Part 20

242 9 13
                                    

15.11.15

koło 16:00


           Auł, moja głowa. Umarłam czy nadal żyję? Skoro głowa... auł, i inne części ciała mnie bolą, to znaczy, że nadal żyję. Co za ulga. Powoli otwieram oczy, przed oczami widzę dużo drzew i krzewów, słońce (jeśli się nie mylę) chyli ku zachodowi.... za zielono tutaj. To musi być jakaś dżungla. Powoli wstaję... auł, auł, ała, ała! Musiałam bardzo mocno uderzyć o ziemię ale nie na tyle mocno by stracić pamięć i nie aż tak mocno by zginąć. Widocznie drzewa musiały zaamortyzować upadek. Uf, udało mi się wstać i nie przewróciłam się. Tak, to z pewnością jest dżungla. To lasy tropikalne - to musi być Afryka lub Australia albo jakaś inna wyspa. Ciekawe jakim cudem przeżyłam....? O kurcze! Gdzie jest reszta? Gdzie są chłopaki? Gdzie jest Ogron? Czy on żyje? Czy czarnoksiężnicy przeżyli? A jeśli tylko ja przeżyłam a reszta nie żyje? Nie, to niemożliwe. Muszę się uspokoić. Wdech i wydech, wdech i wydech. Jeśli będę tu tak stać i się zamartwiać To niczego się nie dowiem. Muszę iść i ich poszukać. Wiem, że to niebezpiecznie ale nie mam innego wyboru. Życie nabiera lepszego sensu gdy jest się na krawędzi życia. Dla mnie było bez sensu i bez konkretnego celu odkąd straciłam mamę. Wszystko się zmieniło gdy poznałam Ogrona i czarnoksiężników. No dobra, trzeba ruszać. Zaczęłam iść, szłam prosto przed siebie. Oni gdzieś tu muszą być. Nie dali by się zabić tak łatwo.

            Wokół mnie jest dziwnie cicho... poza bzyczeniem much i komarów oczywiście. Odpoczywam koło małego strumyka, muszę się napić a nie piłam od paru godzin. A jeśli ta woda jest zatruta? Trzeba sprawdzić. Rzucam odpowiednie zaklęcie na wodę i czekam na jakiś znak. Nic się nie dzieje, czyli mogę się spokojnie napić. Po zaspokojeniu pragnienia wyczarowałam dwa pojemniki na wodę ze specjalnym uchwytem na ramię, napełniłam je do pełna i ruszyłam dalej. Po jakiś dwóch lub trzech godzinach marszu zrobiłam sobie przerwę, oparłam się o drzewo dysząc (tu jest strasznie gorąco), zaczęłam się rozglądać wokół siebie gdy poczułam, że coś mnie łaskocze w rękę, którą się podpierałam o drzewo. Coś dużego i włochatego. Patrzę na rękę i .........

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

.

MAMO!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!

To był wielki PAJĄK! Nie cierpię pająków, co już na pewno wspominałam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

To był wielki PAJĄK! Nie cierpię pająków, co już na pewno wspominałam. Całe szczęście, że nie zdążył mnie ugryźć. Ze strachu zaczęłam uciekać ile sił w nogach, byle jak najdalej od tego potwora. Po jakieś pół godziny (tak na oko), zatrzymałam się. Fuj, ohyda, ble! Nawet nie zauważyłam, że zrobiło się ciemniej i chłodniej.  Muszę znaleźć jakieś schronienie na noc (po ciemku nie dam rady szukać czarnoksiężników), nie wiadomo jakie stworzenie może mnie jeszcze zaatakować. Tylko gdzie mam szukać dobrego miejsca. Zaczęłam biec przed siebie truchtem rozglądając się uważnie. Po niedługiej chwili znalazłam.

 Po niedługiej chwili znalazłam

Ups! Ten obraz nie jest zgodny z naszymi wytycznymi. Aby kontynuować, spróbuj go usunąć lub użyć innego.

Jest idealny, wręcz cudowny. Wschodzę do środka i sprawdzam czy jest bezpiecznie.... na szczęście jest. Wychodzę z jaskini i szukam drewna na opał (wspomagam się magią, dzięki niej wzięłam o wiele więcej drewna), zbieram też dużo liści i mchu na posłanie, na którym będę spała. Gdy zebrałam dostatecznie dużo wróciłam do jaskini, rozkładam wszystko na ziemi, drewno układam w stos na środku a moje "łóżko" przy korzeniach służące za ścianę. Zebrałam też duże gałęzie z liściami by zakamuflować wejście. No i gotowe. Wchodzę do środka i zabieram się do rozpalania ogniska gdy usłyszałam jakieś warczenie. Gwałtownie się odwróciłam i zaczęłam szukać wroga. Po chwili usłyszałam je znowu ale wyraźniej. Hahahahaha! Ale ja głupia, to warczenie było moim brzuchem. Szybko wychodzę z kryjówki i zbieram wszystkie jadalne owoce jakie znalazłam i równie szybko wróciłam do swej kryjówki. Rozpalam ogień, smażę je wszystkie i je zjadam. Całkiem nieźle mi wyszły. 

              Słońce już całkowicie zniknęło za horyzontem, na zewnątrz jest bardzo ciemno. Dokładam drewna do ognia i układam się do snu. Rano wznowię poszukiwania. Oni gdzieś tutaj są, wiem to, czuję to. Wiem, że Ogron żyje.

Walka Z PrzeznaczeniemOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz