21

238 5 1
                                    

2 dzień leżałam na łóżku w sali leczniczej. Wczoraj Barnner powiedział że przeniosą mnie do tej sali bo chcą mnie mieć na obserwacji.

Szczerze to obojętne mi było. Mimo że leżałam 2 dni, nie chciało mi się wstawać.

W ciągu tych 48 godzin miałam myśli co by było gdyby..., a przede wszystkim o Lokim.

Tak. Trochę tęskniłam. Myślałam że choć raz mnie odwiedzi. I może spyta jak tam u mnie?

Może się przeliczyłam jeśli chodzi o niego? Może nie zauważałam jego egoizmu i arogancji... bo byłam wpatrzona w niego jak w obrazek? Oczywiście ze wiedziałam jaki jest . Od samego początku był wobec mnie oschły . Jednak przez to ze się nie poddałam , poznałam jego lepszą stronę . Potrafi wyrażać tęsknotę , żal , miłość , współczucie ...

Stopiłam jego zimne , lodowate serce , które zamroził niegdyś Odyn swoim bytem

Moje myśli wyłącznie skupiły się na moim ukochanym . Ukochanym ? Tak . Mimo tylu rzeczy których doświadczyłam w Hydrze ...byłam dalej w stanie kogoś pokochać ..

I tak sobie leżałam i płakałam. Po kilku godzinach... może nawet dniu? Wstałam i skierowałam się do kuchni. Może i dostawałam jedzenie ale chciałam się zobaczyć się z tatą. No i z resztą oczywiście. Brakowało mi rozmowy .

-hej wszystkim - zawołałam wchodząc do kuchni.

-hej co ty tu robisz? Nie powinnaś przypatkiem leżeć i odpoczywać? - zapytał tata krzyżując ręce na piersi

-no taaak ale jak umrę to będę odpoczywać. I chciałam pogadać... z Wandą... no i resztą. Najlepiej z wszystkimi . Proszę ...- poprosiłam i po chwili pokiwał głową

-Jarvis, zwołaj za 10 minut wszystkich w sali obrad - powiedział Tony na co się uśmiechnęłam

-tak jest, sir - odpowiedział Jarvis

*w sali *

Wstałam i postanowiłam się podzielić moimi rozmyśleniami

-hej wszystkim. Bardzo się cieszę że Vision znowu jest wśród nas... ale do rzeczy. Przypuszczam że Ultron... posiada w swojej armii magicznego. Czyli osobę posiadającą takie same a może i potężniejsze moce ode mnie i Wandy - zrobiłam krótką przerwę

-dlatego... - przerwano mi

-nie chciałbym cie urazić ale to nie możliwe. Ty byłaś jedynym planem awaryjnym zimowego żołnierza. Więc nie ma innych "magicznych". Może to tylko była technologia, która przewyższa zwykłą... nastolatkę? - odezwał się nieznany mi agent. Jego arogancki ton głosu zabrzmiał w mojej głowie

Analizowałam każde jego słowo. Każdy wyraz twarzy. Z niedowierzaniem patrzyłam jak ten perfidny garniak mnie obraża. Wkórwiłam się. Koniec grzecznej, kulturalnej

-słuchaj gościu. - warknęłam - nie wiem skąd się urwałeś ale jak tak uważasz że jestem zwykłą nastolatką to zaatakuj mnie. Zobaczymy kto kogo zabije powoli i brutalnie. Oj uwierz mi.... więcej widziałam przez te 17 lat w hydrze niż ty przez 30 lat za biórkiem - odparłam wściekle

-A i tak dodam że umiem czytać w myślach. Nie wierzysz? To zobaczmy... a tak ten sekret który tak się wyniszcza. Hahah... żałosne... - wnikłam bardzo głęboko w jego umysł . Znalazłam przestrzeń która się nazywa ...hmm poczucie winy ? Chyba tak . Czytałam jak z otwartej karty . Nikt ani nic nie stało mi na przeszkodzie

-przestań - chwycił się za głowę z bólu

-Hahah... to jest jedynie drobnostka która ci mogę wyrządzić. Następnym razem pomyśl zanim zaczniesz obrażać i prowokować niewłaściwą osobę - wysyczałam - a teraz wyjdź

I posłusznie jak piesek wyszedł z sali. Uśmiechnęłam się z wyższością

-moja krew - odezwał się tata z wypisanym usmieszkiem

Prychłam i usiadłam

-dobra koniec zabawy. Taraz na serio trzeba ustalić jakiś plan. Puki nie ustalę kto to jest i czy bardzo groźny czy nie... hmm musimy jakoś się zabezpieczyć w razie jakiegoś ataku lub kolejnej misji. Wanda... jakiś pomysł?

-może narazie wzmocnijmy wieże w razie ataku później zrobimy coś aby namierzyć magicznego. Emily ma rację. Ciężko było się przedostać  przez barierę. To nie byle jaki magiczny. To było bardzo potężna bariera

-z zewnątrz stworzymy barierę ochronną, a w podziemiach zgormadzimy magię w razie.. czego - dodałam z gulą w gardle. Widziałam że wanda patrzy się na mnie ze smutnie a za razem ze zdziwieniem

-o co chodzi? - zapytał Clint

-Emily... Emily chodzi, że w razie jej... śmierci, nagromadzoną moc może albo przejść na inną osobę albo broń.. tylko osoba posiadające te moce może zdecydować komu je przekaże ale od razu umiera w... w bardzo bolesmy i okrutny sposób

-ale dlaczego to wyjście? Emily jesteś potężna? Po co byś miała zrzekać się mocy? - dopytywał Peter

-Peter, to nie takie proste. Nie panuje całkowicie nad nimi, okej? Nie rozumiesz, jak się odpalę po całości mogę nie chcący was trafić. To jakby odpalić coś groźnego, nie umiem tego wyłączyć.. zatrzymać - łzy poleciały mi po policzku

-dlatego zostawię część mocy gdzieś w bezpiecznym miejscu. W razie czego przekażę je Wandzie... równoczeście wzmocniajac ją

Zapadła cisza

-w hydrze... w hydrze czesto byłam karana coś w rodzaju paralizatora ale osłabiał na jakiś czas moje moce. I wiele innych było takich sprzętów. Więc nie mam pewności czy bym siebie dała radę sam na całą jednostkę hydry... - westchnełam

-wanda może lepiej nie traćmy czasu i zróbmy tą barierę.... a tak w ogóle gdzie jest loki? - zapytałam

-szczerze to nikt nie wie. Wyszedł parę dni temu i nie wrócił - odezwała się Natasha

Wzruszyłam ramionami. Razem z wandą ruszyliśmy przed wieże. Z Peterem. Uparł się że chce popatrzyć.

Byliśmy już na miejscu

-Emily jesteś pewna że chcesz to teraz zrobić? Jesteś jesteś słaba..-przerwałam Wandzie

-dziękuję Wando, ale musimy to zrobić. Nie wiemy kiedy mogą zaatakować. Wieczorem? Jutro? Za tydzień, miesiąc? Nie wiem. Dlatego musimy stworzyć barierę.

---------------------------------------------------------

Ciąg dalszy jutro.

Jeśli się rozdział podoba zostawcie gwiazdkę

Ps. To bardzo motywuje do pisania

Miłego dnia /nocy!!

Córka StarkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz