Part 3

845 31 10
                                    

17.09.2015

            Auł, moja głowa. Normalnie wszystko mnie boli. Powoli otwieram oczy, widzę rząd łóżek, na mojej ręce są bandaże i podłączona kroplówka i jestem w stroju szpitalnym dla chorych. Czyli jestem w szpitalu. Ciekawe jakim cudem przeżyłam? Jak się stamtąd wydostałam? Ile byłam nieprzytomna i którego dzisiaj mamy?

- Widzę, że się panienka obudziła. - powiedział czyjś głos. Odwróciłam się i zobaczyłam pielęgniarkę. Na oko 23 letnia, brunetka, jasna cera i zielone oczy.

- Przepraszam bardzo, którego dzisiaj mamy i ile byłam nieprzytomna? - spytałam pielęgniarkę

- Dzisiaj mamy 17 września 2015 roku. Byłaś nieprzytomna przez trzy dni kochanie. Na pozostałe pytania odpowie ci doktor Eryk Dąbrowski. Za 10 minut przyjdzie. - po tych słowach odeszła. I faktycznie, 10 minut później przyszedł mój doktor. Wyglądał na ok. 28-33 lata, lekko opalony, piwne oczy, włosy krótkie czarne.

- Panie doktorze, czy mogę się dowiedzieć co się stało i jak się tu znalazłam? - spytałam

- Moje drogie dziecko, ratując ludzi z pożaru sama tam utknęłaś. Dach się na ciebie zawalił (to już wiem. Co dalej?), masz mocno oparzoną rękę, w twoich płucach jeszcze znajduje się dym (to też wiem. Co dalej!?), pod żebrami miałaś wbity spory kawał drewna. Utraciłaś bardzo dużo krwi, cudem udało się nam utrzymać cię przy życiu.

- A jak się tu dostałam? Czy ktoś mnie wyciągnął z tego domu?

- Tak. Pewien mężczyzna cię uratował i wyciągnął z tego walącego się budynku. Oddał cię nam pod opiekę i zniknął. Nie wiadomo kim jest ani skąd się wziął.

- Dziękuję. A kiedy będę mogła opuścić szpital? Już się dobrze czuję.

- Zapewne jeszcze dziś wieczorem. Zrobimy ci tylko parę badań i jesteś wolna.

              Przez 11 godzin się nudziłam.Badania były nudne, pytania banalne. Albo spałam, albo jadłam albo trochę czytałam ( moja rodzina nie przyjechała by mnie odwiedzić. Nie dziwię się). Czyli mówiąc jednym słowem ,,NUDA''.

Koło 20:15 wyszłam ze szpitala. Na szczęście nie muszę się tak spieszyć do domu. Idąc lasem (a bardzo często wracam do domu przez las, bardzo go po prostu lubię) znalazłam strumień wody, napiłam się na położyłam się na pniu wielkiego drzewa. Zaczynam myśleć o tym tajemniczym chłopaku z mojego snu... dawno go nie widziałam. Wstałam i wyobraziłam go sobie przed sobą i zaczęłam śpiewać piosenkę ,,I know you''. Śpiewając tę piosenkę tańczyłam całkowicie zapominając o świecie, o tym gdzie się znajduję. Liczyła się tylko moja piosenka i nic więcej.

           Gdy skończyłam śpiewać to rozejrzałam się wokół siebie. Byłam w środku lasu, nade mną świecił księżyc. Był w pełni. Trochę niebezpiecznie jest być w środku lasu, w nocy i na dodatek w trakcie pełni. Byłam tu całkiem sama. Chciałam już wracać ale nie wiedziałam w która stronę mama iść. Nagle ni stąd, ni zowąd poczułam trzęsienie ziemi.. Ledwo udało mi się utrzymać na nogach. Ciekawe co to było. I wtem zza drzew wyłonił się ogień. Zwierzęta zaczęły uciekać a razem z nimi. Biegłam ile sił w nogach. po niezbyt długim czasie wbiegłam na niewielką polanę ale i tam już się pojawił ogień. Czemu ten ogień mnie prześladuje? Przecież ledwo uszłam z życiem z płonącego budynku a teraz to. Ogień był wszędzie. Otaczał mnie ze wszystkich stron.

- Nie! - krzyknęłam widząc dookoła siebie dym. Zaczęłam się dusić. Wtem zobaczyłam jakąś skałę. Nie była zbyt wysoka. Dobry rozbieg i będę na górze. Rozpędziłam się i skoczyłam, z trudem udało mi się wspiąć na górę, gdy mi się to udało to padłam na ziemię ze zmęczenia. Leżąc tak usłyszałam czyjeś kroki, ostatkiem sił odwróciłam głowę i zobaczyłam, że ktoś nade mną stoi i zemdlałam.

Walka Z PrzeznaczeniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz