Od paru dni nie odwiedzałam lokiego. Miałam go serdecznie dość.
Obecnie leżę na łóżku i rozmyślam. Dużo się ostatnio dzieje.
Zeszłam na dół. Przywitałam się i siadłam przy stole. Ruchem ręki chciałam nalać sobie wody do szklanki. Właśnie... chciałam
Wszyscy spojrzeli na mnie. Jakby zanieruchonieli na chwilę. Wzięłam głębszy oddech i oparłam głowę o rękę.
-za parę dni znowu będziesz mogła używać magi - powiedziała Wadna
-pff łatwo ci mówić. Twoja noc pochodzi od kamienia nieskończoności. Jego mocy nie można od tak zwykłej substancji wyłączyć - odpowiedziałam lekko poirytowana.
-jak zrobią tej substancji więcej to możecie szykować mi pogrzeb - wstałam i wyszłam. Mam dosyć wszystkiego. Może pora odwiedzić lokiego. Czy to dobra pora?
Ostatecznie postanowiłam spróbować. W końcu i tak byśmy musieli pogadać. Głęboki oddech i otwieram drzwi. Wchodzę do sali i rozglądam się. Na końcu sali siedzi loki z zabandażowanym torsem i stoi koło niego Bruce.
Zauważył mnie, powiedziałam jeszcze coś do lokiego i wyszedł.
-hej? - powiedziałam niepewnie
-witaj Emily - odpowiedział - już myślałem że mnie nie odwiedzisz
-no wiesz, dużo się ostatnio działo. Straciłam moc na parę dni, nasze kłutnie i...
-jak to straciłaś moce? Czy to wogóle możliwe?
Opowiedziałam cała historie z hydry. Loki słuchał mnie uważnie. Jego mina wskazywała na zdziwienie? Szok? No cóż, dla mnie też to było dziwne. Dopiero się przyzwyczaiłam i zaakceptowałam moce a już je straciłam. No może nie na zawsze ale jest jakieś prawdopodobieństwo że mogę je stracić
-przepraszam Emily. Za wsyztsko. Za to że tak nagle znikłem bez słowa. Odyn mnie zamknął. Nawet ja nie mogłem się wydostać z celi. Jeszcze te tortury... Ale nie ważne. Tylko nie mogę pojąć tego. Dlaczego rozmawiałaś z... Laufey'em?
-cóż... dzięki niemu odkryłam jak uaktywnić bardziej moce. Dowiedziałam się o źródle mocy i takie tam. Nawet hydra nie pojmuje tego co mi wstrzykła. A jednak... udało im się stworzyć antidomun na tą moc, no może przynajmniej w małym stopniu. A twoj ojciec też na tym skorzystał, wpuściłam Olbrzymów do pałacu i sobie coś zabrali... coś co należy do nich - odpowiedziałam. Wiedziałam że loki prędzej czy później i tak by sie dowiedział.
-nie wiem co o tym wszystkim sądzić - zmarszczył brwi
-najlepiej to mieć wywalone na to - powiedziałam śmiejąc się - a co z tobą
-lepiej, rany się goją ale nie wiem czy blizny nie pozostaną.
-myślę że nie. Jesteś w końcu Bogiem.
-A co z Thorem? - zapytał. Na samo wspomnienie o nim uśmiech zszedł mi z twarzy
-ja... my nie widzieliśmy się jeszcze od.... tamtego ranka - wzięłam głębszy oddech. Muszę się uspokoić nie chce robić scen
-Emily...
-nie. Proszę nie. Nie chcę o nim słyszeć. Najlepiej zapomnijmy o całej sprawie. I chce Ci coś powiedzieć ale to zaraz
-możesz już wrócić do pokoju czy dalej musisz tu zostać?
-Barnner mówił że mogę już do siebie wrócić
-okej, to choć. Pomóc? - zapytałam i wyciągam do niego dłoń
-dam radę. W końcu jestem Bogiem - odparł
Wyczuwałam sarkazm więc się lekko zaśmiałam i ruszyliśmy
-loki bo muszę Ci coś jeszcze powiedzieć - powiedziałam niepewnie
-A więc słucham
-bo no wiesz... za niedługo jest wrzesień i dużo nad tym myślałam. Tata zgodził się żebym poszła normalnie do szkoły.. - powiedziałam
-no to fajnie ale wiesz ze będziesz musiała uważać. Ktoś cie obrazi albo sprowokuje i... bum - powiedział poważnym tonem
-wiem a poza tym mam być w klasie z Peterem i wsumie to dobrze bo przynajmniej jedna osoba będzie wiedziała o moich mocach
-wszystko fajnie ale... co z nami? Czy mamy się ukrywać czy co właściwie?
-no wiesz, nie wiem jak ty ale jestem pewna bycia z tobą w związku i to się nie zmieni
-myślałem że sobie mnie na pajączka wymieniłaś
-no wiesz co? Obrażam się - założyłam ręce i obróciłam głowę w gescie obrazy.
Loki się zaśmiał. Reszte drogi śmialiśmy się. Byliśmy już pod pokojem lokiego. Otwarł drzwi i przepuścił mnie. Zaśmiałam się i weszłam.
Wpadłam na pomysł. Rozpędziłam się i rzuciłam się na łóżko.
-nie za wygodnie - zapytał loki, śmiejąc się
-w sumie to jak moja osobista wielofunkcyjna podusza o imieniu loki zachce położyć się koło mnie, to tak będzie mi wygodnie
Loki się zaśmiał i położył się koło mnie. Od razu się w niego wtuliłam
-wiesz loki, nie chce Ci psuć humoru ale jeszcze nie pogadaliśmy o jednym temacie... Szkarłatna Wiedźma. - powiedziałam
-eh... jak zapewne wiesz Szkarłatna Wiedźma, ma być Zbawicielem świata albo jego zagładą . Moc którą posiada jest niewyobrażalnie potężna.
Cisza. Choć wiedziałam to wszystko, z ust lokiego brzmiało to jak wyrok. Wyrok śmierci.
Zamknęłam oczy chcąc powstrzymać się od placzu. Czy coś gorszego mnie może jeszcze spotykać?
-panienko Stark, jest pani wzywana do gabinetu Pana Starka - powiedział nagle Jarvis
Bez słowa wstałam i udałam się do gabinetu taty. Byłam już pod drzwiami. Lekko zapukałam i weszłam
-hej - powiedziałam lekko się uśmiechając
-o cześć Emily. Chciałem Ci przekazać że razem z Wandą codziennie będziesz ćwiczyć. Nawet jak już odzyskasz moc. Pomoże ci ją opanować żebym nie dostał telefonu że szkoła wyleciała w powietrze - zaśmiał się pod koniec
-o której? - zapytałam
-ustaliliśmy że po objedzie. Dziś też. A i jak chcesz to możesz też brać ze sobą lokiego.
-okej, to tyle?
-coś nie tak. Jakąś inna jesteś... bardziej smutna? Wiesz że zawsze możesz mi wszystko mówić
-tak wiem
-A jak ci się z... lokim układa?
-nawet
-ulga, bo wiesz myślałem że zaraz wylecisz z "wiesz będziesz dziadkiem" czy coś
-tato!!!
-no co? Jeszcze jestem za młody na bycie dziadkiem
-jesteś niemożliwy - lekko się zaśmiałam. Ahh tata i jego żarty
--------------------------------—----------------------
Podobał się rozdział? Jeśli tak t o zostawcie gwiazdkę, to bardzo motywuje do pisania.
Kolejny rozdział jutro!
Miłego dnia/nocy!

CZYTASZ
Córka Starka
Teen FictionPorwana i szkolona przez hydre siedemnastoletnia Emily Wilson. Dawno straciła nadzieję na uwolnienie z tego piekła. Dlaczego hydrze zależy tak na córce Starka? Co jeśli nie jest zwykłą nastolatką i ma nadludzkie zdolności? Co jeśli Tony Stark dowie...