27

160 4 1
                                    

Od paru dni nie odwiedzałam lokiego. Miałam go serdecznie dość.

Obecnie leżę na łóżku i rozmyślam. Dużo się ostatnio dzieje.

Zeszłam na dół. Przywitałam się i siadłam przy stole. Ruchem ręki chciałam nalać sobie wody do szklanki. Właśnie... chciałam

Wszyscy spojrzeli na mnie. Jakby zanieruchonieli na chwilę. Wzięłam głębszy oddech i oparłam głowę o rękę.

-za parę dni znowu będziesz mogła używać magi - powiedziała Wadna

-pff łatwo ci mówić. Twoja noc pochodzi od kamienia nieskończoności. Jego mocy nie można od tak zwykłej substancji wyłączyć - odpowiedziałam lekko poirytowana.

-jak zrobią tej substancji więcej to możecie szykować mi pogrzeb - wstałam i wyszłam. Mam dosyć wszystkiego. Może pora odwiedzić lokiego. Czy to dobra pora?

Ostatecznie postanowiłam spróbować. W końcu i tak byśmy musieli pogadać. Głęboki oddech i otwieram drzwi. Wchodzę do sali i rozglądam się. Na końcu sali siedzi loki z zabandażowanym torsem i stoi koło niego Bruce.

Zauważył mnie, powiedziałam jeszcze coś do lokiego i wyszedł.

-hej? - powiedziałam niepewnie

-witaj Emily - odpowiedział - już myślałem że mnie nie odwiedzisz

-no wiesz, dużo się ostatnio działo. Straciłam moc na parę dni, nasze kłutnie i...

-jak to straciłaś moce? Czy to wogóle możliwe?

Opowiedziałam cała historie z hydry. Loki słuchał mnie uważnie. Jego mina wskazywała na zdziwienie? Szok? No cóż, dla mnie też to było dziwne. Dopiero się przyzwyczaiłam i zaakceptowałam moce a już je straciłam. No może nie na zawsze ale jest jakieś prawdopodobieństwo że mogę je stracić

-przepraszam Emily. Za wsyztsko. Za to że tak nagle znikłem bez słowa. Odyn mnie zamknął. Nawet ja nie mogłem się wydostać z celi. Jeszcze te tortury... Ale nie ważne. Tylko nie mogę pojąć tego. Dlaczego rozmawiałaś z... Laufey'em?

-cóż... dzięki niemu odkryłam jak uaktywnić bardziej moce. Dowiedziałam się o źródle mocy i takie tam. Nawet hydra nie pojmuje tego co mi wstrzykła. A jednak... udało im się stworzyć antidomun na tą moc, no może przynajmniej w małym stopniu. A twoj ojciec też na tym skorzystał, wpuściłam Olbrzymów do pałacu i sobie coś zabrali... coś co należy do nich - odpowiedziałam. Wiedziałam że loki prędzej czy później i tak by sie dowiedział.

-nie wiem co o tym wszystkim sądzić - zmarszczył brwi

-najlepiej to mieć wywalone na to - powiedziałam śmiejąc się - a co z tobą

-lepiej, rany się goją ale nie wiem czy blizny nie pozostaną.

-myślę że nie. Jesteś w końcu Bogiem.

-A co z Thorem? - zapytał. Na samo wspomnienie o nim uśmiech zszedł mi z twarzy

-ja... my nie widzieliśmy się jeszcze od.... tamtego ranka - wzięłam głębszy oddech. Muszę się uspokoić nie chce robić scen

-Emily...

-nie. Proszę nie. Nie chcę o nim słyszeć. Najlepiej zapomnijmy o całej sprawie. I chce Ci coś powiedzieć ale to zaraz

-możesz już wrócić do pokoju czy dalej musisz tu zostać?

-Barnner mówił że mogę już do siebie wrócić

-okej, to choć. Pomóc? - zapytałam i wyciągam do niego dłoń

-dam radę. W końcu jestem Bogiem - odparł

Wyczuwałam sarkazm więc się lekko zaśmiałam i ruszyliśmy

-loki bo muszę Ci coś jeszcze powiedzieć - powiedziałam niepewnie

-A więc słucham

-bo no wiesz... za niedługo jest wrzesień i dużo nad tym myślałam. Tata zgodził się żebym poszła normalnie do szkoły.. - powiedziałam

-no to fajnie ale wiesz ze będziesz musiała uważać. Ktoś cie obrazi albo sprowokuje i... bum - powiedział poważnym tonem

-wiem a poza tym mam być w klasie z Peterem i wsumie to dobrze bo przynajmniej jedna osoba będzie wiedziała o moich mocach

-wszystko fajnie ale... co z nami? Czy mamy się ukrywać czy co właściwie?

-no wiesz, nie wiem jak ty ale jestem pewna bycia z tobą w związku i to się nie zmieni

-myślałem że sobie mnie na pajączka wymieniłaś

-no wiesz co? Obrażam się - założyłam ręce i obróciłam głowę w gescie obrazy.

Loki się zaśmiał. Reszte drogi śmialiśmy się. Byliśmy już pod pokojem lokiego. Otwarł drzwi i przepuścił mnie. Zaśmiałam się i weszłam.

Wpadłam na pomysł. Rozpędziłam się i rzuciłam się na łóżko.

-nie za wygodnie - zapytał loki, śmiejąc się

-w sumie to jak moja osobista wielofunkcyjna podusza o imieniu loki zachce położyć się koło mnie, to tak będzie mi wygodnie

Loki się zaśmiał i położył się koło mnie. Od razu się w niego wtuliłam

-wiesz loki, nie chce Ci psuć humoru ale jeszcze nie pogadaliśmy o jednym temacie... Szkarłatna Wiedźma. - powiedziałam

-eh... jak zapewne wiesz Szkarłatna Wiedźma, ma być Zbawicielem świata albo jego zagładą . Moc którą posiada jest niewyobrażalnie potężna.

Cisza. Choć wiedziałam to wszystko, z ust lokiego brzmiało to jak wyrok. Wyrok śmierci.

Zamknęłam oczy chcąc powstrzymać się od placzu. Czy coś gorszego mnie może jeszcze spotykać?

-panienko Stark, jest pani wzywana do gabinetu Pana Starka - powiedział nagle Jarvis

Bez słowa wstałam i udałam się do gabinetu taty. Byłam już pod drzwiami. Lekko zapukałam i weszłam

-hej - powiedziałam lekko się uśmiechając

-o cześć Emily. Chciałem Ci przekazać że razem z Wandą codziennie będziesz ćwiczyć. Nawet jak już odzyskasz moc. Pomoże ci ją opanować żebym nie dostał telefonu że szkoła wyleciała w powietrze - zaśmiał się pod koniec

-o której? - zapytałam

-ustaliliśmy że po objedzie. Dziś też. A i jak chcesz to możesz też brać ze sobą lokiego.

-okej, to tyle?

-coś nie tak. Jakąś inna jesteś... bardziej smutna? Wiesz że zawsze możesz mi wszystko mówić

-tak wiem

-A jak ci się z... lokim układa?

-nawet

-ulga, bo wiesz myślałem że zaraz wylecisz z "wiesz będziesz dziadkiem" czy coś

-tato!!!

-no co? Jeszcze jestem za młody na bycie dziadkiem

-jesteś niemożliwy - lekko się zaśmiałam. Ahh tata i jego żarty

--------------------------------—----------------------

Podobał się rozdział? Jeśli tak t o zostawcie gwiazdkę, to bardzo motywuje do pisania.

Kolejny rozdział jutro!

Miłego dnia/nocy!

Córka StarkaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz