Part 66

73 3 2
                                    

~Ogron~

Siedzę z nią już kilka godzin i nadal się nie wybudziła. Czasami co s mamrocze pod nosem ale nic nie mogłem zrozumieć. Tym bardziej tego co usłyszałem na balu zanim wyszliśmy. O co chodziło Avalonowi? Dlaczego Ro nie jest już bezpieczna? Czy to prawda, że on słabnie? Jeśli rzeczywiście to prawda, to mamy przechlapane. 

- Jak ona się czuje? - spytał Gantlos wchodząc do pokoju i oparł się o szafę

- Jej stan jest stabilny. Czasem coś majaczy ale poza tym wszystko dobrze. - odparłem i głośno westchnąłem 

- W porządku? Co się dzieje?

Nie wiedząc co mam robić zwierzyłem mu się. Powiedziałem mu wszystko, o tej wiadomości, o rozmowie Avalona. Wiedziałem, że mogę mu ufać.

- Rzeczywiście kiepsko. Przemyślę to i zrobię przygotowania. Na wszelki wypadek, gdyby stało się najgorsze.

- Dzięki bracie. - odparłem i uśmiechnąłem się do niego

- Powinieneś odpocząć. Nie spałeś całą noc. Zajmę się nią, jeśli coś się stanie dam ci znać. - zaproponował Gantlos

- Niech ci będzie... ale tylko godzinka. - zgodziłem się podchodząc do fotelu by na nim odpocząć

- Zamknij się i do łóżka Romeo. Nie tu! Won!

- Stul dziób. - warknąłem

- Tak mamo.

- Powiedziałem zamknij się. - rozkazałem lekko zirytowany

- Mówiłeś, nie posłuchałem cię.

- Czy ty małpujesz Ro? - spytałem

- Czy ty małpujesz Ro? - powtórzył za mną, to już przesada

- Przestań. 

- Przestań.

- Natychmiast!

- Natychmiast!

- Przestań ale już!

- Bo co mi zrobisz, mamo?

- Idź do diabła. - mruknąłem na koniec po czym rzuciłem w niego książką, która trafiła go w ramię i wyszedłem z pokoju, udałem się do salonu i usiadłem na kanapie. Ogień w kominku przyjemnie grzał i mnie usypiał. Nie tracąc czasu ułożyłem się wygodnie i udałem się w objęcia Morfeusza.


Chyba spałem dłużej niż zamierzałem. Ból w karku wyraźnie mi to tłumaczył, trzeba było pójść do łóżka. Było już późno, kwadrans po 15. Postanowiłem pójść do kuchni by coś zjeść i przede wszystkim wziąć butelkę może dwie wina. Jak pomyślałem, tak zrobiłem. Nie byłem jedyny. Na miejscu spotkałem Nebulę i jej siostrę. Rozmawiały albo raczej sprzeczały się. Oparłem się o próg drzwi i przysłuchiwałem się

- Jeśli masz zamiar się umawiać i co gorsz uprawiać seks z jakimkolwiek mężczyzną musisz być przynajmniej mieć tyle ile ja.

- Nie możesz mnie cały czas kontrolować. Mam prawo do własnego życia. Nie jestem już małym dzieckiem. - powiedziała młodsza, jeśli dobrze pamiętam Altheia

- Jeśli myślisz, że pozwolę ci się umawiać z jakimś czarnoksiężnikiem, tym bardziej, że to Duman z Czarnego  Kręgu, a dobrze wiesz, że całej ich czwórki nienawidzę.... to się mylisz. - odrzekła Nebula - Postradałaś zmysły? Oszalałaś?!

- Czyli jak długo mam czekać? Z nikim mi nie pozwalasz się spotykać! Nawet z rówieśniczkami. Cały czas mam być z Sybillą albo z tobą... Mam być singielką całe życie?

Walka Z PrzeznaczeniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz