35

111 2 7
                                    

*Emily*

Był już wieczór. Siadałam i robiłam  zadania z matematyki. Trochę rozumiałam, więc źle nie było.

Około 20 zeszłam na kolację. Byłam tam tylko ja, tata i Steve bo reszte gdzieś wywiało.

Po kolacji zadzwoniłam jeszcze do Petera. Lubiłam z nim gadać. Nigdy nie miałam takiego przyjaciela co mogłabym mu się wygadać.

Lily się nie liczy. Nie gadaliśmy dużo i wydała mnie Antonemu. Teraz pragnę jej śmierci

MJ też jest fajna. Nie jest typem tych lasek wymalowanych i tych "bogatych". Jest mądra i śmieszna.

Za to Ned jest typem fajnego kujona. Uczy się dużo i ma czas dla przyjaciół.

-może wpadniecie do mnie we 3 do wieży... może jutro na przykład?- zapytałam Petera

-ja mogę, zapytam Neda i MJ. Tylko wiesz jak ma to wyglądać co nie?

-tak wiem. Będziesz pierwszy raz w wieży bo w ogóle nie jesteś spider-man'em - Zaśmiałam się

-kiedyś im powiem. Ale nie teraz - powiedział wahając się

-ja też. Choć nie wydają się źli, to i tak muszę ich bardziej poznać żeby zaufać. - przekręcił się na drugi bok. Strasznie mnie głowa bolała

-zrobiłaś już matmę? - zapytał

-no tak. I wyjątkowo nawet rozumiałam coś - zaśmiał się - ejj czy ty sugerujesz że jestem głupia?

-nie, skąd że. Chcę jeszcze żyć - wyciągnął ręce w gescir obrony. Zaśmiałam się

Słychać cie przez ścianę - usłyszałam głos w głowie

-Peter muszę kończyć. Do jutra. Paa

Rozłączyłam się i poszłam do lokiego

-hej, gdzie byłeś. Myślałam że poleciałeś beze mnie - powiedziałam wchodząc do lokiego

-nie, coś ty. Nigdzie bez ciebie nie lecę. Usnęło mi się. Jestem ostatnio zmęczony tym wszystkim.- powiedział opadając plecami na łóżko

Położyłam się koło niego i podparłam na łokciach

- też miałam zły tydzień. - mruknęłam i opadłam na łóżko. Czułam jak jego ręce obejmują mnie w tali. Przyciągnął mnie do siebie. Zaśmiałam się

-kiedy lecimy? - zapytałam wtulając się w niego.

-w następny piątek bo wtedy nie będzie Thora w Azgardzie. Nie chcę go widzieć

-ja też...

-Emily...?

-yhm..? - Podniosłam lekko głowę.

-pamiętasz co mi obiecałaś? - zapytał z uśmieszkiem

-hmmm... co takiego? - zapytałam, udając że nie wiem o co mu chodzi

-no wiesz co... - powiedział przeczesując mi włosy

Siadłam na nim okratkiem i zawisłam nad nim. Uśmiech nie schodizl mu z twarzy. Spojrzałam mu głęboko w oczy. W tą zieleń mogłabym patrzeć godzinami.

Po chwili pocałowałam go. Pogłębił pocałunek. Przekręcił nas, tak że ja byłam teraz na dole. Z ust zjechał na szyje. Lekko odsunęłam głowę do tyłu dając mu więcej pola do popisu.

Jego ręce powędrowały mi pod bluzkę, błądziły po moim ciele. Nie przerywając zdjął z siebie luźny podkoszulek. Uśmiechnęłam się

Już miał zdejmować mi bluzkę kiedy nagle ktoś mu przerwał.

-panienko Stark. Doktor Banner wzywa panią do sali obrad. - powiedział Jarvis

-A już myślałem że mamy wieczór dla sobie - powiedział trochę smutny. Założył koszulkę i wstał. - idę z tobą. Muszę wiedzieć jak ważny był powód że nam przerywają

Zaśmiałam się. Poszliśmy w stronę windy. Na odpowiednim piętrze wysiedliśmy.

-ciekawe co się takiego ważnego stało o 22... - zdziwiłam się. Loki tylko wzruszył ramionami

Otwarł drzwi, przepuszczając mnie pierwsza.

-hej wszystkim - powiedziałam widząc prawie całą ekipę

Usłyszałam odpowiedzi innych. Siadłam na wolnym miejscu. Loki usiadł na przeciwko mnie

-Emily wiem że jest późna godzina i masz jutro szkole ale musisz się taraz skupić na tym co powiem. - wziął głęboki oddech - namierzyliśmy tą twoją koleżankę, Lily.

-serio? - zapytałam zdziwiona - jak?

-właściwie to ostatnio złapaliśmy kolejnego agenta. Nick nalegał żebyśmy ci nie mówili żebyś go nie zabiła albo coś. I ten agent nam wszystko wyśpiewał - powiedział Bruce

Każde jego słowo analizowałam. Czyli co? Nie ufają mi już? Wiedziałam że Nick mi już nie ufa. Ale ze reszta?

-i co ja mam z tym wspólnego? - zapytałam lekko poirytowana

-to że nam pomożesz ją unieszkodliwić i przyprowadzić tutaj - odpowiedział Steve

-aha. Ukrywacie tego agenta żebyn go "nie zabiła" czyli mi już nie ufacie. A teraz mam wam pomagać?

-Emily to nie tak. To Nick nam zabronił. Ostatnio go tak upokorzyłaś że nie ma się co dziwić że się chłop wkurzył. - wtrącił Clint

-dobra skończcie pierdolić głupoty. Gdzie ona jest? - patrzyłam że wściekłością na Bruca

-tu masz - podał mi teczkę - tu są wszystkie dane o tej bazie co w niej jest

-kiedy atakujemy? - zapytałam

-najlepiej to jak najszybciej. - powiedział Tony - może w każdej chwili zostać przeniesiona

-dobra jutro, 21 wszyscy pod quinjet'em. - wstałam i teleportowała się do pokoju.

Usiadłam na łóżku. Przetarłam dłonią twarz. Nagle zrobiło mi się niedobrze. Podbiegłam do łazienki i zwymiotowałam do kibla.

Siadłam na podłodze opierając się o muszle. Usłyszałam pukanie i otwierające się drzwi.

-to ja - usłyszałam głos lokiego

-tutaj jestem - cicho powiedziałam. Gdy mnie zobaczył zmarszczył brwi i do mnie podszedł

-co ci jest? - zapytał odgarniając mi włosy.

-nie wiem. Ostatnio źle się czuję i do tego to - podwinęłam rękawy i pokazałam mu fioletowe wystające żyły

-co to kurwa jest!? - przesunął dłonią po żyłach - czemu mi wcześniej tego nie pokazałaś?

-bo myślałam że mi przejdzie. - wstałam i umyłam usta. Wyminęłam go progu i usiadłam na łóżku

-może pójdźmy z tym do Wandy - powiedział siadając koło mnie -myślę że to od tego że za dużo ostatnio używasz mocy. Teleportacje, czytanie w myślach, telekineza... wykończysz się

-ja musze ćwiczyć, loki

-wiem, Emily. Wiem...

-idę spać, jutro muszę wstać o 6. Czyli niecałe... 6 i pół godziny. - Zaśmiałam się. Położyłam się koło lokiego.

-dobranoc - usłyszałam

-dobranoc - powiedziałam i wtuliłam, się w lokiego

_______________________________________

Ciąg dalszy nastąpi...

Rozdział się podoba? Staram się pisać ciekawie i długie rozdziały.... Ale nie zawsze wychodzi

Piszcie komentarze co sądzicie o histori

Miłego dnia/nocy!

Trzymajcie się!

Córka StarkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz