mnie Ray co się stanie....

*********
Witajcie kochani
Kolejny rozdział dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za czytanie i dawanie gwiazdek. ❤️

"𝐙ł𝐚𝐦𝐚𝐧𝐚 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz