Leżałam na łóżku a Peter siedział przy biórku. Po moich długich namowach postanowił zostać. Napisałam do MJ i do Neda żeby przyszli około 16.
Była 14.12 więc jeszcze posiedzę twoche z Peterem sama.
-wiesz ze MJ przyjdzie co nie? - zapytałam retorycznie.
-tak wiem. Ale proszę cię o jedno. Zachowuj się tak jak przed tem. Nic nie wiesz ze ona mi się podoba. Okej? Żadne zamykanie nas w jednym pokoju. Narzucanie jaki to ja jestem super i w ogóle. Zero - powiedział
-coo? Ale w ogóle to by mi przez myśl nie przeszło - założyłam ręce w geście obrazy. Nie wytrzymałam i wybuchłam śmiechem
-Osz ty. Taka jesteś?
-tak serio to byście byli ładną parą. Pasujecie do siebie - patrzyłam w sufit.
-...
-moge ci się wyżalić? - zapytałam
-pewnie
-chce już zapomnieć o hydrze. Przez wiele lat zastanawiałam się dlaczego coś takiego zrobili. Stworzyli maszynę do zabijania z małego dziecka. Choć to dziwne, sala nr 16 to izolatka. Tam czyścili pamięć, izolowali żeby ktoś się złamał psychicznie, ale ja to miejsce pamiętałam. Hydre, tortury. Po kilku czyszczeniu przyzwyczaiłam się. To uczycie świadomością a później... bum, odpływasz, tracisz siły, Wielka dezorientacja, gdzie jesteś. Kim jesteś???
-to... straszne...
-często w sali 16 zostawiali parę dni samego z na przykład sznurami, żyletkami, nożami... Jednak gdy sięgali po to automatynie byli brani na tortury ponieważ tylko dyrektor Brown może decydować o naszej śmierci.
-ale teraz masz nas. Szybko się nas nie pozbędziesz - zaśmiał się cicho Peter
-fajnie mieć takiego przyjaciela a którym można pogadać
-vice versa
-teraz muszę się skupić na jednym. Pokonać Lily. - westchłam
-pomożemy Ci. Nie jesteś w tym sama.
Nagle do pokoju weszła Wanda.
-Emily... o hej Peter. Czemu nie jesteście w szkole? - założyła ręce na biodra
-poniżenie, złość, zemsta... mam wymieniać dalej. - zapytałam nawet nie patrząc na nią
-aż tak źle?
-nom. Dlatego nie chciałam rozwalić szkoły więc se poszliśmy. A i znajomi do mnie przychodzą o 16. Ale spokojnie zdąże na 20
-no właśnie ja w tej sprawie. Lucas nie żyje. Został zaatakowany najprawdopodobniej przez Lily i jakiś oddział Hydry. W pojedynkę nie miał szans. Rano mi Olivia przekazała - oparła się o drzwi
Automatycznie na słowa "nie żyje" podniosłam się. Popatrzyłam na Petera.
-kurwa co za szmata - wstałam i ruszyłam przed siebie. Byłam zła. Wiedziałam że nie mam na to wpływu ani nic. Bezsilność. Najgorsze uczucie. Na korytarzu się zatrzymałam. Osunęłam się po ścianie. Musiałam ochłonąć.
Moje myśli pochłonęła chcęć zemsty. Już dawno powinnam ją zabić. Czemu tego nie zrobiłam? Może jestem jeszcze za słaba?
Przeciągnęłam nogi do klatki piersiowej. Oparłam głowę o ścianę. Siedziałam tak w ciszy przez paręnaście minut. Nagle usłyszałam głos Steva.
-Emily? Czemu siedzisz na podłodze? - podbiegł i kucnął koło mnie
-Lucas nie żyje. Zabiła go Lily. Ja... ja muszą ją zabić, zanim jeszcze kogoś pozbawi życia. - powiedziałam. Z każdym słowem głos mi się załamywał
CZYTASZ
Córka Starka
Teen FictionPorwana i szkolona przez hydre siedemnastoletnia Emily Wilson. Dawno straciła nadzieję na uwolnienie z tego piekła. Dlaczego hydrze zależy tak na córce Starka? Co jeśli nie jest zwykłą nastolatką i ma nadludzkie zdolności? Co jeśli Tony Stark dowie...