1

1.3K 50 5
                                    

Siedziałam skuta, patrząc na ścianę naprzeciwko mnie.

Nagle dzwi otworzyły, stanął w nich zimowy żołnierz. Wiedziałam kim jest. Nie raz z nim walczyłam w sali treningowej. Nigdy z nim nie wygrałam.

Bez słowa zamknął drzwi i zaczął się kierować w moją stronę szybkim, stanowczym krokiem. Gdy już był blisko mnie, wziął zamach i uderzył mnie prosto w twarz.

Upadłam na ziemię czując w ustach posmak krwi. Szybko zauważyłam że szykuje się do następnego uderzenia więc mając dalej skute ręce do stołu, wzięłam krzesło i rzuciłam w niego.

Nie zrobiło to na niego dużego wrażenia. Kolejny jego cios jakimś cudem zablokowałam, lecz drugą ręką uderzył mnie z taką siłą, że uderzyłam plecami w ścianę.

Metalową ręką chwycił moją szyję i mnie podniósł. Powoli zaczęłam się szarpać z braku tlenu. Już myślałam że to mój koniec.

Nagle uścisk na mojej szyi poluzował się tak, abym mogła zaczerpnąć tlenu. Podniosłam głowę, spojrzałam na zimowego żołnierza, który leżał na drugim końcu pokoju. Spojrzałam na moje ręce z których wydobywała się fioletowa poświata. Długo nie myślałam, kiedy spostrzegłam że drzwi od pokoju są tylko na klamkę zamknięte.

Bez wahania rzuciłam się w stronę drzwi, otwarłam je szybko zwracając na siebie uwagę strażników pilnujących pokoju obok.

Szybko ruszyłam w przeciwną stronę, nie miałam pojęcia gdzie uciekać, po korytarzach prowadzili mnie zwykle po czyszczeniu pamięci.

Biegłam ile miałam sił w nogach. Przeklnełam pod nosem kiedy zauważyłam ślepy zaułek. Pociągnęłam za klamkę pierwsze drzwi, wbiegłam i od razu zamknęłam za sobą. Cała zdyszana rozejżałam się po pokoju.

Nikogo nie było. Poczułam ulgę. Usiadłam ostrożnie na podłodze, żeby wyrównać oddech. Straciłam rachubę czasu. Siedziałam i myślałam o tym co się stało. Pewnie mnie szukają. Nie mogę dłużej tu zostać. Spostrzegłam że w ścianie jest jakaś klapa. Ostrożnie otwarłam ją i ujrzałam pare  broni i noży. Wzięłam do ręki 2 noże i schowałam do kieszeni, przeszłam kilka kroków, ale wróciłam się jeszcze po pistolet.

- Muszę coś zrobić - powiedziałam po cichu.

Usiadłam na podłodze, minęło sporo czasu. Nawet nie wiedziałam czy jest dzień czy noc. Niestety ta baza hydry jest ukryta gdzieś sporo pod ziemią, dlatego nie wiedomo jaką jest pora dnia. Nie czułam zmęczenia. Nawet te nie całe 4 godziny które "spałam" wystarczały mi.

Czyli ciągłe budzenie się z krzykiem i spadanie z twardej pryczy. To nawywam "spaniem"

Nagle usłyszałam głośny alarm. Albo się ktoś włamał albo uciekł na zewnątrz. Podeszłam bliżej drzwi usłyszałam odgłosy wali.

Postanowiłam, że uchylę drzwi i zobaczę co się dzieje. Zobaczyłam tylko jak jeden ze strażników walczy z jakimś gościem w niebieskim kostiumie z tarczą w gwiazdę. Szybko i sprawnie pokonał strażnika i wzrok skierował w moją stronę.

-Ej ty, coś za jedna-zawołał w moją stronę.

Bez wahania zamkłam drzwi i schowałam się za stołem. Usłyszałam jak pociąga za klamkę.

Rękę zacisnęłam na pistolecie, który cały czas trzymałam w ręce. Mężczyzna wszedł do pokoju, rękę skierował do ucha

-Stark, tu jest chyba jakaś nastolatka-powiedział

Dalej siedziałam bez ruchu za stołem.

-Gdzie jesteś, spokojnie jestem Steve, przyszedłem pomóc.

Po tych słowach wychyliłam się zza stołu i wstałam. Kapitan starał się nie wykonywać gwałtownych ruchów.

- Spokojnie - powiedział - już ci nic nie grozi, choć za mną

Kiwnełam głowa i wyszliśmy z pokoju. Szłam za nim, patrzyłam z delikatną satysfakcja na martwe ciała agentów hydry.

Po chwili dołączył do nas jakiś mężczyzna w metalowej zbroi i ze zdziwieniem patrzył na mnie.

-później o tym porozmawiamy, ale mamy chyba więźnia hydry. Musimy znależć Barnesa o ile gdzieś tu jest. - powiedział Steve

Córka StarkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz