Part 63

89 5 3
                                    

Hej kochani. Przepraszam was, że musieliście tak długo czekać. Wena nie pomaga, wiem kiepskie wytłumaczenie i ostatnio ciężko mi się pisze. Dziękuję wam za cierpliwość i zapraszam do czytania.


~Ogron ~
Nie wiem co robić. Gdy tylko wróciłem do naszego pokoju, powtórzyłem chłopakom wszystko co usłyszałem. Roxy w to nie wtajemniczaliśmy, lepiej dla niej by nie wiedziała, już i tak ma sporo na głowie. Po długich sporach i sprzeczkach ustaliliśmy, że jedynie co możemy zrobić to czekać i obserwować. Nie jestem przekonany czy to najlepszy pomysł ale innego nie mamy. Razem z Ro trenujemy ( czyli pomagamy i dajemy wskazówki) w rzucaniu do drewnianych i metalowych tarcz, rzucanie od sztyletów, zwykłych noży i innych ostrych przedmiotów po różne zaklęcia daleko dystansowe. ro ma lukę w pamięci, nic nie pamięta z ataku tej pijawki... może to i dobrze? Gdy tylko ona opuszcza pokój to my idziemy z nią... oczywiście z lekkim dystansem. Nie zamierzam słuchać jej kolejnych monologów w sprawie jej "przestrzeni osobistej", jak się wkurzy to potrafi mocno przywalić. Nie tylko my ją obserwujemy, strażnicy zamkowi, mieszkańcy... wszyscy nas obserwują, całą piątkę. Naprawdę, moja cierpliwość też ma granice.

Od conajmniej paru godzin Ro mówi o balu noworocznym, że chce na niego iść. Winx podobno też tam będą, nie ma co się dziwić tym damulkom. Próbuję ją odgonić od tego pomysłu, lepiej by skupiła się na walce. Mam dość co chwilę ją ratować z opresji. Nie jestem przecież jakimś księciem na białym koniu, co to to nie!

- Przecież już byłaś na balu.  Parę tygodni temu. U Morgany z okazji urodzin jej córki, jeśli dobrze pamiętam. Nie wystarczy? - spytałem

- Nie. Poza tym, wcale się wtedy nie bawiłam, byliśmy tam pod przykrywką by cię stamtąd wyciągnąć.  Nebula cię strasznie dręczyła. Ociągałeś się z powrotem, więc my musieliśmy to zrobić za ciebie.

- Nadal uważam, że zachowałaś się jak idiotka przychodząc tam. Miałem wszystko pod kontrolą. Jeszcze parę dni i uśpił bym jej czujność.

- Kłamca. - usłyszałem zgodne od trójki chłopaków, zdrajcy

- Ona ma trochę racji. Nie zaszkodzi nam się trochę zabawić. Kiedy ostatni raz byliśmy razem na jakiejś imprezie? 20 albo 30 lat temu? - rzekł Gantlos

- Nie pomagasz. - odparłem

- Sztywniak z ciebie. Jak tak dalej będziesz taki sztywny i oziębły to nigdy z Ro nie za... - powiedział Duman ale szybko mu przerwałem walnąwszy go w potylicę.

- Zamknij się, albo wyrwę ci ten niewyparzony język. - pogroziłem

- Czyli ty w ogóle nie zamierzasz... powinieneś brać ze mnie przykład.

- Jeszcze słowo a osobiście cię wykastruję. - zagroziłem patrząc na niego wzrokiem mordercy a ten uniósł ręce do góry w akcie poddania

- Nie  wiem jak wy ale ja idę do biblioteki. - powiedziała Ro i nie czekając na naszą zgodę wyszła z pokoju. Co ja z nią mam. Na szczęście nie musiałem za nią iść, wyczułem  czarodziejkę zwierząt obok niej więc jestem spokojny.

~Roxanne~

No za za drań. Jak on może? Nie będzie mi cały czas mówił co mi wolno a co nie. Nie jestem przecież małym dzieckiem. Razem z moją imienniczką udałyśmy się do biblioteki i tam razem przeglądałyśmy księgi i uczyłyśmy się.

 Razem z moją imienniczką udałyśmy się do biblioteki i tam razem przeglądałyśmy księgi i uczyłyśmy się

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.
Walka Z PrzeznaczeniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz