Koło 15:00 drzwi się otwierają i wchodzi rozpromieniona Roxy.... chyba zdała egzamin.
- Udało się. Mam powyżej oczekiwań z historii. 150 punktów na 100 możliwych! To niemożliwe! Bardzo ci dziękuję. Dzięki, dzięki, dzięki! - po tych słowach mocno mnie przytuliła. Bardzo zdziwił mnie ten gest. Wtem zobaczyłem jednego z kumpli James'a, który skradał się by porwać Roxy. Chciałem ją ostrzec ale ona tylko zrobiła potrójny piruet w powietrzu i rzuciła w niego kulą ognia ( zrobiła to zapewne instynktownie bo nawet go nie widziała) a ten uciekł. Wow.
- Widzisz? Jak się odpowiednio skupisz to uda ci się wszystko. A co z resztą? - spytałem gdy już się trochę uspokoiła
- Resztę wyników poznam dopiero z tydzień w piątek. - odpowiedziała
- No dobra. A ciekawe czy poradzisz sobie z tym? - i rzuciłem na nią zaklęcie oszałamiające 6 poziomu
- AAAA! - krzyknęła Roxy, zaklęcie nią uderzyło, odrzuciło ją kawałek do tyłu i o dziwo wylądowała na kanapie To było trochę zabawne.
- A gdzie koncentracja? Spróbujmy troszkę inaczej.... może.... rozwścieczony niedźwiedź grizzly. - i wyczarowałem odpowiedniego niedźwiedzia
Z tym sobie całkiem nieźle radziła.... ale tylko przez dwie minuty. Niedźwiedź uderzył ją w tyłek łapą a ona zrobiła 10 koziołków do przodu i uderzyła w ścianę ( śmiesznie wyglądała gdy leżała do góry nogami).
- Hahaha! W życiu nie widziałem lepszego nauczyciela! - powiedział czyjś głos, odwróciłem głowę i zobaczyłem Rivena (chłopaka Musy). Zaraz... skąd on się tu wziął? Od kiedy tu jest?
- Dzięki Riven. - nawet on popiera moją naukę
- Słuchaj, jak twoja uczennica zapamięta lekcję, skoro ją znokautowałeś? - spytał Riven, Roxy z trudem próbowała się podnieść. Ups. Tym niedźwiedziem to ja sterowałem i wychodzi na to, że Riven ma racje.
- Ej, ja nie chciałem.... no wiesz... uderzyć tak mocno. - próbowałem się tłumaczyć drapiąc się lekko po głowie
- Nic mi nie jest. Nie martw się Riven. Jestem silniejsza niż się niektórym wydaje (tak jasne, a poprzednią noc płakałaś obwiniając się, że nie dasz rady. Chcę zobaczyć jak ty mnie niby pokonujesz). - to powiedziawszy wstała i zaczęła iść w moją stronę na chwiejnych nogach. Już miałem dać jej Kopniak Tygrysa gdy ona mnie uderzyła w podbródek. JAJĆ!
- Ej, to nie ładnie tak... - zatoczyłem się trzy razy i padłem na podłogę udając martwego. Wtem Roxanne wskoczyła na mnie, zablokowała mi ręce specjalnym zaklęciem i..... (zrobiła mi najgorsze tortury jakie mogłem dostać) zaczęła mnie łaskotać. A ja nieznoszę łaskotek.
- HAHAHA! Przestań.... hahaha..... to łaskocze.... hahaha! To... nie... fair! HAHAHA! TAK NIE MOŻNA! HAHAHA!!! - krzyczałem próbując się uwolnić
- Poddajesz się? - spytała i przez chwilę przestała mnie łaskotać
- Co? Mam się poddać? NIGDY! - zaprzeczyłem, kątem oka zauważyłem Winx, czarodziejkę zwierząt i specjalistów. Roxanne spojrzała na nie i one chyba już wiedziały co mają robić. Już po mnie.
- No to hop na wuja! - krzyknęła Roxanne i rzuciły się na mnie. I teraz wszystkie Winx, czarodziejka zwierząt Roxy i Roxanne mnie łaskotały. A specjaliści dusili się ze śmiechu widząc jak mnie tu torturują. To upokarzające i nie fair!
- Hej, to nie sprawiedliwe! Hahaha! Dość! Hahaha! Nie! Hahaha! Muszę złapać oddech! Zaraz tu nie wytrzymam! Hahaha! Hej... Ratunku! - krzyczałem między falami śmiechu, dobrze, że pozostali czarnoksiężnicy mnie nie widzą. Moja reputacja i szacunek przepadły by w mgnieniu oka.
- Poddajesz się? - spytała ponownie Roxanne
- Poddaję się, poddaję się, poddaję się!!!
Wreszcie koniec. Winx odeszły ze swoimi chłopakami, czarodziejka zwierząt też odeszła a Roxanne ciągle na mnie siedziała okrakiem. Nie radzę mnie łaskotać - jestem wrażliwy na nie odkąd pamiętam.
- Zasłużyłeś sobie. To była kara za te wszystkie twoje głupie dowcipy przeciwko mnie. - powiedziała uśmiechając się triumfalnie, już ja jej pokaże. Będzie mnie błagać o przebaczenie.
- Ach tak? No dobra, skoro tak bardzo lubisz łaskotki to je dostaniesz!
Jak na zawołanie Roxy od razu ze mnie zeszła i zaczęła uciekać. Szybko się oswobodziłem i zacząłem ją ścigać. Inaczej mówiąc : bawiliśmy się w Kotka i Myszkę. Gdziekolwiek się pojawiłem, tam ją znajdowałem. Czy to łazienka, sypialnia jej dziadków, jej pokój, salon.... W końcu złapałem ją w stajni. Niestety tam było trochę ślisko, poślizgnęliśmy się i padliśmy na górę siana. Tak się złożyło, że wylądowałem na niej i korzystając z okazji zemściłem się na niej łaskocząc ją.
- Hej... Hahaha! To nie sprawiedliwe ( całkiem sprawiedliwe)! Hahaha! To nie fair! Przestań! Hahaha hahaha! Dość! Hahaha!!!
- Poddajesz się? -spytałem nie przestając ją łaskotać i zadziornie się uśmiechając
- Poddaję się, poddaję się, poddaję się! LITOŚCI!!!!
- Ostrzegałem cię. Tak to się kończy gdy się ze mną zadziera. To Była łagodna kara, następnym razem nie będę miał do ciebie litości. Poznasz wtedy moją siłę. - zniżyłem się tak, że moje usta były tuż koło jej lewego ucha i szepnąłem do niej - Zapamiętaj to sobie mała Roxanko bo poznasz moją demoniczną moc.
Wstałem z niej, otrzepałem się z siana, odwróciłem się z zamiarem odejścia gdy usłyszałem jak do mnie krzyknęła
- I tak cię pokonam. Zobaczysz. Będziesz mnie błagał o litość.
- Czyżby? Cztery razy uratowałem ci życie. Czyli jesteś płętą kotku... - ledwie powiedziałem to słowo gdy ona rzuciła się na mnie i znów leżałem na ziemi a ona była nade mną i trzymała mnie tak, że nie mogłem się ruszyć. To trochę krępujące.
- NIe mów do mnie kotku! - powiedziała lekko zdenerwowana
- Dobrze, nie będę... - i zmieniłem miejsce. Teraz ja jestem nad nią a ona pode mną - ... kotku.
- Jeśli się pocałujecie to zwymiotuję. - powiedział czyjś głos, odwróciłem głowę i zobaczyłem .... Stellę?!
- Co? Nie nie nie... - i prędko odsunąłem się od Roxanne na odpowiednią odległość - Co tu robisz?
- Zapomniałam zabrać swojej torebki.... i usłyszałam jak się śmiejecie, więc.... chciałam sprawdzić co się dzieje. - odpowiedziała Stella
- Lepiej wracaj do swojego chłopaka, bo jak nie, to zamienię cię w bardzo, bardzo, bardzo brzydką ropuchę i nikt nie będzie cię mógł odczarować. - zagroziłem
- AAAAAAA!!!! - krzyknęła Stella i uciekła (Stella jest przewrażliwiona na punkcie swojej urody)
- No dobra, trening dzisiejszy uważam za zakończony (mimo, że w ogóle go nie było, ale odpuszczę jej dzisiaj). Idź zająć się swoimi sprawami, ja muszę jeszcze coś załatwić. - powiedziałem
- Jasne. - odparła i pobiegła do swojego pokoju.
16:45
Połączyłem się umysłowo z Anaganem, Gantlosem oraz Dumanem i wyjaśniłem im swój plan. Ten plan nosi nazwę Czarna Dziura. Plan B też ustaliliśmy (oczywiście Roxy nie może się o nim dowiedzieć bo byśmy mieli przechlapane, szczególnie ja), każdy dostał pewne zadanie. Gdy nadejdzie czas, wypełnimy je.
~ ~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Sorki, że tak późno ale nie miałam czasu by pisać. Miłego i już wkrótce następna część.
CZYTASZ
Walka Z Przeznaczeniem
FantasyRoxy miała normalne życie... do czasu gdy spotyka tajemniczego czarnoksiężnika i wszystko się komplikuje. Dawno skrywane tajemnice wyjdą na jaw, przyjaciel okaże się wrogiem a wróg przyjacielem. Kim jest tajemniczy czarnoksiężnik i co go tak naprawd...