🥀~Rozdział 22~🥀

585 44 2
                                    

🥀~Wyciągnę Cię stąd ~🥀

Perspektywa Aiden

Próbowałem się ze wszystkich sił jakoś uspokoić, żeby nie skierować swojego gniewu na Ray. Nie chciałbym jej jeszcze bardziej przestraszyć i tak już była przerażona.

Zamknąłem drzwi, tak, żeby nikt nie wszedł, po czym ukląkłem przy niej i założyłem zbłąkany kosmyk włosów za jej ucho.

Z tego co pamiętałem,dziś mogła w końcu wsiąść kąpiel.
Ja nie wiem o co chodzi z tym grafikiem, który otrzymałem od nowego szefa. Było w nim zawarte, co może w danym dniu robić szatynka. Nie podobało mi się to w cale i obiecałem sobie, że jako pierwszy się z tym człowiekiem rozprawie.

— Ray...— zacząłem ostrożnie. Musiałem tak dobrać słowa, żeby nie poczuła się bardziej dotknięta. — Po mogę Ci z ranami, ale dziś jest dzień, w którym...

— W porządku. — wyszeptała, a ja lekko się uśmiechnąłem, bo już myślałem, że będzie stawiać opory.

Odsunąłem się trochę od dziewczyny, po czym zacząłem się przyglądać, jak powoli w staje.

W ostatniej chwili udało mi się ją złapać przed upadkiem, gdy chciała postawić krok na przód.
Wziąłem ją w stylu panny młodej, bo już wiedziałem, że sama o własnych siłach nie będzie w stanie iść.

— Aiden..— pisnęła i leciutko się we mnie wtuliła.

— Pozwól sobie pomóc. — odparłem i ruszyłem do łazienki, która znajdowała się na parterze.

Ray na początku się opierała, jednak gdy byliśmy na schodach odpuściła.

Gdy byliśmy na miejscu odstawiłem ją i przyglądałem, jak znika za drzwiami. Nie byłem pewny czy mam jej przynieść coś, ale w końcu postanowiłem po prostu na nią czekać.

Wszystko byłoby w porządku, gdyby nie to,że Ray nadal nie wychodziła, a minęła dobra godzina. Ja wiem, że nie powinno się pospieszać kobiet, ale zaczęło mnie to niepokoić.

Kiedy nikt mi nie odpowiedział, gdy zapukałem, postanowiłem wejść do środka. Otworzyłem drzwi, bo jak się okazało były otwarte i w moje oczy od razu rzuciła się sylwetka dziewczyny.

Siedziała na kafelkach i znów cicho płakała. Umyte włosy przyczepiły się do jej bladej twarzy, przez co wyglądała na bardziej kruchą.

Westchnąłem cicho, po czym udało mi się odszukać apteczkę i wyjąłem potrzebne rzeczy do odkażenia ran.

Ray od razu podniosła na mnie wzrok i patrzyła na każdy mój ruch. Nie powiem było to irytujące, jak za każdym razem przy zmianie wacika wlepiała we mnie swoje tęczówki.

Kiedy w końcu udało mi się skończyć przyklejanie ostatniego plastra, westchnąłem z ulgą.

— Przepraszam. — odparła Ray,gdy się podnosiłem, żeby schować apteczkę.

Zmarszczyłem brwi i na nią spojrzałem. Nie miałem pojęcia, o czym mówiła.

— Jestem tylko dla Ciebie problemem. Mógłbyś wiele rzeczy robić w tym czasie, niż mną się opiekować. — naprostowała, a mi znów powróciło to głupie współczucie.

— Ray...— powiedziałem i usiadłem obok niej. — Gdybym miał ciekawsze rzeczy,to by mnie tutaj nie było. Już mówiłem nie jestem tylko twoim ochroniarzem, ale mogę być...., przyjacielem.

Szatynka przytaknęła, po czym nie pewnie położyła swoją głowę, na moim ramieniu.

— Mógłbyś dziś ze mną zostać? — wyszeptała sennie, a ja spojrzałem na nią kotem oka.

— Zostanę. — powiedziałem również cicho co ona. — Wyciągnę Cię stąd...

Czułem, że tych słów już nie usłyszała, ale ja wiedziałem, że za niedługo je spełnię.

Uświadomiłem sobie w tamtym momencie, jedną ważną rzecz..., ona miała tak samo złamaną duszę jak ja...

**********
Witajcie kochani
Kolejna część dla was. Mam nadzieję, że wam się spodoba. Przepraszam za błędy. Bardzo bardzo dziękuje za gwiazdeczki i czytanie.❤️

"𝐙ł𝐚𝐦𝐚𝐧𝐚 𝐝𝐮𝐬𝐳𝐚"Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz