Part 16

248 12 2
                                    

04.11.2015

koło 2 w nocy

- AAAAAA!!!!!! Zostaw mnie! Precz! Nie dotykaj mnie James! Odejdź!

Wygląda na to, że Roxy ma koszmary. Coś czuję, że nie bee mógł się wyspać. Wstaję z kanapy (tak, śpię w salonie, bo w pokoju gościnnym mi nie wolno. Dlaczego? Bo Panna-Wiem-To-Wszystko się po prostu boi, że zrobię jej coś "nieprzyzwoitego") i idę do jej pokoju. Lepiej ją obudzę zanim ona obudzi całą dolinę. Wszedłem do jej pokoju (mam też absolutny zakaz przebywania w jej pokoju, ale ja i tak ją ignoruję w tej sprawie), podszedłem do niej (ona krzyczała, wierciła się i nawet całkiem ładnie wygląda w moim płaszczu. Co ja wygaduję?) i starałem się ją uspokoić. Ja naprawdę dostaję świra.

- Roxy, Roxy uspokój się. Nic się nie dzieje. Obudź się ty kretynko!

- Nie!!! Nie dotykaj mnie James! odwal się! - krzyczała dalej

- NO USPOKóJ SIĘ WRESZCIE!!! - krzyknąłem mocno ją potrząsając

- Ogron? Co się.... ja.... - mówiła trzęsąc się ze strachu, wreszcie się obudziła

- Cicho, to tylko zły sen, nic więcej. - wyjaśniłem

- Dziękuję. Mogę iść się przebrać? - spytała

- Tak, jasne.


                   15 minut później wróciła w swojej błękitnej koszuli nocnej z napisem ,,Nigdy nie ulegnę''. Nawet ładnie w niej wygląda (wariat ze mnie).

- Nie mogę w to uwierzyć. Tata, atak James'a, to, że niby jestem Wybraną.... to wszystko mnie po prostu przerasta. Nie dam rady tak dłużej żyć. Dlaczego to zawsze ja muszę tak cierpieć? - po tych słowach rozpłakała się. Powinienem powiedzieć, że wygląda żałośnie i jest straszną beksą, ale tego nie zrobię. Po prostu nie mogę tego zrobić. Teraz, gdy na nią patrzę, to wydaje mi się, jakby ona była ze szkła. Muszę przyznać przed samym sobą, że żal mi jej. - Nie potrafię... Nie dam rady.... Nie nadaję się do tego. Jestem za słaba...

- Ej, nie jest aż tak źle. - powiedziałem chcąc ją trochę pocieszyć. Roxy usiadła koło mnie na łóżku i tym razem na serio się rozpłakała. Ta sytuacja z James'em musiała ją mocno dobić. Sam nie wiem dlaczego to robię, ale objąłem ją w pasie i zacząłem ją uspokajać delikatnie kołysząc ją i głaszcząc po włosach. Pozwoliłem by wypłakała się na mojej koszuli.

- To pomaga. Skąd u ciebie takie zachowanie? Miesiąc temu, albo 2 to skakaliśmy sobie do gardeł.... a teraz to mnie przytulasz, uspokajasz... Co ci się stało, Ogronie? - spytała płacząc

- Sam nie wiem. - odpowiedziałem zgodnie z prawdą ciągle ją głaszcząc i kołysząc - Nigdy nie pomyślałbym, że coś takiego może się stać. Nie wiem dlaczego to zrobiłem. Ale jedno wiem na pewno, to twoja sprawka.

- Boję się Ogronie. Boję się, że.... że.... że nie dam rady. Że mi się nie uda wypełnić mojego przeznaczenia. I że wszystkich zawiodę.

- Dasz radę. Jesteś silniejsza niż myślisz. Wszystko będzie dobrze, zobaczysz.

- Zostaniesz ze mną? - spytała

- Jasne. - co ja wyprawiam? Ułożyłem się wygodnie w jej łóżku, ona położyła głowęna mojej klatce piersiowej i okryłem nas kołdrą - Nie ważne co by się działo, zawsze będę przy tobie.

Ja chyba mam coś z głową..... prawdopodobnie jestem chory. Po chwili udałem się w objęcia Morfeusza.

    7:30

     Dziwnie się czuję. Dziś w nocy czułem jakieś dziwne ciepło.... dlaczego? Chciałem się ruszyć, ale nie mogłem. Naprawdę dziwne. Powoli otwieram oczy.... ten pokój to na pewno nie jest salon. Coś mocno mnie trzyma za rękę i coś leży na mojej klatce piersiowej. O, ŻESZ TY! To Roxy! Teraz pamiętam co się stało. Powoli wstałem z łóżka by jej przypadkiem nie obudzić i ruszyłem do łazienki.

7:45

                 Perspektywa Roxanne

           Co się stało? Coś dziwnie się czuję.... O Matko i córko! Spóźnie się do szkoły. W błyskawicznym tempie poszłam sie umyć i ubrać, później zjechałam po poręczy schodów na dół i czarami szykowałam sobie śniadanie.

- Hej, a ty dokąd? - spytał mnie Ogron widząc jak robię kilka rzeczy na raz

- Szykuję się do szkoły. Nie było mnie przez kilka dni. Dziś są egzaminy zakończenia pierwszego semestru. To jest dla mnie bardzo ważne. Muszę mieć powyżej 70% z każdego przedmiotu. Zaraz po szkole wracam do domu. Cześć! - i wybiegłam z domu

- Że co? - usłyszałam jeszcze zza drzwi głos Ogrona

Do szkoły dotarłam niczym ptak na skrzydłach, w klasie zjawiłam sie równo z dzwonkiem. wszyscy byli trochę zdziwieni moim przybycie, szybko wyjaśniłam im moją nieobecność (oczywiście musiałam kłamać).

Już 9:00. Egzamin. Denerwuję się. Tylko spokojnie. Wdech i wydech, wdech i wydech. Skoncentruj się.... skoncentruj się...

            Perspektywa Ogrona

            Zbliża się już 14:00. Niedługo powinna już być. Puk, puk. Hm, ciekawe kto to może być? Teleportuję się do przejściowych drzwi, otwieram je i widzę Bloom. Co ona tu robi? Czego chce?

- Witaj Ogronie, mogę wejść? - spytała

- Nie. Do widzenia. - odpowiedziałem krótko, już miałem zamknąć drzwi gdy Bloom powiedziała

- To sprawa życia i śmierci. Chodzi o Roxanne.

- Wejdź. O co chodzi? - spytałem gdy już weszła do środka

- Duman powiedział nam co się stało. Ta akcja z tym chłopakiem co zaatakował Roxanne. Zbadałyśmy sprawę i postanowiłyśmy cię ostrzec.

- Przed czym? - zaczynam coś podejrzewać

- Ten chłopak nie jest normalny....

- Zdążyłem to zauważyć.

- On ma w sobie jakąś mroczną aurę, ale nie umiemy sie dowiedzieć kim na prawdę on jest. On coś kombinuje.... atak na Roxanne. On chce czegoś od niej, lecz nie mamy pojęcia czego. Na wszelki wypadek znajdź jakąś bezpieczną kryjówkę, gdyby zaatakował.

- Dzięki za ostrzeżenie. Zaraz się tym zajmę. - sytuacja jest poważna. Ciekawe jaka jest prawdziwa tożsamość James'a?

- Powodzenia. Jakby co to możesz nas wezwać a pomożemy. Do widzenia. - znikła. Od razu wziąłem się do roboty. Lepiej znajdę jakąś bezpieczną kryjówkę. Musi byc ona daleko stąd, Daleko od jakiegokolwiek miasta (oczywiście od takich rzeczy jest Internet). przeglądałem w laptopie różne ,,kryjówki'' aż w końcu znalazłem odpowiednią. Teraz pozostaje mi tylko czekać na pewną smarkulę. Pozostaje tylko pytanie : ,, Co się tu dzieje?''

Walka Z PrzeznaczeniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz