22

199 9 1
                                    

-osobiście dalej uważam że to nie jest najlepszy pomysł żebyś tam był - zwróciłam się do Petera

-po pierwsze ufam Ci a po drugie z daleka popatrzę jak czarujesz

Zaśmiałam się z Wandą.

Stanęłyśmy w odpowiedniej odległości. No cóż... koniec śmiania  czas się brać za robotę.

Stanęłyśmy od siebie pół metra odległości. Kiwnelam głową na znak że jestem gotowa.

Poczułam jak fala Energi rozpływa się po moim ciele. Oczy zaświeciły się na fioletowo. Wzniosłam się w powietrze. Rozłożyłam ręce w stronę wieży. Bariera rozchodziła się wokół wierzy.

Pół sukcesu za mną. Kiedy bariera była w całej okazałości, stała się przezroczysta. Po chwili wylądowałam chciejac się

Usiadłam na ziemi i usłyszałam wołanie.

-Emily to było niesamowite.. - podbiegł Peter

-no nieźle młoda. Będą z ciebie ludzie. - dodała wanda - wiele nie było co do poprawienia, więc więcej ty odwaliłaś roboty

-choćmy już, chce iść spać - uśmiechnęłam się i ruszyliśmy do wieży

-Wando... mogłabyś zlokalizować lokiego... martwię się... i wiesz... - plątałam się w wypowiedzi.

-oczywiście, jak się dowiem, pierwsza będziesz wiedzieć - odpowiedziała i już jej nie było

Razem z Peterem gadaliśmy w drodze do wieży. Pytał mnie o szkołe. Sama nie wiedziałam. Może sobie poradzę? Już umiem kontrolować się przynajmniej trochę.

Zobaczę co tata powie. Byliśmy już w salonie

-i jak? - zapytał Steve

-dobrze. Wieża jest chroniona przez barierę. Nikt obcy mający źle zamiary sie nie przeciśnie. A nawet jeśli ja o tym będę wiedziała. - odpowiedziałam nastawiając wodę w czajniku

-tato? Mam pytanie - oparłam się o blat

-tak? - oderwał się od telewizora i spojrzał na mnie - coś się stało?

-właściwie to nie. Ale chciałam się zapytać o szkole. I o to co zdecydowałeś?

-no cóż... jeśli chcesz z chodzić do szkoły to jak najbardziej jestem na tak ale poznałem twoje zdanie już. Więc możesz spróbować, a jak nie to będziesz się uczyła w wieży. - odpowiedział

-chodzi o to że ja właśnie zmieniłam zdanie. Chcę spróbować chodzić do szkoły.

-dobrze. Nie ma problemu. Od kiedy chcesz zacząć? - zapytał

-jest połowa wakacji więc od września będzie dobrze - Zaśmiałam się

-ahh tak, dobrze zapisze cie - odpowiedział i wyszedł

Ucieszona nalałam wrzącej wody do kubka. Drzwi nagle otwarły się z hukiem. Aż podskoczyłam upuszczając czajnik z ręki. Wylałam wodę na rękę.

-sssss... ała- syklam z bólu

Spojrzałam w kierunku drzwi. Stał tam zdezorientowany Peter

-sory... przeciąg - podrapał się po karku

Lewą ręką podniosłam czajnik z podłogi. Niestety prawa ucierpiała a ja jestem praworęczna. Pech

-sory - podszedł do mnie chłopak

-nic się nie stało. Do wesela się zagoi - Zaśmiałam się i dłoń wsadziłam pod kran. Puściłam zimna wodę. Ulga.

Godzinę później skierowałam się do pokoju.

-Jarvis, gdzie wanda? - zapytałam

-w swoim pokoju, 54 piętro - odpowiedział

Poszłam do windy i wystukałam odpowiednie piętro.

Zapukałam w drzwi. I otwarłam

Wandą siedziała na łóżko, oczy miała zamknięte. Używała mocy.

Wanda szukała kogos po przez wizję.

Nagle uniosla się trochę nas łóżko i opadła

-Wanda? - zerwałam się i podbiegłam do niej

-wanda co się stało? - zapytałam

-lo.. loki on. Emily czy my jesteśmy same? - zapytała rozglądając się po pokoju

-czyli ty też to czujesz? Rano wydawało mi się że ktoś jest u mnie. Ale myślałam że zwariowałam - odpowiedziałam

-co z lokim?

-loki jest w Azgardzie.... tyle widziałam, tylko że coś jest nie tak. On tam był w łańcuchach i te wszystkie złe emocje... smutek, zawód, żal... za dużo tego było - powiedziała Wanda

-dziękuję, a teraz odpoczywasz. Przyniosę Ci coś do zjedzenia - Zaśmiałam się i wyszłam. Skierowałam się do kuchni.

Muszę odwiedzić Azgard i sprawdzić co się dzieje. Ale to po południu.

Przyniosłam po jakiś pół godziny obiecany posiłek i wróciłam do swojego pokoju

---------------------------------------------------------

Ciąg dalszy nastąpi...

Miłego dnia/nocy

Córka StarkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz