TOM 2: Rodział 30(Świąteczny speciał)

52 4 2
                                    

Trzy lata później(24.12)
P.O.V. Willow

- Mamo! Kiedy będziemy mogli iść do cioć i wujków? - Zapytał mnie mój 3 letni syn, Carl. Popatrzyłam nie niego oraz na mojego drugiego syna, Fred'a. Obaj mieli na sobie ubrany elegancki strój, garnitur.

- Za chwile, musimy jeszcze poczekać na waszych kuzyna oraz ciotkę, wujków oraz na waszą babcie - Odpowiedziałam z uśmiechem na twarzy. Widzicie, dużo się zmieniło od narodzin moich dwóch aniołków. Elizabeth oraz Michael z Ennard'em i Nick'em się wyprowadzili. Elizabeth rozstała się z Puppetem ale nadal się dogadują. Liz znalazła sobie innego faceta z którym od 5 miesięcy jest w związku małżeńskim (Bo teraz Liz na oko ma około 20 lat) On wie że nie żyjemy ale dochowuje to w tajemnicy. Wcale nie zagroziłam mu nożem. Liz jest również w ciąży. Michael wraz ze swoim synem oraz Ennardem dają sobie jakoś radę, choć ostatnio często się ze sobą sprzeczają. Jednak C.C. i Parker nadal są razem. Ba, są nawet narzeczonymi. C.C i ja sprzedaliśmy nasz biznes bo nie dawaliśmy rady po tym jak ja musiałam zająć się bliźniakami a C.C sam nie dawał sobie rady. Tata oraz Mama są ze sobą na lini ,,Nienawidze cię ale przy wnukach będę dla ciebie miły" czy jakoś tak. Ja natomiast pozostałam taka sama tylko że wyglądałam już na 16 latke. Night i Gold razem ze mną wychowują dzieci.
- Ej Willow! Liz i Mike zaraz będą! - Krzyknął C.C. Wyjrzałam za okno i zobaczyłam dwa samochody które parkowały na pojeździe. Dopiero teraz zdałam sobie sprawe że jeszcze się nie przebrałam. Szybkim krokiem udałam się do mojego i moich narzeczonych pokoju. Wygrzebałam z szafy jakiś strój świąteczny i szybko go na siebie założyłam. Strój wyglądał tak:

(Zdjęcie z google)- Już jesteśmy! - Usłyszałam głos Liz z dołu

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

(Zdjęcie z google)
- Już jesteśmy! - Usłyszałam głos Liz z dołu. Ubrałam na szybko jeszcze buty na małym obcasie i rajstopy białe po czym zeszłam na dół. Na dole byli już wszyscy i wyglądali jakby czekali na mnie. Night, Gold, Nick oraz Ennard byli w swojej ludzkiej postaci.
- Okej gotowi? - Zapytał tata.
- Nie czekamy na mame? - Zapytałam zdziwiona.
- Tego roczne święta spędza z tym swoim nowym mężem - Odpowiedział. Skinełam głową że rozumiem i po chwili wszyscy wyszliśmy i zaczeliśmy się kierować w strone Cricus Baby Pizza world oraz Toy Freddy Pizzeria. Ten dom strachu został zamknięty bo ktoś złożył skargę że on i jego brat prawie dostali zawału. Od tamtej pory wszyscy stwierdziliśmy że będzie to miejsce ,,Mieszkalne".
Po 20 minutach byliśmy już w Pizzeri. Powitało nas przyjaźnie wystrojone wnętrze.
- No dobrze, a więc Ja, Mark oraz Michael i Ennard mają pomóc jeszcze w dekoracjach, tak - Zapytała mnie Liz.
- Tak, wszyscy inni mieli pomóc w kuchni. Ja miałam się zająć dziećmi - Dodałam. Tak, miałam się zająć dziećmi. Kilka animatronów stwierdziło że chcą kogoś kim mogą się opiekować i nie mieli na myśli dzieci co widzieli gdy występowali. Więc ja oraz Mike budowaliśmy animatroniki wyglądające jak połączenia animatroników którze te dzieci chcieli mieć. A więc tak oto powstały takie dzieci:
- Amilia, dziecko Mangle oraz Toy Chi
- Ivan, dziecko Foxy'ego oraz Freddy'ego
- Amelika, dziecko Toy Bonnie'go oraz Toy Freddy'ego
- Risa, dziecko Lolbit oraz Funtime Foxy'ego
- Casper, dziecko Funtime Freddy'ego oraz Bon Bon'a.
(Media jeśli chcecie wizualizacje i tak, są w formie ludzkiej)
Rozeszliśmy się w swoje strony i każdy zaczął robić swoje. Poszłam wraz z synami do części ,,mieszkalnej". Tam zobaczyłam Chice która próbowała ogarnąć sytułacje z dziećmi. Choć ona sama z Bonnie nie chcieli mieć dzieci to była świetna w zajmowaniu się nimi.
- Ciocia Chi! - Krzykneli moi synowie i podbiegli ją przytulić
- Ah, hejka Fred i Carl. Heja Willow - Odpowiedziała oddając przytulasa.
- Ciocia Willow już przyszła! - Krzykneła Risa. Maluchy podbiegły do mnie ściskając moje nogi.
- Cześć dzieciaki, jak tam u was? - Zapytałam.
- Wszystko jest okej! Nauczyłam się nowej piosenki! - Powiedziała Amelika.
- A ja układu tanecznego do niej! - Dodała Risa.
- To dobrze. Okej co powiedzie na to że zagramy w chowanego? - Zaproponowałam. Wszystkie dzieciaki skineły głową na tak.
- No dobrze to szybko się chowajcie bo macie na to tylko 10 sekund! - Powiedziałam i zamknełam oczy zaczynając odliczać.
- 3,2,1! Pałka, zapałka, dwa kije, kto się nie schował ten kryje! - Krzyknełam i zaczełam ich szukać. Najpierw znalazłam Amilie, następnie Casper'a, Amelike, Carl'a, Ivan'a i Fred'a. Nie mogłam znaleść Risy.
- Risa, wygrałaś! - Krzyknełam i ta wyszła za Chicki.
- Sprytna kryjówka - Powiedziałam. Chwile jeszcze pograliśmy gdy nagle weszła Liz.
- Willow, zbieraj dzieciaki, wszystko gotowe - Powiedziała i wyszła.
- No dobrze dzieci, kto jest gotowy na rozpoczęcie świąt? - Zapytałam, choć znałam odpowiedź. Wszystkie dzieci, oprócz moich synów, pobiegły na dół do swoich rodziców wraz z Chicą. Złapałam moich chłopców za ręcę i następnie również zeszłam. Nadole zobaczyłam przepięknie udekorowaną chionkę, sale oraz wszystkich w ładnych ubraniach. Każdy był w ludzkiej postaci, sprawa Wolfie bo to ona coś tam majstrowała z ,,Magią" jak ona to nazywa. Ale wracając, gdy wszyscy byliśmy już na dole zaczeła się cała magia.
*Skip Time, czas otwierania prezentów*
Ustaliliśmy że w tym roku, pieniądze które możemy wydać na jedną osobe to max. 40 zł. Wszyscy byli zadowoleni z prezentów. Nie powiem co komu kupiłam bo za dużo czasu by to zajeło. Ważne że byli szczęśliwi. Podczas gdy nikt nie patrzył odeszłam z moimi partnerami i synami na bok i wręczyłam im małe pudełeczko.
- Zajrzyjcie do środka - Powiedziałam cicho. Pudełko otworzył Gold i wraz z Night'em nie mogli uwierzyć co znaleźli w środku.
- Ty naprawde.... - zaczął Night,
- Jesteś w ciąży? - Dokończył Gold. Skiwbełam głową na tak.
- Mamo, co to znaczy ciąża? - Zapytał mnie Fred.
- To znaczy że za kilka miesięcy będziecie mieli młodsze rodzeństwo - Odpowiedziałam. Moje Aniołki uściskali moje nogi.
- Ej! Night! Gold! Będziecie pić?! - Krzyknął z daleka Mark. A no tak, zapomniałam że teraz miała być ,,mini" imprezka. Każdy z chłopaków, oprócz dzieci, zaczął pić flaszke i rozmawiać. Za to panie zaczeły pić wino. A tak na serio to tylko Chi, Toy Chi, Cassady i Ballora bo Ja i Liz niemogłyśmy z wiadomych przyczyn a Cricus Baby i Bonnet nie chciały.
- Dobra ja idę uśpić dzieci, zanim oni im nie pozwolą - Pokazując na męską część ,,rodzinny". Aktualnie moi narzeczeni gawędzili z Mark'iem a C.C. razem z Parkerem podbijali parkiet. Reszta albo rozmawiała, albo piła lub podbijała parkiet jak C.C z Parkerem.
- Dobra ale weź zaraz wracaj bo znając ich to oni zaraz coś odjebią - Powiedziała Liz patrząc jak ojciec stwierdzil że zajebistym pomysłem będzie rozbić bombke z choinki butelką po piwie.
- Będę za kilka minut. Weź Liz sprzątnij to szkło ja cię bardzo prosze, zanim ktoś w to wdepnie - Powiedziałam. Eli tylko skineła głową. I poszła szukać szufelki i zmiotki. Weszłam na góre do dzieci, bo tam je zagoniliśmy po tym jak chłopaki zaczeli pić. Otworzyłam drzwi i weszłam do pokoju a tam dzieciaki zbudowały namiot.
- Oh hejka ciociu! - Powiedział Casper po zauważeniu mnie.
- Witam ponownie Casper, wydaje mi się że to pora na sen - Powiedziałam. Usłyszałam jedynie jęki niezadowolenia.
- Jak chcecie możecie spać w namiocie, tylko śpijcie - Powiedziałam ponownie.
- Dobrze ciociu, chodzcie, przebierzmy się w piżamy! - Powiedział Ivan. Jest on jakby liderem drużyny dzieciarni. Pomimo iż to Carl jest najstarszy to wszyscy zdecydowali że to Ivan będzie liderem a Carl jego zastępcą. Wszyscy przebrali się w piżamy oprócz moich synów bo oni ciuchów nie mieli.

- No dobrze to dobranoc - Powiedziałam wychodząc z ,, Mieszkania" ale usłyszałam tylko ciche pochrapywania. Zeszłam na dół a tam miałam małą niespodziankę. Mianowicie, chłopacy przez te kilka minut co mnie nie było zrobili sobie konkurs kto najwięcej zdoła wypić i teraz mieliśmy tutaj kilka ,,zgonów". Jedynymi co jeszcze jako tako żyli byli tylko Puppet(w swojej ludzkiej wersji, nie duchowej) ojciec, oraz Cassady która dołączyła do nich. Reszta to albo zgony, albo zbyt pijani by się porozumiewać.
- No dobra, która pomaga mi ich zanieść do ich pokoi? - Zapytałam patrząc na zgony.
- Ja się zajmę Toy'ami - Powiedziała Toy Chi.
- Ja się zajmne z mojej bandy - Powiedziała tym razem oryginalna Chi.
- My zabierzemy Funtime'ów - Powiedziała Cricus Baby. Każda zaczeła zabierać albo zgona, albo pijanego. My z Liz stwierdziłyśmy że pomożemy najpierw z innymi. I tak oto około 30 minut później została na dole tylko moja rodzinka. Wszyscy już solidnie spali na materacach. Jedynie ja i Liz jeszcze nie spałyśmy gawędząc o różnych kobiecych sprawach.
-

Powiedz Willy, czemu nie chciałaś wina - Powiedziała w pewnym momencie Liz.
- Oh, nie chciałam bo jestem w ciąży - Odpowiedziałam.
- Rozumiem, choć się przespać. Rano będzie trzeba im pomóc okięłznać kaca - Powiedziała Eli i obie położyłyśmy się obok swoich partnerów i zasnełyśmy.
********************************
Słów: 1381( bez notatki)
Ahh! Wesołych świąt kochani! Oto powracam z nowym Tomem książki ,,One Of Us". Potraktujcie to jako prezent ode mnie na święta. Miłych świąt wam życzy
~ Wolfie

One of us || FNAF Afton Family ||Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz