Part 18

320 16 7
                                    

13.11.15

11:15

                 Nadszedł ten dzień. Roxy bardzo się stresuje. Dzisiaj dowie się jak poszedł jej cały egzamin. Ubrała swoją liliową sukienkę za kolana (ładnie w tym wyglądała muszę przyznać), włosy zostawiła rozpuszczone. Poszedłem z nią do szkoły, ponieważ miałem takie przeczucie, że coś się tam wydarzy.

                 11:30. Jesteśmy w szkole. Założyłem na siebie zaklęcie Kameleona (dzięki temu nikt mnie nie zobaczy) i w cieniu (w sali od wf (a jest dość duża) i jest dużo ludzi) obserwowałem co się dzieje. Wiele uczniów miało całkiem dobre wyniki.

- Roxanne Ravenwood. - rozległ się głos dyrektora szkoły. Teraz pora na Roxy. Podchodzi do dyrektora, rozglądam się po sali i widzę ..... O, rzesz ty! To niemożliwe. Z prawej strony sali (ja byłem z lewej) zobaczyłem ojca Roxy. Lecz nie to mnie tak zdziwiło. Najbardziej mnie dziwi to, że on mnie widzi, mimo że mam na sobie zaklęcie Kameleona. Jakim cudem mnie zauważył? Patrzy na mnie nienawistnym spojrzeniem w oczach, jakby chciał mnie zamordować tu i teraz. Zaraz.... to on mnie pamięta? Przecież wymazałem mu pamięć. Coś mi tu śmierdzi. Rozglądam się uważnie. A niech to szlag! Trix. Musiały zaczarować ojca Roxy (pewnie dlatego wszystko pamięta i widzi mnie mimo zaklęcia Kameleona), one zapewne już wiedzą, że Roxy jest tą dziewczyną z przepowiedni. Co robić? Co robić? Już wiem! Prędko połączyłem się myślami z Bloom i kazałem jej oraz pozostałym Winx tu przylecieć. Roxy już miała odebrać swój dyplom, gdy nagle pojawił się .... Na ogień Ziemi! James! James chwycił mocno Roxy i zaczął uciekać. No i rozpętała się panika. Prędko zdjąłem z siebie zaklęcie i ruszyłem jej na ratunek. Dopadłem go w połowie sali gimnastycznej, odebrałem mu Roxy i rzuciłem śmieszny żarcik :

- Pan młody wybaczy ale pan chyba pomylił wesela. Panna młoda woli iść na randkę z prawdziwymi dżentelmenami.

- Jaka panna młoda?! - krzyknęła Roxy

            I zaczęliśmy uciekać. Tłum ludzi na szczęście blokował drogę James'owi. ''Duman ''Czarna Dziura" start.'' - powiedziałem w myślach. Gdy tylko wybiegliśmy ze szkoły to Duman już na nas czekał.

- Zabierz ją do domu i rozpocznij akcję Alpha03@5. Gazu! - krzyknąłem, Duman zmienił się w czarnego konia, Roxy wsiadła mu na grzbiet i galopem ruszyli. W tej samej chwili zjawiają się Winx, które od razu zajęły się Trix a ja mocno, bardzo mocno uderzyłem James'a w głowę (od razu padł nieprzytomny), przy okazji dostałem kulą w lewe ramię. To ojciec Roxy do mnie strzelił. Jak cholera mnie to boli, na szczęście rana nie jest głęboka. Nic mi nie jest, więc rzuciłem zaklęcie oszałamiające na ojca Roxy. Od razu zemdlał. Zaraz potem powiedziałem Anaganowi by rozpoczął swoje zadanie a Gantlos poszedł ze mną.

13:15.

                 Skończone. Dokumenty, paszporty, wszystko załatwione. Mam nadzieję, że u Dumana i Roxy wszystko w porządku.

- Gantlosie, czy rozmawiałeś z czarodziejką Florą? - spytałem

- Tak. Zajmie się tym domem od Roxanne, ona i jej narzeczony Helia. - odpowiedział

- Świetnie. Zaklęcia ochronne załatwione?

- Tak.

- Miejsce na treningi z Roxy? Broń? - pytałem dalej

- Tak, wszystko załatwione. - odpowiedział

- Dobrze. Trzymaj się planu. Ja lecę do Roxy.

             13:40

Jestem na miejscu. Szybko wchodzę do domu i pytam Dumana :

- Wszystko spakowane? Jedzenie, napoje, ubrania i sprzęty na treningi?

Walka Z PrzeznaczeniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz