Part 54

104 8 2
                                    

Anagan odprowadził mnie do gabinetu Avalona. Całą drogę przebyliśmy w milczeniu. Cały czas myślałam o tych nienaturalnie czerwonych oczach Ogrona. Jeszcze nigdy nie bałam się tak jak teraz. Wyczułam w nich gniew, furię w najwyższej postaci. Odkąd ze sobą pracujemy, od tamtego dnia nigdy mnie tak otwarcie nie zaatakował. Gdy w końcu dotarliśmy, Anagan jedynie poklepał mnie przyjacielsko po plecach, rzekł kilka słów na pocieszenie i odszedł. Zapukałam do drzwi i po chwili usłyszałam, głos Avalona bym weszła. Otworzyłam drzwi, przeszłam na drugą stronę i je zamknęłam, zrobiłam parę kroków w stronę króla i czekałam aż się odezwie.

- Czy wiesz, dlaczego cię wezwałem? Zapewne tak. Jest parę spraw, które musimy omówić. Po pierwsze, co to było? Mam na myśli ten wasz incydent sprzed paru minut.

Nie odpowiedziałam. Bo niby jak miałam. Byłam roztrzęsiona.

- To pierwszy raz? <kiwnęłam> A zatem jednak to zrobił. Ostrzegałem cię. Nie bądź taka zdziwiona. W końcu on jest Czarnoksiężnikiem, to była tylko kwestia czasu, kiedy to się stanie.

~w tym samym czasie w sali ćwiczebnej~

Ogron już zdążyła się uspokoić, jego oczy wróciły do normalnego koloru. Anagan, Duman i Gantlos patrzyli na niego z szokiem i podenerwowaniem.

- Nie rozumiem. Jak mogłeś to zrobić? - spytał Gantlos

- Wkurzyła mnie. Ona nie ma prawa umawiać się na żadne randki z tym kobieciarzem.  Jest MOJA! - odpowiedział Ogron i położył się na kanapie

- Od kiedy? Nie zauważyłem żadnego pierścionka zaręczynowego na jej palcu, żadnego znamienia na ciele oraz ona również nic takiego nam nie powiedziała. Nie masz nad nią żądnej władzy, tak jak my. Czy ty wiesz, coś jej zrobił? Była przerażona! Omal nie została zabita, ty kretynie! Po czymś takim wątpię, by udało ci się odzyskać jej zaufanie. - rzekł Anagan

- Właśnie. A poza tym ona ma rację. Miałeś okazję ją zaprosić. Nie skorzystałeś. Więc o co ty się na nią tak wściekasz? - spytał Duman

- Ona jest moja. Tam na wyspie spytałem ją, by nią została. Moją na wieki. - odpowiedział Ogron zaciskając pięści 

- Wszystko już jasne. Ty naprawdę jesteś idiotą. Ona przecież tego NIE PAMIĘTA! Punkt 1; ledwo uniknęła śmierci, zwłaszcza gdy to był cios prosto w serce. Punkt 2; Rytuał Wysysania Duszy, to również koszmar, granica między życiem a śmiercią, bądź gorszy los. Punkt 3; była w Szale Krwi, jak ty niedawno, chociaż u niej wyglądało to inaczej. Punkt 4; jak ty możesz od niej oczekiwać by to pamiętała? I jeszcze się wściekać?! - Gantlos był wściekły na Ogrona, ale starał się mieć nerwy na wodzy, nie chciał kłopotów

- Wiesz, ja powinienem był wiedzieć, że mężczyzna nie może tak po prostu powiedzieć kobiecie, że ją kocha. Potem, przez wzgląd na wydarzenia sprzed paru dni, to wszytko odwołać. - stwierdził Ogron

Anagan w trymiga był obok Niego i krzyknął, nie dowierzając własnym uszom.

- ŻE CO?!

Lecz zanim zdążył zacząć swój monolog, do sali weszła, jak zawsze zła i żądna zemsty Nebula. Ogron gwałtownie usiadł wyprostowany, jakby połknął kij. Duman i Gantlos jedynie przyglądali się temu, nie wiedząc co powiedzieć.

- Ogronie! Ty okropny potworze! Wiedziałam, że tobie nie można ufać. Dzisiaj już na pewno cię zabiję!

Anagan podszedł do niej, złapał za ramię i pchał w stronę drzwi, by później krzycząc na nią, móc  ją za nie wypchać. Nie mógł pozwolić, by przeszkadzała. Wiedział, że teraz musi mocno przemówić do rozsądku swojemu przywódcy.

- Wynoś się stara prukwo! <na odchodne mocno trzasnął drzwiami i wrócił do szefa> Naprawdę powiedziałeś Roxanne, że ją kochasz? <kiwnięcie głową> I potem to odwołałeś? Nie próbowałeś nawet jej tego przypomnieć?

Ogron ponownie kiwnął głową, potwierdzając wszystkie pytania. 

- Ta "rzecz". To jest właśnie to, co dziewczyny mi mówiły. To dlatego jej tak zależało na tym balu. Naprawdę należy ci się solidny kopniak w tyłek.

- Że co? - spytał Ogron Anagana

- Powiedziałem, że masz na spodniach pyłek. Pójdziesz do niej i błagaj ją o wybaczenie!

- Nie będziesz mi mówił co ja mam robić. To JA TUTAJ DECYDUJĘ! 

-  O nie. W tym wypadku... - zaczął Anagan, lecz ponownie mu przerwano, przez wejście Rivena i Musy - Co znowu??

- Ogronie, zbieraj się i przeproś Roxanne! - krzyknęła Musa, jak tylko weszła do sali

- Naprawdę tak uważasz? - spytał Ogron

- Tak! - odpowiedzieli wszyscy zebrani

- To nie ja powinienem przepraszać!

- Jeśli tego nie zrobisz, stracisz ją na zawsze. Po wojnie na 100% wyjdzie za Akirę, a o tobie zapomni! Jeśli nie chcesz tego, to zrób coś i rusz ten swój leniwy tyłek.

- Na przykład co?

- Niedługo jest Gwiazdka. Kup jakiś wspaniały prezent i miej nadzieję, że ci wybaczy. - zaproponowała Musa

- Ogronie, nie interesuje mnie co ty jej powiedziałeś, ale lepiej módl się, żeby przyjęła twoje przeprosiny! - dorzucił Riven

- Ale ja jej nawet nic nie zrobiłem! - krzyknął Ogron, w ogóle nie czując się odpowiedzialny za swój czyn

- I założę się, że teraz tego żałujesz. - rzekł Anagan

Na te słowa Ogron poprosił, by wszyscy zebrani wyszli, aby mógł na spokojnie porozmawiać z Anaganem. Gdy tak się stało, ciemnoskóry mężczyzna podszedł do drzwi, by je zamknąć. Ogron szybko go kopnął w tyłek. Anagan odwrócił się i spojrzał złowrogo na przywódcę.

- Co to było?!

- No... To było za kopniaka.

- Ale ja cię nie kopnąłem!

- I teraz pewnie tego żałujesz! Haha!

~Roxy~

Avalon siedział skonsternowany i myślał, co powinien zrobić. Spojrzał na Roxanne i oznajmił:

- Wiedziałem, że do tego dojdzie. Ogron jest niebezpieczny. Musi ponieść konsekwencje, ale o tym porozmawiamy później. Teraz przejdziemy do twojego występku.

Po tym zdaniu jeszcze bardziej pobladłam. Wściekły Ogron to jedno, ale wściekły Avalon to już gorzej.

- Co ci do jasnej cholery strzeliło ci do głowy?! Myślałem, że wyraziłem się jasno! Skoro zachowujesz się jak dziecko, to będę traktował cię jak dziecko! Od teraz - powtarzam - od teraz, będziesz mieć 24/7 niańkę, która będzie chodziła za tobą krok w krok. Zero prywatności! Nawet do łazienki!

- Nie, błagam! Tylko nie to! Będę już grzeczna!

- Ani słowa więcej! No chyba, że chcesz zamieszkać na miesiąc w lochach!

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

- Ani słowa więcej! No chyba, że chcesz zamieszkać na miesiąc w lochach!

- Nie, wszystko okej! - powiedziałam przerażona, tego chyba bym nie przeżyła.



Walka Z PrzeznaczeniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz