*Emily*
Był już wieczór. Siadałam i robiłam zadania z matematyki. Trochę rozumiałam, więc źle nie było.
Około 20 zeszłam na kolację. Byłam tam tylko ja, tata i Steve bo reszte gdzieś wywiało.
Po kolacji zadzwoniłam jeszcze do Petera. Lubiłam z nim gadać. Nigdy nie miałam takiego przyjaciela co mogłabym mu się wygadać.
Lily się nie liczy. Nie gadaliśmy dużo i wydała mnie Antonemu. Teraz pragnę jej śmierci
MJ też jest fajna. Nie jest typem tych lasek wymalowanych i tych "bogatych". Jest mądra i śmieszna.
Za to Ned jest typem fajnego kujona. Uczy się dużo i ma czas dla przyjaciół.
-może wpadniecie do mnie we 3 do wieży... może jutro na przykład?- zapytałam Petera
-ja mogę, zapytam Neda i MJ. Tylko wiesz jak ma to wyglądać co nie?
-tak wiem. Będziesz pierwszy raz w wieży bo w ogóle nie jesteś spider-man'em - Zaśmiałam się
-kiedyś im powiem. Ale nie teraz - powiedział wahając się
-ja też. Choć nie wydają się źli, to i tak muszę ich bardziej poznać żeby zaufać. - przekręcił się na drugi bok. Strasznie mnie głowa bolała
-zrobiłaś już matmę? - zapytał
-no tak. I wyjątkowo nawet rozumiałam coś - zaśmiał się - ejj czy ty sugerujesz że jestem głupia?
-nie, skąd że. Chcę jeszcze żyć - wyciągnął ręce w gescir obrony. Zaśmiałam się
Słychać cie przez ścianę - usłyszałam głos w głowie
-Peter muszę kończyć. Do jutra. Paa
Rozłączyłam się i poszłam do lokiego
-hej, gdzie byłeś. Myślałam że poleciałeś beze mnie - powiedziałam wchodząc do lokiego
-nie, coś ty. Nigdzie bez ciebie nie lecę. Usnęło mi się. Jestem ostatnio zmęczony tym wszystkim.- powiedział opadając plecami na łóżko
Położyłam się koło niego i podparłam na łokciach
- też miałam zły tydzień. - mruknęłam i opadłam na łóżko. Czułam jak jego ręce obejmują mnie w tali. Przyciągnął mnie do siebie. Zaśmiałam się
-kiedy lecimy? - zapytałam wtulając się w niego.
-w następny piątek bo wtedy nie będzie Thora w Azgardzie. Nie chcę go widzieć
-ja też...
-Emily...?
-yhm..? - Podniosłam lekko głowę.
-pamiętasz co mi obiecałaś? - zapytał z uśmieszkiem
-hmmm... co takiego? - zapytałam, udając że nie wiem o co mu chodzi
-no wiesz co... - powiedział przeczesując mi włosy
Siadłam na nim okratkiem i zawisłam nad nim. Uśmiech nie schodizl mu z twarzy. Spojrzałam mu głęboko w oczy. W tą zieleń mogłabym patrzeć godzinami.
Po chwili pocałowałam go. Pogłębił pocałunek. Przekręcił nas, tak że ja byłam teraz na dole. Z ust zjechał na szyje. Lekko odsunęłam głowę do tyłu dając mu więcej pola do popisu.
Jego ręce powędrowały mi pod bluzkę, błądziły po moim ciele. Nie przerywając zdjął z siebie luźny podkoszulek. Uśmiechnęłam się
Już miał zdejmować mi bluzkę kiedy nagle ktoś mu przerwał.
-panienko Stark. Doktor Banner wzywa panią do sali obrad. - powiedział Jarvis
-A już myślałem że mamy wieczór dla sobie - powiedział trochę smutny. Założył koszulkę i wstał. - idę z tobą. Muszę wiedzieć jak ważny był powód że nam przerywają
Zaśmiałam się. Poszliśmy w stronę windy. Na odpowiednim piętrze wysiedliśmy.
-ciekawe co się takiego ważnego stało o 22... - zdziwiłam się. Loki tylko wzruszył ramionami
Otwarł drzwi, przepuszczając mnie pierwsza.
-hej wszystkim - powiedziałam widząc prawie całą ekipę
Usłyszałam odpowiedzi innych. Siadłam na wolnym miejscu. Loki usiadł na przeciwko mnie
-Emily wiem że jest późna godzina i masz jutro szkole ale musisz się taraz skupić na tym co powiem. - wziął głęboki oddech - namierzyliśmy tą twoją koleżankę, Lily.
-serio? - zapytałam zdziwiona - jak?
-właściwie to ostatnio złapaliśmy kolejnego agenta. Nick nalegał żebyśmy ci nie mówili żebyś go nie zabiła albo coś. I ten agent nam wszystko wyśpiewał - powiedział Bruce
Każde jego słowo analizowałam. Czyli co? Nie ufają mi już? Wiedziałam że Nick mi już nie ufa. Ale ze reszta?
-i co ja mam z tym wspólnego? - zapytałam lekko poirytowana
-to że nam pomożesz ją unieszkodliwić i przyprowadzić tutaj - odpowiedział Steve
-aha. Ukrywacie tego agenta żebyn go "nie zabiła" czyli mi już nie ufacie. A teraz mam wam pomagać?
-Emily to nie tak. To Nick nam zabronił. Ostatnio go tak upokorzyłaś że nie ma się co dziwić że się chłop wkurzył. - wtrącił Clint
-dobra skończcie pierdolić głupoty. Gdzie ona jest? - patrzyłam że wściekłością na Bruca
-tu masz - podał mi teczkę - tu są wszystkie dane o tej bazie co w niej jest
-kiedy atakujemy? - zapytałam
-najlepiej to jak najszybciej. - powiedział Tony - może w każdej chwili zostać przeniesiona
-dobra jutro, 21 wszyscy pod quinjet'em. - wstałam i teleportowała się do pokoju.
Usiadłam na łóżku. Przetarłam dłonią twarz. Nagle zrobiło mi się niedobrze. Podbiegłam do łazienki i zwymiotowałam do kibla.
Siadłam na podłodze opierając się o muszle. Usłyszałam pukanie i otwierające się drzwi.
-to ja - usłyszałam głos lokiego
-tutaj jestem - cicho powiedziałam. Gdy mnie zobaczył zmarszczył brwi i do mnie podszedł
-co ci jest? - zapytał odgarniając mi włosy.
-nie wiem. Ostatnio źle się czuję i do tego to - podwinęłam rękawy i pokazałam mu fioletowe wystające żyły
-co to kurwa jest!? - przesunął dłonią po żyłach - czemu mi wcześniej tego nie pokazałaś?
-bo myślałam że mi przejdzie. - wstałam i umyłam usta. Wyminęłam go progu i usiadłam na łóżku
-może pójdźmy z tym do Wandy - powiedział siadając koło mnie -myślę że to od tego że za dużo ostatnio używasz mocy. Teleportacje, czytanie w myślach, telekineza... wykończysz się
-ja musze ćwiczyć, loki
-wiem, Emily. Wiem...
-idę spać, jutro muszę wstać o 6. Czyli niecałe... 6 i pół godziny. - Zaśmiałam się. Położyłam się koło lokiego.
-dobranoc - usłyszałam
-dobranoc - powiedziałam i wtuliłam, się w lokiego
_______________________________________
Ciąg dalszy nastąpi...
Rozdział się podoba? Staram się pisać ciekawie i długie rozdziały.... Ale nie zawsze wychodzi
Piszcie komentarze co sądzicie o histori
Miłego dnia/nocy!
Trzymajcie się!
CZYTASZ
Córka Starka
Ficção AdolescentePorwana i szkolona przez hydre siedemnastoletnia Emily Wilson. Dawno straciła nadzieję na uwolnienie z tego piekła. Dlaczego hydrze zależy tak na córce Starka? Co jeśli nie jest zwykłą nastolatką i ma nadludzkie zdolności? Co jeśli Tony Stark dowie...