Part 21

232 11 3
                                    

16.11.15

koło 8:15

Otwieram oczy czując na twarzy promienie słońca, niedopalone kawałki drewna przypominają ni o wczorajszym dniu. Szkoda, a już myślałam, że to był tylko sen. Wstaję i zaczynam po sobie sprzątać. Kurtka ze smoczej skóry, którą dał mi Ogron, zatrzymuje ciepło i gdy ogień zgasł chroniła mnie przed zimnem. No, posprzątane. Biorę butelki z wodą, zmniejszam je do wielkości pudełka na zapałki, wychodzę z kryjówki (wcześniej upewniając się, że droga jest wolna) i ruszyłam truchtem dalej przed siebie. Znajdę ich, na pewno ich znajdę.

Przerwa. Jeśli dobrze obliczyłam to teraz jest południe. Wypijam 5 łyków wody z butelki, zjadam 4 banany z drzewa bananowego i biegnę dalej.


Jakieś pół godziny później. 12:05

A niech mnie gęś kopnie. Ale wielki wodospad. Biegnąc tak znalazłam wodospad ( ja byłam na jego szczycie), który ma jakieś 30/40 metrów.

 Biegnąc tak znalazłam wodospad ( ja byłam na jego szczycie), który ma jakieś 30/40 metrów

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Nie wiedziałam, że jestem tak wysoko. Widok stąd jest niesamowity... Zaraz, jakieś 30 km ( tak mniej więcej) widać dym. Czyżby to mieszkańcy wyspy? A może to ... wrak naszego samolotu! Tam najprawdopodobniej muszą być czarnoksiężnicy. Obym sie tylko nie myliła. Może Winx też tam są... Tylko jak ja się tam dostanę. Nie umiem się jeszcze przemieniać w zwierzęta jak Duman a spadochronu też nie mam.

Trudno, nie mam wyboru. Muszę skoczyć. Skupiam całą swoją energię na lataniu lub szybowaniu (spróbuję się zamienić w orła, tak jak uczył mnie Ogron (mam nadzieję, że nic mu nie jest)). Myślę i myślę. Wtem wyczuwam lekką zmianę w swoim ubraniu. Patrzę na nie i widzę, że ma przyczepione skrzydła lub ''wachlarz'', były idealne do szybowania. No dobra. Bądź pozytywnej myśli, bądź pozytywnej myśli... Nie no ja zwariowałam! Wdech i wydech. Raz, dwa i trzy! Biorę rozbieg i skoczyłam w dół wodospadu. Po krótkiej chwili rozsuwam "wachlarz" i .... latam. Uff. Udało się. Ja na serio latam... Co za niesamowite uczucie. Teraz wiem jak się czują ptaki. Lecę w stronę samolotu (mam nadzieję, że to samolot), jeśli wiatr będzie mi sprzyjał, to dotrę tam za jakieś 15/20 minut. Jak na razie jest ok. Zapewne, gdybym opowiedziała o tym mojej starszej siostrze Anastazji, to nigdy by mi nie uwierzyła. Mam nadzieję, że już więcej nie zobaczę Trix.

12:35

Ląduję... Już prawie dotykam ziemi i...... auł, auł, auł, auł! Zamiast gładko wylądować na nogach, zrobiłam 5 koziołków. AUŁ! Powoli wstaję, czekam chwilę aż przestanie mi się kręcić w głowie, otrzepuję się z liści i biegnę w stronę samolotu.

Znajduję go po 10 minutach. Wszystko jest rozwalone. Znajduję ich pod częścią, która nadawała się na schronienie. Jest tylko trójka... Wyglądają okropnie.

- Roxy, ty żyjesz. - powiedział Gantlos zauważając mnie, podszedł do mnie kulejąc na lewą nogę i mnie mocno przytulił. Chyba mi zaraz żebra pękną. Anagan i Duman byli nieprzytomni albo spali

- Miło cię znowu widzieć Gantlosie. Co się stało? Jesteście cali? Gdzie jest Ogron? - spytałam gdy tylko mnie puścił

- Po tym jak rakiety uderzyły samolot rozbił się na dwie części. Teraz jesteśmy w tej pierwszej, którą próbuję naprawić. Nie wiedzieliśmy gdzie jesteś (czyli pozostała dwójka śpi) i i czy w ogóle żyjesz. Anagan ma złamaną rękę w dwóch miejscach, ja mam złamaną nogę a Duman... śpi, jest tylko potłuczony. Gdy się obudziłem Ogrona z nami nie było. Widocznie jest gdzie indziej lub nie żyje (CO?). Duman próbował się z nim skontaktować ale na próżno. To cała historia. - wyjaśnił Gantlos

- Rozumiem. Czy Winx tu są? - spytałam

- Nie. Na 90% jestem pewny, że są w Angli i ścigają James'a oraz Trix.

- Ok. Proszę, weź wodę, ja pójdę poszukać Ogrona. Jak nie wrócę w ciągu dwóch godzin to znaczy, że nie żyję... albo się spóźniam! - powiedziałam dając mu jedną butelkę wody pobiegłam szukać Ogrona

- Postaram się ci jakoś pomóc. Wyślę za tobą Dumana a ja z Anaganem spróbujemy naprawić samolot. - usłyszałam jeszcze za nim zniknęłam za drzewami

O kurcze. Nie wiedziałam, że jest aż tak źle. Ogron musi być niedaleko. Tylko pytanie brzmi : gdzie? Oby nie było za późno. Ja nie chcę go stracić... Zaraz, O CZYM JA MYŚLĘ?!

~~~~~~~~~~~~~~

Hej kochani. Przepraszam, że tak długo to trwało ale nie miałam czasu, ledwo dawałam radę napisać ten rozdział. Mam nadzieję, że mi to wybaczycie. Zapraszam do czytania przygód Roxy i Ogrona.

Czy Ogron żyje? Czy Roxy go odnajdzie? Co Roxy czyje do Ogrona?


Tego dowiecie się już w następnym rozdziale. Więc śmiało czytajcie, głosujcie i komentujcie.

Walka Z PrzeznaczeniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz